Z tego co wywnioskowałem to te morderstwa Doe'a były zaplanowane (przykład - ofiara lenistwa która została przywiązana do łózka i leżała w nim dokładnie rok), a więc Doe znał swoje ofiary od podszewki. Wszystko byłoby dla mnie jasne gdyby nie ostatnie dwie ofiary. Jak wiadomo Somerset to stary wyga i mieszkał w tym mieście od lat, natomiast Mills dopiero co się wprowadził ze swoją żoną. I co w przeciągu tych siedmiu dni tak bardzo spodobała mu(Doe) się Tracy że wybrał takie rozwiązanie. Przecież gdyby Mills nie wprowadził się to Somerset pracowałby sam i jedna z ofiar byłaby inna. I tu pytanie zbieg okoliczności czy jakieś specjalne działanie Doe, żeby Mills z Tracy się przeprowadzili do tak smutnego miasta (sama Tracy przyznała że to miasto ją dobija).
Pewnie jak pamiętasz na początku filmu Somerset powiedział Millsowi że nie zna drugiego takiego co by zrobił tyle zachodu aby dostał tu przydział. Więc z tego można wywnioskować że Mills starał się ładnych kilka miesięcy żeby go przydzielili do Somerseta. W tym czasie morderca na pewno nie próżnował i wiedział kiedy przybędzie i wtedy rozpoczął swoją grę. Zresztą sam powiedział, że zadziwiające jest to jak policja łatwo udziela takich informacji rzekomemu rzecznikowi prasowemu.
Jestem prawie pewien, że Doe mówił o konieczności zmiany swoich planów, w związku z namierzeniem go i odkryciem jego mieszkania.
Jak dla mnie to Doe wybrał Millsa na swoją potencjalną "ofiarę" w momencie, gdy zobaczył jego wybuch gniewu na schodach przed mieszkaniem ofiary lenistwa, ale to tylko moje subiektywne odczucie ;)