Kompletna bzdura w pierwszym zdaniu. Film nie jest o złym dziecku, może gdybyś przed rzyganiem obejrzał do końca, nie wprowadzałbyś ludzi w błąd. Ale faktycznie, jest irytujący, nieco nachalny i nie jest to horror.

Ja akurat jestem w stanie wiele znieść w filmach i często po takich seansach mam mieszane uczucia, trochę duma, że wytrwałem, a trochę zniesmaczenie, że jednak to obejrzałem... 75 minut tego filmu to wystarczająco, by go ocenić, ostatnie 40 minut mnie nie interesuje. Dokładnie jest to film dosyć dobrze wykonany, gra aktorska jest ok, temat jest średni, myślę że za dużo już jest takich filmów, ale te elementy gdzie każdy jest ślepy i głupi, żona oraz matka nie jest wiarygodna tylko jakaś adoptowana córka (która jak się później okazuje nie jest normalna i wszyscy to wiedzą ale nadal tępo obarczają winą matkę). W taki układ wydarzeń uwierzyć mogą chyba tylko ludzie, którzy uważają że "Ukryta Prawda" to prawdziwe historie ludzi. Koniec. 6/10 naciągnięte na maxa za ładną aktorkę i to co wyżej wymieniłem pozytywnego. Ogólnie żałuję że to włączyłem. Nie ufajcie ocenom na Filmwebie.

Matce nikt nie wierzy, bo zachowuje się niewiarygodnie. Jak podejrzewała coś, to mogła po kryjomu, spokojnie zgromadzić dowody, nagrać coś kamerką, a nie histeryzować, chlipać, wydzierać się i tym podobne. Akcja z winem to już był szczyt głupoty. Tak patrzyłam, jak wylewa te bełty do zlewu i od razu sobie pomyślałam: "Głupia babo, było lepiej nie otwierać. Teraz chłop znajdzie puste butelki i pomyśli, żeś wychlała, a nie wylała". Krótko mówiąc, sama się podkłada, robiąc głupie, melodramatyczne gesty. Potem numer z różami - tak, ona wiedziała, że chwyciła Esther niezbyt mocno. Ale dla otoczenia wyglądało to tak, że jej tę rękę złamała. Była złamana? Była. Pomyśl, będąc na miejscu męża, uwierzyłbyś (podejrzanie zachowującej się) żonie, że nic nie zrobiła, czy własnym oczom i lekarzom, którzy opatrywali dziewczynę? Tym bardziej, że widziałeś, jak faktycznie ją szarpała. Wypadek z samochodem? Co ma posłużyć za dowód? Słowa "przecież zaciągnęłam ręczny hamulec, jestem pewna" - każdy by tak powiedział, nic z tego nie wynika. A skutki świadczą przeciwko tym słowom. Po prostu wczuj się w rolę otoczenia mamuśki - jak niby mają reagować, gdy sami widzą, iż zachowuje się nieodpowiedzialne, agresywnie, kupuje wińsko,(w domyśle - wraca do alkoholizmu) naraża córkę na wypadek, rzuca oskarżenia na adoptowane dziecko i tak dalej? To tylko my, widzowie, wiemy, że jest na odwrót.

Ludzie, którzy nie oglądają filmu do końca i mówią, że im się nie podoba to jakieś nieporozumienie! W takich filmach właśnie koniec jest najważniejszy, to odkrycie wszystkich niejasności itp. Film jest nieco irytujący, bez obejrzenia końca - zwyczajnie do bani. Ale ocena filmu bez obejrzenia najważniejszego jest zwykłą ignorancją.

Dokładnie, masz rację :)

Otóż ja obejrzałem ten film do końca i niestety równiez uważam że jest koszmarny. Absolutnie nie zgadzam się żeby miał to być jakiś klasyk.
Chyba przede wszystkim nawalił scenarzysta - zachowania ludzi są tak potwornie nieautentyczne że szkoda gadać. jestem wyrozumiały gdy tego typu błedy zdarzają się w kiczowatych produkacjach typu Transformers albo Die Hard. Oglądam takie filmy z przymrużeniem oka i uwielbiam wtedy patrzeć jak bohaterowie potrafią szybko otrząsnąc się z szoku w konkretnej sytuacji albo biegają podziurawieni nożami i pociskami. Ale w filmie, który kandyduje na miano dobrego thrillera nie moze być tego typu skrótów myślowo-scenariuszowych. Podobnie jest z różnymi wątkami pobocznymi - czy raczej ich braku. Weźmy na to kwestię policji. Gra ona jakąs rolę? Jak zwykle - siódmy pułk kawalerii, który przybywa, gdy jest już po wszystkim. Oryginalne i uzasadnione jak pas startowy lotniska w Szybcy i Wściekli 6. Nie wspomnę już o relacjach pomiedzy głównym małżeństwem występującym w filmie. Nie wiem czy ma to cokolwiek wspólnego z więzią między dwoma osobami (z wyjątkiem występującego ciągle pożądania). Strasznie sztuczne. I jeszcze ta ciagła, męcząca i irytująca panika kolejnych bohaterów. Może zwracam uwagę na aspekty, które innych nie obchodzą. Film przecież ma w sobie oryginalny pomysł i momentami trzyma w napięciu. Ale, wg mnie, nijak mu to pomaga. Dla mnie ten film to nieporozumienie. Przykro mi.

No tak, film górnolotny nie jest :D Ja od początku spodziewałam się takich "kwiatków", które wypisałeś. Może stąd taka wysoka ocena - bo luźno podeszłam. Ale generalnie zirytowało mnie jedynie ocenianie filmów bez oglądania ich bez końca ;)

zdecydowanie zmienia, masz zupełną racje!

kolejna, która nie wie co to spoiler...

może nie oceniajmy siebie, lecz z filmy?

ale człowiek nie ocenił, tylko stwierdził fakt. to jest różnica, prawda .?

Film słaby. Obejrzałem dzisiaj cały, ale z trudem i co jakiś czas musiałem sobie robić od niego przerwy. Strasznie przewidywalny co do zachowań bohaterów. No i sama Esther była bardzo irytująca, chociaż zagrana bardzo dobrze. Z ocena 7/10 liczyłem na coś o wiele lepszego. Plus za aktorkę grającą Esther i za ładną buzię Very Farmig, i to tyle.
Co do Esther i jej motywów; skoro tak bardzo chciała sobie znaleźć "tatuśka" czemu cudowała z adopcjami? Mało jest pedofilów na świecie? Wiem, że była niezrównoważona, ale te zabawy w adopcje były bez sensu.

Według mnie film jest strasznie przewidywalny, idzie się większości domyślić po obejrzeniu 40minut. Ani to straszne, ani ciekawe,. Kolejna nudna próba stworzenia ciekawego, strasznego filmu. W mojej ocenie nieudana próba.