O ile jestem fanką Silent Hill z 2006, który po prostu bardzo mi się podobał nie tylko ze względu na klimat, tajemniczość, oraz dobrą grę aktorską o tyle ta cześć po prostu mnie rozczarowała. Nie będę się rozpisywać, mogę jedynie napisać, że obdarto fabułę z jakiejkolwiek tajemniczości, klimatu- sceny, które powinny budzić grozę, bądź jakiekolwiek zaciekawienie, budzą jedynie uśmiech zażenowania nad "poziomem" nie tylko gry aktorskiej, ale też fabuły, montażu, nie mówiąc już o absurdalnych pomysłach wtłaczania świata z SIlent Hill do tego codziennego.
Uwaga mały spojler ...
Scena w windzie po prostu..ja się pytam co za geniusz to wymyślił?
Ot, jak spaczyć dobry pomysł, zostaję i będę wracać do pierwszej części, za tę podziękuję i odradzam, strata czasu. Tu najwidoczniej twórcom zabrakło wyobraźni.