Typowy horror, czyli masa niestrasznych potworków, papierowe postaci mówiące same do siebie i brak logiki w scenariuszu. W filmie brakuje klimatu grozy, bo wszystko dzieje się za szybko, zaś rzekomo przerażające stwory pojawiają się jeden po drugim niczym piesi na pasach, przez co brakuje tajemniczości i strachu. Ot, wyskakują sobie po kolei jeden za drugim, trzecim i sto piętnastym aż nawet największy chojrak odczuwa znużenie. Postaci papierowe, oklepane do bólu, do tego ta denerwująca maniera mówienia do siebie: 'o, popiół', 'dam radę' etc.. Jedyne co ratuje film to muzyka i praca kamery w niektórych ujęciach. Tak to raczej zmarnowane 2 godziny życia,
Siemanko^^ Myślę, że zmieniłbyś zdanie znajdując się na miejscu Rose :) Fakt wszystko działo się szybko, ale za to dużo zobaczyliśmy. Nie było powtórek, lecz masa różnorakich zjaw. Fakt muzyka niezła. Zwróć uwagę na tajemniczość piramidogłowego. Postać intrygująca i ciekawa aż korci żeby obejrzeć drugą część, bo może coś tam będzie o niej.
Nie powiem, że jesteś ignorantem bo widzę, że filmy oglądasz. Jak widać każdy ma swój gust - ja na ten film poszedłem do kina sam i bałem się poruszyć !! :). Może i jest dużo klasycznych chwytów, ale klimat ma !! Fabuła może średnio trzyma się kupy, ale film na tle nowych horrorów daje radę mimo wszystko - tak uważam. Przez ostatnich 10 lat widziałem może ze 2-3 lepsze horrory (mam na myśli nowe filmy).
Film, jak na horror - wybitny, a w każdym razie nietuzinkowy. Jednak gra aktorów, dość żałosna, jakby brali udział w gotyckiej operze i to w kolejnym spektaklu, a nie w jednorazowej fabule.
Jeśli jednak idę do kina na horror, to wolę takie klimaty, niż zabawy debilnych trzech studentów z trzema studentkami, w walącym się domu na bagnach i z piwnicą pełną zombi.
Mnie tej film nijak nie przeraził, ale mimo wszystko urzekł mnie klimatem i, przede wszystkim - opowiedzianą historią.
W sumie jest tak jak piszesz, tylko ja ten film traktuję tak, że świat przedstawiony w filmie jest tak jak sen. Rose szybko się porusza po mieście- labiryncie, szukając swojej córki, a w mroku czyhają potworki, które mają za zadanie jej to utrudnić. Jak się potem okazuje te potworki to alegoria grzechów mieszkańców Sillent Hill, którzy spalili na stosie niewinną osóbkę. Brak logiki jak dla mnie jest tu na plus - bo to taki surrealizm ze strasznymi skokami, chociaż po latach stwierdzam, że te skoki już nie są takie straszne XD. Sam pomysł nasuwa pewnego rodzaju skojarzenia z piekłem - płonące miasto. Klimat, czyli dym i opadający popiól - nie do podrobienia oraz rzekome przesłanie odróżniają ten horror od innych.
Już gdzieś pod tym filmem pisałem że kocham ten film, ale jako ekranizację wybitnej gry. Może gdybym nie grał, nie znał tematu było by mniej, ale moja ocena to 9 gdyż powinno się go oceniać jako adaptację a na tyle właśnie zasługuje. W tym filmie znalazło się wszystko z pierwowzoru. Od pojedynczej nuty z podkładu do każdego centymetra tekstury oddanej w filmie. Jest to najlepsza adaptacja ze wszystkich zrobionych na podstawie gier jakie do tej pory widziałem.
Film nudny jak flaki z olejem. Piramidogłowy niestraszny, bo wyglądał po prostu jak przypak z piramidą na głowie. Te pielęgniarki to były zwyczajnie śmieszne jak tak sobie dygały, a karaluchy z twarzami to była już pełna komedia. Brakowało do nich tylko kota Oggiego. Te czarne diabełki były całkiem niezłe, gdyby nie kolejny problem: CGI strasznie słabe. Nawet w tamtych czasach umieli generować lepsze efekty komputerowe, nie mówiąc o tym, że prawdziwe efekty byłyby wiarygodniejsze. Postaci jednowymiarowe: źli kultyści byli źli, bo tak i palili czarownice, bo tak. Wątek z Seanem Beanem właściwie do wycięcia. Po cholere on za tą Rose jeździł, skoro jej nie znalazł i po cholerę się dowiadywał skoro i tak wszystko wyłożyli łopatologicznie w chamskiej ekspozycji podczas spotkania z demonem? Na co w ogóle była ta ekspozycja?
Owszem, znawcą nie jestem, ale pojęcie mam czy to jeżeli chodzi o kinematografię, czy też literaturę.
Tak, jak wszyscy, którzy w dużej ilości czytają i oglądają horrory, czyli jest to niewielka liczba osób.
czyli kilkadziesiąt do kilkuset milionów ludzi na ziemi - rzeczywiście niewielka liczba osób.
Oczywiście jest też aspekt tego jakie ktoś horrory czyta, odpadają z tej liczby fani Zmierzchu i Kinga. Nie wiem do końca skąd wzięły się twe wyliczenia, ale kilkadziesiąt milionów na 8 miliardów to raczej niedużo.
To że jakieś horrory tobie się nie podobają to oznacza że ich fanów należy dyskwalifikować? Jeśli ktoś lubi Zmierzch to dla ciebie równoznaczne jest z tym że nie jest znawcą horrorów? A może ten kto lubi pomidory to też nie może się znać? Cóż za pokrętne rozumowanie. Chyba nie chcę od ciebie wiedzieć nic więcej.
Szczerze, jak za dzieciaka grałem w Silent Hill, to bałem się jak mało czego, jednak już wtedy widziałem, że jest to kultowy tytuł i prawdopodobnie najlepszy survival horror, jaki kiedykolwiek powstał. Ten klimat jest nie do podrobienia - mgła, stwory, fabuła i te radio (ojj te radio było najgorsze). Jeśli chodzi o film, pomijając fatalną grę aktorską, to jednak oglądając tą ekranizacje, mogłem się cofnąć w czasie i ponownie odczuć ten dreszczyk niepokoju i adrenaliny. Jednak jak już czytam opinie, tak jak w tym przypadku, mam pewność, że mało kto grał w ten tytuł...
Oprawa wizualna i dźwiękowa była całkiem niezła, jednak scenariusz i dialogi to jakaś pomyłka. Jak dla mnie to film był sztucznie wydłużany. Zombiaki, wielkie robaki, kuchcik z dziwną głową i cała reszta menażerii nie wnosiły absolutnie nic. Blondyneczki biegały sobie wesoło po "wymarłym" mieście i mogły zginąć z tuzin razy, ale nie, bo to przecież postacie pozytywne. Jeśli to horror to zupełnie niestraszny, po godzinie miałem już dosyć, ale jakoś przemęczyłem. Ocena na filmwebie jest taka wysoka chyba tylko z sentymentu do gry pod tym samym tytułem.
Właśnie takie są wasze odpowiedzi, gdy ktoś krytykuje ten film; "gówno wiesz o horrorach". Film według mojej subiektywnej oceny bardzo słaby, niestraszny, momentami wręcz śmieszny, szczególnie te potworki, sama historia też nic ciekawego.
ahaha jak ktos tak ocenia Silent Hill to gowno wie i jest amatorem ogladajcie sb komedyjki albo dramaciki
Ten fragment: "W filmie brakuje klimatu grozy, bo wszystko dzieje się za szybko, zaś rzekomo przerażające stwory pojawiają się jeden po drugim niczym piesi na pasach, przez co brakuje tajemniczości i strachu. Ot, wyskakują sobie po kolei jeden za drugim, trzecim i sto piętnastym aż nawet największy chojrak odczuwa znużenie."
idealnie pasuje do opisu "Martwego zła" (1981 & 1987).