Nie oglądam zbyt często horrorów, lecz nie uważam, że Sinister zasługuje na 7, bądź 8. Po pierwsze jest nielogiczny (irracjonalne są zachowania Elissona). Przecież każdy myślący człowiek, gdyby wiedział, że dostęp do domu ma jakiś psychol lub nieprzyjazne nadprzyrodzone siły (w końcu Elisson regularnie otrzymywał nowe wstrząsające filmy) to powiedziałbym, że raczej od razu by "uciekał".
Po drugie film jest bardzo przewidywalny. Przecież w każdej (nieszczęsnej z resztą) rodzinie zaginęło najmłodsze dziecko. Trudno było się domyślić, że to ono stoi za bestialskim mordem. Od samego początku tylko czekałem, aż Ashley wreszcie "zrobi swoje" i doczekałem się...
Pozornie film straszny, ale czego się spodziewać, gdy główny bohater w nocy, w (jak się okazuje nawiedzonym) domu, w którym doszło do zbiorowego morderstwa, ogląda straszne filmy i cały czas ma wrażenie, że jeszcze ktoś (nieproszony ktoś...) jest w domu.
Pomysł na film był niezły, wykonanie trochę gorsze. Ogólnie mówiąc: strata czasu...

Wg mnie jest lepszy od bardzo chwalonej "Obecności". Ale być może faktycznie wymaga on oglądania samotnie w nocy :)