a od tamtej pory nie powstało większe dzieło filmowe.
Absolut sztuki.
jest sporo podobnych filmow ale to nie zmienia faktu ze skazani na shawshank sa filme ponadczasowym co ciekawe forrest z tego samego roku i to wlasnie dlatego skazani nie dostali oskarow
Z forrestem to chyba nie do mnie :-)
Nie twierdze, że nie jest ponadczasowy. Powstał w latach 90, a uważam, że to dobre roczniki dla kina. Większość moich ulubionych filmów powstało w latach 90'-może po moim koncie tego nie widać bo pamięć jest zawodna i nie wystawiłam ocen wszystkim filmom które mają dla mnie jakieś znaczenie:-) ale jest wiel filmów do których chętnie wracam. Skazani... do nich należą ale to na zielonej uroniła mi się nie jedna łza, a bardzo żadko zdarza mi się płakać na filmie...
Też uważam, że te lata były wspaniałe dla kina. Skazani Na Shawshank, Forrest, Leon Zawodowiec, Zielona Mila, Podziemny Krąg, można jeszcze dopisać nawet bajki - Król Lew, Toy Story, produkcje pokroju Kevin sam w domu i Jaś Fasola: Nadciąga totalny kataklizm...
Chyba każdy zna te tytuły, moim zdaniem nieprzypadkowo, a to właśnie lata 90. :)
Film mistrzowski. Miło było go obejrzeć po paru latach przerwy i to w Tvp. Cóż, seans na plus.
pzdr:)
Dokładnie, HD, bez reklam, metr od plazmy i słuchawki - bajka :) Jednak twór socjalizmu jakim jest publiczna TV czasem powoduje zadowolenie.
Właśnie weszłam, żeby napisać to samo :)
Ale potem zastanowiłam się, i uznałam, że są równorzędne dzieła, za to ten film po latach tylko zyskał :)
A może to ja się zmieniłam...
Dzisiaj obejrzałam ten film pierwszy raz i jestem.. Zachwycona. Zauważyłam, że film długo utrzymuje się na 1 miejscu na liście filmwebu (nie warto może sugerować się tym rankingiem, no ale) i postanowiłam w końcu go obejrzeć, korzystając, że TVP go emituje. Film mnie urzekł. Urzekła mnie historia Andy'ego i jego sposób myślenia, który podziwiam. Film oglądałam jednym tchem. Kapitalny.
Film jest bardzo dobry, oglądałem go drugi raz, ale tak na prawdę wczoraj dopiero doceniłem jak świetny jest to obraz. Wszystko na plus, zero zastrzeżeń, jeden z nielicznych filmów, któremu nie mogę nić zarzucić. Długi, ale ciekawy do samego końca. Uwielbiam go za wszystko. Pobudza myślenie swoimi dialogami. A to w jaki sposób główny bohater wykiwał naczelnika jest niesamowite :)
z moich 586 ocenionych filmów jakieś 206 z nich + parę z oceną 6 których nie liczyłem by zamętu nie robić, są moim zdaniem lepsze, także kwestia gustu. Wczoraj obejrzałem po raz kolejny i nie zmieniłem oceny - 6/10 zostaje. Skazani = takie kino familijne z nutką dramatu....
Oj, dziecko, kino familijne z katowaniem więźnia na śmierć, gwałceniem mężczyzn i biciem ich, jeśli nie ulegną, samobójstwem starszego pana, gdy ten wychodzi na... wolność. Faktycznie, "z twoich 586" robi wrażenie.
Widziałem już mocniejsze filmy więc Skazani mimo tych tematów są zbyt kolorowe i przesłodzone - Zielona Mila ma chociaż jakiś klimat fajny - czemu przywołałem Zieloną Milę? Bo to trochę podobne filmy są dla mnie
Chyba żartujesz. Niby temat cierpienia i śmierci nie może się pojawiać w filmach o przeznaczeniu familijnym? Nie chcę Cię martwić, ale takie rzeczy występują nawet w bajkach Disneya. Przecież wymienione przez Ciebie sceny są tak odpowiednio zmiękczone i ugładzone, że film można spokojnie wyświetlić w szkole podstawowej. Najczęściej służą wyłącznie nakreśleniu złowrogich postaci naczelnika czy strażnika, których dzielny i niezłomny Andy na końcu pokona. Jak przystało na "crowd pleaser" ku pokrzepieniu serc.
widzę, że w ogóle mało kto jest tu świadom, że i "skazani" i "mila" powstały na podstawie książek Kinga, z resztą tak samo, jak "carrie" i wiele innych. dlatego pewnie te filmy są w podobnym klimacie i mają swego rodzaju przesłanie
Tak dużo się mówiło o tym filmie, oglądnęłam i muszę przyznać, że bardzo ciekawy, ale bez przesady.
Zgadzam się. Porządnie nakręcony, bardzo dobrze zagrany, ale są dużo lepsze filmy.
Uważam, że jest to świetny film. ''Zielona mila'' też jest niezła, ale myślę, że jednak ''Shawshank'' przynajmniej ona nie przebije. Wzruszająca historia, dająca wiele do myślenia
Film wszechczasów ???? Na pewno nie - nie rozumiem fenomenu akurat tego filmu...byłem w kinie - nie zachwycił, oglądałem z VHS, DVD, ostatnio BD - nadal nie zachwycil - dobry - TAK, może nawet bardzo dobry - TAK - ale to w końcu adaptacja dość średniej nowelki Kinga, któremu zdarzało się pisać arcydzieła...ot taki sobie fajny filmik więzienny...gdzie temu do genialnego Forresta, przy którym oczy wypłakałem, Godfathera, czy Bravehearta...nie mówiąc już o Cinema Padiso...
Nie rozumiałem tego na polskiej premierze kinowej, nie rozumiałem oglądając VHS (najpierw piracki, bo innych wówczas nie bylo, potem oryginalny) nie rozuumialem oglądając DVD, nie rozumiem nadal obecnie oglądając Blu Ray - dałem temu filmowi naprawdę wiele szans - co więcej znam go wręcz na pamięć - co z tego - film dobry - nawet b. dobry - ja wiem dążenie do wolności przez człowieka itp/itd - ale poza głównym bohaterem wszyscy pozostali to byli zwykli bandyci, ktorzy kiblowali za własne dokonane z własnej woli większe czy mniejsze zbrodnie - skąd więc ten zachwyt i powszechne wzruszenie ??? sama historyjka o cudownej ucieczce głównego bohatera rodem z produkcji Disneya - dlaczego więc FILM WSZECHCZASÓW - odsyłam raz jeszcze do Forresta, Bravehearta, Cinema paradiso, Czasu apokalipsy, Ojca chrzestnego, Zapachu kobiety, Stowarzyszenia umarłych poetów...Nie chodzi mi o to że fulm zły - po prostu znam lepsze - czytaj takie które zryły mi psyche i wzruszyły do łez - Shawshenk niestety nie...
cóż są gusta i guściki - mnie ten film podszedł ze smakiem ale nie powalił - łez wzruszenia nie wycisnął...
W ciągu tych dwudziestu lat powstało wiele filmów znacznie od "Skazanych..." lepszych.
to że film się fajnie ogląda i ma morał, nie oznacza że jest arcydziełem
Metropolis (które źle oceniłeś) jest OBIEKTYWNIE arcydziełem
zabawny jesteś, sprawdź czy gdzieś nie przejeżdża wędrowny cyrk (pociesz się, że tak zaczynał Fellini)
1994 to był magiczny rok.
"KRÓL LEW" Roba Minkoffa i Rogera Allersa , "FORREST GUMP" Roberta Zemeckisa , "SKAZANI NA SHAWSHANK" Franka Darabonta , "PULP FICTION" Quentina Tarantino , "LEON ZAWODOWIEC" Luca Bessona , "CZERWONY" Krzysztofa Kieślowskiego , "NAIWNIAK" Roberta Bentona , "QUIZ SHOW" Roberta Redforda , "ED WOOD" Tima Burtona , "NIEBIAŃSKIE ISTOTY" Petra Jacksona , "JEDZ I PIJ MĘŻCZYZNO I KOBIETO" Anga Lee, "WICHRY NAMIĘNOŚCI" Edwarda Zwicka , "KRÓLOWA MARGOT" Patrice'a Chereau , "CZYSTA FORMALNOŚĆ" Giuseppe Tornatore , "HUDSUCKER PROXY" Joela Coena , "URODZENI MORDERCY" Olivera Stone'a , "W SIECI" Bary'ego Levinsona , "PRISCILLA KRÓLOWA PUSTYNI" Stephana Elliotta , "BACKBEAT" Iana Softleya , "WERSJA BROWNINGA" Mike'a Figgisa, "Z HONORAMI" Aleka Keshishiana , "OSTATNIE UWIEDZENIE" Johna Dahla , "KSIĄDZ" Antonii Bird , "BŁĘKIT NIEBA" Tony'ego Richardsona , "SPALENI SŁOŃCEM" Nikity Michałkowa , "ZAWRÓCONY" Kazimierza Kutza , "WRONY" Doroty Kędzierzawskiej ,
"WILK" Mike'a Nicholsa , "WYWIAD Z WAMPIREM" Neila Jordana , "FRANKENSTEIN" Kennetha Branagha , "KRUK" Alexa Proyasa ,"CIEŃ" Russela Mulcahy ,
"SPEED" Jana De Bonta , "PRAWDZIWE KŁAMSTWA" Jamesa Camerona , "MAVERICK" Richarda Donnera , "GLINIARZ Z BEVERLY HILLS 3" Johna Landisa , "UCIECZKA GANGSTERA" Rogera Donaldsona , "GWIEZDNE WROTA" Rolanda Emmericha , "KSIĘGA DŻUNGLI" Stephena Sommersa ,"DZIKA RZEKA" Curtisa Hansona , "STRAŻNIK CZASU" Petera Hyamsa , "NA ZABÓJCZEJ ZIEMI" Stevena Seagala , "WYATT EARP" Lawrence'a Kasdana , "DRUŻYNA ASÓW" Williama Friedkina , "BARWY NOCY" Richarda Rusha ,
"MASKA" Chucka Russella, "GAZETA" Rona Howarda , "JUNIOR" Ivana Reitmana , "CZTERY WESELA I POGRZEB" Mike'a Newella , "GŁUPI I GŁUPSZY" braci Farrelly , "NAGA BROŃ 33 i 1/3" Petera Segala ,"FLINSTONOWIE" Briana Levanta , "ŚNIĘTY MIKOŁAJ" Johna Pasquina , "CUD NA 34. ULICY" Lesa Mayfielda , "KIESZONKOWE" Richarda Benjamina , "ZŁOTO DLA NAIWNYCH" Paula Weilanda, "SPRZEDAWCY" Kevina Smitha...
Aż szkoda, że Amerykańskiej Akdemii Filmowej zabrakło odwagi i nonkonformizmu przy wręczaniu Oscarów podsumowującyh ten zdumiewający rok.
Gdyby przyznali Oscara w kategorii "Najlepszy film" właśnie filmowi KRÓL LEW, byłoby to piękne zwieńczenie blisko 100 lat animacji filmowej i nowe otwarcie. No i zaiste był to film, który ryknął najgłośniej. Rozdzierał serca. Na strzępy. Zaiste była to najdojrzalsza animacja, ale też największe wydarzenie roku. Rezonans tego filmu był bezdyskusyjnie największy, pomimo wybitnych ze wszech miar konkurentów.
KRÓL LEW był katartycznym doświadczeniem żywcem wyjętym z tragedii greckiej, opowieścią o śmierci, traumie i przepracowaniu, a następnie przezwyciężeniu jej, bez zaprzeczania jej.
Śmierć pozostawała w pamięci, naznaczała na całe życie. Nie wolno jej było wymazać, zanegować pomimo usilnych prób (hakuna matata). Śmierć jest taką samą wartością jak życie. Bez tej pierwszej nie docenialibyśmy tej drugiej. Dlatego w spotkaniu ojca z synem w chmurach po latach, Mufasa gniewnie mówi Simbie: ZAPOMNIAŁEŚ MNIE. ZAPOMNIAŁEŚ MNIE I ZAPOMNIAŁEŚ, KIM JESTEŚ. PAMIĘTAJ!
Nie sposób zapomnieć.