Nie zgodzę się z tą obowiązkową pozycją książek SK dla fanów horrorów, bardziej Edgar Allan Poe, H. P. Lovecraft oraz R. L. Stevenson :D, ale myślę, że film jest całkiem niezły i warto obejrzeć. Oczywiście do książki się nie umywa, ale jak na mój gust to całkiem zgrabnie nakręcony, z dobrą obsadą, bez specjalnych dłużyzn. Myślę, że warto obejrzeć :)

Z dobrą obsadą? Przyczepiłabym się do głównego bohatera - jego mimika przez cały czas przywołuje na myśl beton :P Z reguły filmy na podstawie książek Kinga nie należą do arcydzieł (Cujo, Christine), ale na tę pozycję akurat warto zerknąć. Pomijając efekty specjalne dalekie horrorowi, a bliższe komedii - całość jest dość przerysowana, ale wciągająca. Raczej dla fanów starszych (troszkę kiczowatych ;) ) horrorów i, prosta sprawa, tych ciekawych wyczynów Kinga na srebrnym ekranie. Myślę, że się nie zawiedziesz :>

No co do głównego bohatera to fakt, masz rację XD Człowiek Beton. Ale pomijając film jak ,,Czarownice z Salem" i inne kijowe ekranizacje jest parę fajnych filmów, w których wręcz powiedziałabym, że są lepsze od książki!
np. ,,To"(mini serial), ,,Skazani na Shawshank", ,,Cerry"(stara wersja, nowej nie oglądałam), ,,Zielona mila", ,,Lśnienie" (nawet było niezłe), ,, Sekretne Okno", ,,Czerwona róża" (mini serial) oraz ekranizacja opowiadania ,,Kot z piekła rodem". To filmy, które wryły mi się w pamięć i są na prawdę warte obejrzenia jak na mój gust.

Jeśli chodzi o "To" to o serialu nie słyszałam. Oglądałam za to film - może trochę przydługi, ale postać Pennywise'a wykreowana naprawdę przerażająco! Dobre, ale nadal nie lepsze od książki. Trudno mi się przekonać do produkcji na podstawie Kinga po kilku wpadkach ;) Ale zgadzam się, niektóre tytuły, z tych, które podałaś są świetne - np. Zielona Mila, Skazani na Shawshank czy Lśnienie (jakie tam "nawet niezłe" - Nicholson w szczytowej formie :D), tylko to już wyższa liga w porównaniu do tych potworków. Może chodzi o to, że właściwie przy tych filmach nie grzebał Stephen King. No i na pewno kwestia reżysera. Sekretne Okno ma już inną atmosferę, ciekawy thriller, fajnie poprowadzona akcja - książki nie czytałam, a film rzeczywiście zainteresował... Ale to może przez to, że grał tam Johnny Depp :D

Jeżeli chodzi o naszego Człowieka Betona, to najbardziej podobała mi się scena rozmowy z zombie przy łóżku (za każdym razem jak próbował grać zgrozę, robił duże oczy albo zakładał kamienną twarz) i wtedy, gdy budząc się odkrył ziemię na stopach i łóżku (cudowne! zareagował tak, jakby widział to codziennie :> ). Straszna kłoda.
Natomiast filmowa córka bohatera, w porównaniu do dorosłych aktorów, całkiem nieźle się sprawdziła.

Kurde, chyba masz rację co do tego ,,To" to chyba był film nie mini serial. I zgadzam się, że nieco przydługi, ale nic dziwnego w końcu książka... Boże wielki była grubaśna! :D
No ten facet chyba nie ma uczuć. Scena na pogrzebie też była taka... betonowa. :) A miny Crandalla to była dopiero komedia :D
Swoją drogą brakowało mi w filmie jego żony.

Haha, grubaśna, ale pożarło się ją w krótkim czasie, bo świetna :D
A Crandall chociaż się starał, takie żwawe miał miny :D Nie czytałam książki (jakoś trudno mi ją w bibliotekach dorwać >.< ), ale wątek żony wydawał się niedopracowany. Pewnie sporo wątków nie przenieśli do ekranizacji, dlatego wydaje się tak trochę miałko. I nie wiem, dlaczego jej rodzice tak nie lubili Louisa. Sama tajemnica smętarza - mało o niej wiadomo. Dlaczego te potworzyska właściwie wracały? Coś tam śmiesznie pogadali o Indianach i tyle wiadomo :P Może wyjaśnia się w drugiej części?

Niestety nie wiem, nie oglądałam drugiej części, a książkę czytałam 8 lat temu i miałam wtedy jeszcze dzieciakiem więc nie pamiętam za wiele po za tym, że uznałam ją za moją ulubioną książkę :P Ale wydaje mi się, że tam też nie jest dokładnie opisany wątek smętarza. Tyle, że był zbudowany na indiańskiej ziemi i gdzieś tam obok był indiański cmentarz. Czyli mniej-więcej to co w filmie. I pewnie dlatego, że cmentarz ma być miejscem tajemniczym i to co się tam działo było na tyle niepojęte dla przeciętnego człowieka, że pewnie sam S. King nie miał o tym pojęcia :D Niechęć teściów do Louisa była chyba wyjaśniana w książce. :)
Racja, film nie uwzględnia wielu ważnych wątków i faktów, których następstwem były wydarzenia po części zawarte już w filmie. Dlatego nie odzwierciedla klimatu i może stać się niezrozumiały dla kogoś kto nie czytał książki.

Czyli zamiast gimnastykować się w tych bibliotekach i czekać na łut szczęścia, lepiej od razu pomaszerować do księgarni :D

Dokładnie tak :D

kretynów nie sieją, bo sami rosną. i piszą potem GŁUPOTY w internecie.