W swoim najnowszym filmie Song to Song Amerykanin tworzy w pewnym sensie kolejny rozdział swojego rozciągniętego już na kilka lat dzieła, którego początku można upatrywać w Drzewie życia. Jeżeli od tego czasu nie było wam po drodze z wrażliwością Malicka, to mimo kolejnej porcji gwiazd i fantastycznych obrazów, seans Song to Song może okazać się drogą przez mękę. Tymczasem dla miłośników twórczości reżysera Cienkiej czerwonej linii będzie to kolejne wyjątkowe doświadczenie i jedyna w swoim rodzaju filmowa uczta dla ducha.
Cała recenzja: http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2017/06/recenzja-filmu-song-to-song.html