Podobało mi się "Spaleni Słońcem". Trochę onirycznie bełkotliwy ale akceptowalnie. Nawet dzięki temu bardzo urokliwy i przewrotny. Natomiast to co nakręcone zostało później to niestety taki "ruski bełkot". Na plus było parę odważniejszych scen - np. Kotov - Stalin, która nie wydaje mi się typowa dla rosyjskiego kina. Ale to całe ganianie po polu bitwy, po polach minowych, super-generał rozwalający na stacji opryszków z uśmiechem pod wąsem niestety ale bardzo mnie razi tandetnością.