bo w przeciwieństwie do niektórych ekranizacji książek Kinga, jakie widziałam, w miarę wiernie trzyma się literackiego oryginału. Tylko wygląd postaci wyobrażałam sobie inaczej, zwłaszcza jeśli chodzi o Teddy'ego, ale tak to już bywa z adaptacjami. Ogólnie historia jest bardzo ładnie poprowadzona, jedynie zakończenie wszystko psuje - zamiast długiej, dramatycznej próby charakterów wśród szalejącej burzy mamy jedynie zrobioną na szybko wymianę dwóch zdań plus strzał z pistoletu i już. Nawet nie podkreślono momentu ucieczki chłopców, kiedy Chris ich potrzebował i prosił, by zostali - a to ważne, skoro tytuł do tego nawiązuje. W dodatku nie wyglądali ani przez moment na bardzo poruszonych tym, co zobaczyli - w książce przeżywali to wszystko bardzo mocno i było sporo tego psychologicznego napięcia.