Właśnie obejrzałem sobie pierwszą część GofG, pierwszy raz od sierpnia 2014 (tak się jakoś złożyło) i chciałbym się podzielić swoimi przemyśleniami, konfrontując obie części.
Przede wszystkim, film nie jest aż tak beztroski i mega zabawny, jak go zapamiętałem - nie zrozumcie mnie źle, tu nadal jest moc humoru ale jednak całość jest bardziej mroczna i nie tak luzacka, jak vol 2. Widać, że Gunn uczy się tutaj, jak tym wszystkim zarządzać, jak operować akcją, humorem i piosenkami i wydaje mi się, że w vol 2 podniósł to wszystko na wyższy poziom i wiele rzeczy twórczo rozwinął, usprawnił względem oryginału - czasami trochę przegiął, np. z humorem ale dzięki temu film ma inny wydźwięk, gdzie indziej są poprzestawiane akcenty i nie dostajemy po prostu kopii jedynki.
O ile jedynka wygrywa na polu przygodowym, przedstawiając nam Galaktykę, planety i jej mieszkańców, oraz niezłą akcję w kosmosie i na niebie, dwójka skupia się na postaciach i oba filmy są inne.
Inaczej też popatrzyłem na postać Rocketa. Wydaje mi się, że jest to trochę karykaturalna ale jednak kopia Wolverine'a, jeżeli idzie o przeszłość bohatera - z tą różnicą, że Logan nie pamieta tego, co mu zrobiono, zmieniając go w Weapon X, a Rocket doskonale pamięta wszelkie eksperymenty i tortury, którym go poddano, co czyni tę postać ciekawszą i głębszą niż się można było spodziewać po "gadającym szopie".
Podsumowując: zapamiętałem lekki i zabawny film, który po latach okazał się być jednak bardziej mrocznym i poważnym obrazem w konfrontacji z kontynuacją ale to nadal jest najlepsza Space Opera zaraz po Star Wars i jeden z moich ulubionych filmów MCU.