To niech sobie obejrzy przygody braci James, Younger, Miller i Ford w wersji 33 i 1/3.
Nie, żeby to był zły film. Rzemieślniczo bardzo dobry , dodatkowy smaczek o braterska obsada.
Szkoda tylko, że największe wrażenie w całym filmie zrobiła na mnie scena z przypadkowo zastrzelonymi świniami.
A nie jestem wegetarianinem.....
Przesada. Ten film nie jest tak zły. Powiedziałbym nawet, że jest niezłym świadectwem na to, że gatunek w latach kiedy już praktycznie dogorywał, potrafił prezentować całkiem niezłą jakość.
Przecież napisałem wyraźnie:
"Nie, żeby to był zły film. Rzemieślniczo bardzo dobry , dodatkowy smaczek to braterska obsada. "
W kategorii wielokrotnie odgrzewanych kotletów to porządna produkcja.
western nie jest martwym gatunkiem... przeciwnie, od kilku lat przeżywa swój renesans, fabuła pokazywana jest bardzo realistycznie a nawet naturalistycznie, jest krwawo jak u Packinpaha, bo w istocie tak było swego czasu na Dalekim Zachodzie. Jeszcze większy sukces odnosi antywestern, sa kręcone lepiej i jest ich wiecej niz kiedykolwiek. Obydwa gatunki wykonywane sa teraz z duża dbałoscią o szczegóły: stroje, rekwizyty, miejsca akcji, nawet uczesanie i wygląd ludzi tamtych czasów. czy ktos teraz kreci spaghetti - westerny? Może, ale nie słyszałem bo gros westernów i anty- kreci sie w USA, tam gdzie kiedys sie to odbywało. Ale daje o sobie znac zjawisko - jak najbardziej pozytywne - że kraje które nigdy westernów nie kreciły robia to teraz ("Sakuyaki" - japoński czy "The Salvation" - duński. Podoba mi sie tez to ze pod western i antywestern podciaga sie teraz filmy roznego gatunku : romanse, zwykle obyczajówki, widowiska historyczne, rasowe kryminały czy nawet ostatnio science- fiction (" Kowboje i Obcy"). Nie jest wazne - moim zdaniem - ze westerny i anty- nie krecą Amerykanie u siebie czesto w miejscach gdzie kiedys realnie sie to działo, ale to że zarówno oni jak i Europejczycy krecą je z dbałoscią o szczegółyo których pisałem powyżej i jest to robione coraz lepiej.
P. S. wspomniałem "Sakuyaki" ale chociaz to pierwszy japonski western to przykładem dbałosci o szczegóły być raczej nie może...
Hej, dzięki za obszerną odpowiedź, ale będę się upierał przy swoim, tzn gatunek jest martwy, Choć trzeba przyznać, że zombiaki czasem wychodzą z grobu, ale tylko sporadycznie są jeszcze świeże.
I jest to zresztą logiczne, bo ile można zrobić filmów o dobrym szeryfie i złych złoczyńcach, albo złym szeryfie i dobrych złoczyńcach, albo o złym szeryfie i złych złoczyńcach i złych kowbojach. I to samo jeszcze w dodatkowych kombinacjach z dobrymi lub złymi kawalerzystami i Indianami.
Piszesz o renesansie i licznych westernach, które powstają w ostatnich latach. To wymień mi proszę kilka naprawdę dobrych. I najlepiej takich, które nie są pastiszem lub pastiszem pastiszu lub pastiszem pastiszu pastiszu (jak np Sakuyaki). Może być duński, koreański albo indonezyjski - ważne, żeby to było dobre, oryginalne kino.
A proszę nie po to, żeby wygrać w dyskusji, tylko w nadziei, że polecisz mi jakąś przeoczoną perełkę, bo naprawdę dobry western cudem wyłaniający się z grobu to jest to, co tygrysy lubią najbardziej.
Jak się zastanowić, to z w miarę świeżych produkcji dobrym (a nawet bardzo) filmem był Homesman, no i kolejny pastisz Django dało się obejrzeć.
Ale nie jestem wszystkowiedzący i wszystkooglądający, więc jak podrzucisz i jakieś typy, to chętnie się zapoznam :)
"Blackthorn", "Meek's Cutoff" (ten akurat ma niedopracowane zakończenie, czegoś brakuje....), wymieniony przez Ciebie "The Homesman", "Sweetwater " - chyba najlepszy mym zdaniem z całości. Wymeniłem te co widziałem ostatnio, ale czytając recenzję innych z ostatnich lat, spodziewam sie że jest ich wiecej. masz racje, ile to można ogladać filmy o złych i dobrych... ale jesli jest to dobrze nakrecone, z dobrymi aktorami a do tego akcja jest nietypowa jak w "Meek's Cutoff" to mozna obejrzeć - jesli ktos film typu western lubi. Uwazam ze nadzieja w westernach tkwi w tym zeby nie zamykały sie w schemacie utartym przez cale dziesieciolecia a otwierały sie na inne gatunki filmów o których wspomniałem w poprzedniej wypowiedzi, co zreszta niesmiało robią.... Wszyscy zachwycaja sie Django... ogladałem go z przyjemnoscia ale zakonczenie było tak trywialne że popsuło całość. Rozumiem ze strzelanina strzelanina... ale wykonać to tak mało sugestywnie i przekonujaco, ze zakrawalo to na kpine...