Często te dwa filmy są porównywane, który można uznać za lepszy? Jak dla mnie koreański film jest naprawdę dobry- zabawny i interesujący, do tego świetna gra aktorska. Mimo to Sukiyaki podobał mi się jeszcze bardziej. Jest pokręcony i niebezpiecznie ociera się o granicę zdrowego rozsądku, a nawet momentami ją przekracza. Do tego niepowtarzalny klimat i zagrania, które dla niektórych mogą wydawać się absurdalne i słusznie;) Można to nazwać śmiało wadą, ale dla mnie to na pewno zaleta. Krwawa samurajsko-kowbojska jatka ale i tak mi się podoba, a może właśnie dlatego. Podejrzewam, że film koreański może bardziej przypaść do gustu przeciętnemu europejczykowi, który niekoniecznie trawi japońskie, charakterystyczne produkcje. Oba filmy bardzo dobre i warto je obejrzeć.
hm, ciekawe, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że dobry.... jest koreański, a jeżeli chodzi o specyficzny klimat to zdecydowanie dla mnie sukiyaki ma w sobie te wszystkie smaczki, którymi właśnie charakteryzują się japońskie produkcje, bo właśnie taką jest
wiem, że DZiZ jest koreański. Chodziło mi o to, że Django jest zrobione za bardzo pod amerykańskiego widza. Jest za mało wyraziste, za mało szalone.
dla mnie sukiyaki jest jak najbardziej zakręcone, ma w sobie właśnie tą szaleńczą nutę, którymi mogą się pochwalić inne japońskie produkcje, chociaż na pewno jest tutaj dużo czerpania choćby z Tarantino, więc i ty masz rację
Oba mnie niespecjalnie wciągnęły, ale pojedynek klimatem wygrywa propozycja japońska.
Mnie się bardziej podobał DZZ, był zabawniejszy i generalnie wolę styl Jee-woon Kima. Ale różnica jest w sumie niewielka: DZZ mocne 7 ...... Django 7 trochę naciągane.
Nie wiem, czy jesteś po prostu ciekawy, czy to jednak pytanie z serii zróbmy z nich balona, ale mimo wszystko odpowiem. Tarantino ma wiele źródeł natchnień, w tym często widać jego inspiracje tkzw, "spaghetti westernami", więc zaproszony jako gość honorowy nie omieszkał zagrać w sukiyaki, co tłumaczymy właśnie jako spaghetti, albo przynajmniej podobny makaron. Po paru latach postanowił stworzyć film właśnie z tego gatunku, który tak naprawdę nawiązuje przede wszytkim nie do tego japońskiego, a do Django Sergio Corbucciego, który zresztą jest twórcą owego makaronowego gatunku westernów, z którego również twórczości garściami czerpie Takashi Miike.
Dobry, zły i brzydki zdecydowanie lepszy. Bez dwóch zdań. Był ciekawy, zabawny, pomysłowy, pełen akcji i z fajnym aktorstwem. Film, pod którym piszę ten komentarz ma tylko jedną z tych dwóch rzeczy. Akcję. Ale to za mało by film był dobry. Fabuła jest, jak to mówią Anglicy, ridiculous. W dodatku film nudny jak cholera, w ogóle nie zabawny, aktorstwo słabe poza jednym czy dwoma wyjątkami. Średni lubię Tarantina, ale każdy jego film był po stokroć lepszy od tego.
Kolega który założył ten temat nie mówił o filmie Dobry, zły i brzydki tylko o filmie Dobry, zły i zakręcony to dwa inne filmy.
W takim razie zrobiłem literówkę. Chodziło mi właśnie o tą koreańską produkcję, a nie klasyk Sergia Leone. Ale nic już nie poradzę, bo edycja działa tylko przez 5 minut.