PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=130831}

Szepty w mroku

Saint Ange
5,3 4 325
ocen
5,3 10 1 4325
5,5 4
oceny krytyków
Szepty w mroku
powrót do forum filmu Szepty w mroku

Nie rozumiem, czy tu oceny wystawiają tylko małolaty żądne flaków i krwi?? Ludzie przecież ten film był rewelacyjny! Niesamowity klimat,wszechobecna groza która ani na chwilę nie pozwalała odetchnąć,i fantastyczna muzyka!!! To był PRAWDZIWY HORROR!!! A końcówka to już mistrzostwo świata!!! Niesamowita wizja reżysera,niestety młodzi ludzie nie potrafią tego docenić.Szkoda.
Aha i jeszcze jedno.Ten film jest LEPSZY od znanego Sierocińca.Jest mocny i przeznaczony dla osób myślących i raczej dorosłych.Rewelacja.

ocenił(a) film na 1
_wojti_

Wybacz, ale ten film, to naprawde wielkie nieporozumienie. Co prawda podobal mi sie klimat (ale wiekszosc francuskich filmow jest krecona w ten sposob - chodzi mi o swiatlo, scenerie, zwracanie uwagi na szczegoly itp.), ale sposob krecenia jak w tanim, tandetnym horrorze - migawki ujec - mozna dostac ataku epilepsji. Ponadto te dluzyzny... w koncowej scenie. myslalam, ze sie nie doczekam, kiedy te dzieci dojda do glownej bohaterki (bylo tego naprawde mnostwo). No i fabula... zaczynalo sie dosc ciekawie, a koniec??? Co to mialo byc? Wg mnie ten film nie jest mocny. Jest po prostu ciezkostrawny. 2 pkt daje, bo tylko klimat, jak dla mnie zbyt malo.

ocenił(a) film na 7
Luna87

A moim zdaniem ani rewelacyjny, ani skrajnie nieudany - po prostu taki sobie. Szczerze mówiąc, chyba go nie zrozumiałam, bo końcówka po dziś dzień jest dla mnie nie do końca jasna... To znaczy jasne - ciąża, śmierć, te sprawy... Ale te dzieciaki z gazikami na oczach? Hmmm... W każdym razie jednak nie mogę mu odmówić klimatu - bałam się nieźle, mimo że właściwie nie było czego. Chociaż rzeczywiście - kilka dłużyzn dało się we znaki. Generalnie dałabym 6,5 na 10;)

ocenił(a) film na 2
Stefson

Nie lubię horrorów pełnych krwi i flaków, ale - cóż, "Szepty..." były po prostu beznadziejne.
Czasem się dłuży, niektóre sceny są nieuzasadnione, jest nielogiczny i kiczowaty od pewnego momentu, nie wspominając już o zakończeniu.
Plus za klimat, który trzymał w napięciu, "straszne sceny" za każdym razem mnie zaskakiwały, to fakt, ale poza tym nic, 2/10

ocenił(a) film na 7
nyan

Jest najsłabszy z tych z górnej półki,ale i tak lepszy od 90 % horrorów,co oznacza że jesy niezły....między 6/10 a 7/10,jak dla mnie.....Francuzi jednak nie dorównują Hiszpanom w tego typu produkcjach...nie dla fanów Slasherów....

tomekongdelta

kocham ten film za klimat i za milion innych rzeczy. No ale ja mam specyficzny gust.

ocenił(a) film na 7
aamidale

specyficzny w tym wypadku oznacza dobry.....a ja po kolejnym obejrzeniu daję oczko wyżej,trochę końcówka nie dorobiona,ale sam klimat niezły.....

ocenił(a) film na 10
tomekongdelta

Ja widzę tą historię zupełnie inaczej.

Była sobie dziewczynka (ta z pierwszej sekwencji filmu), mieszkała w Saint Ange. Pewnego dnia, podczas zabawy w ogrodzie, przypadkowo trafiła na stare archiwa sierocińca. Znalazła czarno-białe zdjęcia dzieci, które mieszkały tutaj w trudnych czasach wojennych. Zdjęcia te, były na tyle sugestywne i mroczne, że nie tylko na wskroś przestraszyły dziewczynkę, ale także ją zafascynowały. Dziewczynka myślała o nich bezustannie, rysowała postaci ze zdjęć, może nawet wydawało się jej, że je widzi (zamieszkiwanie w starym domu, gdzie wszystko skrzypi, trzeszczy wpływa na wyobraźnię), aż uwierzyła, że one /złe dzieci/ wciąż mieszkają w sierocińcu. Zaczęła więc opowiadać o nich innym dzieciom mieszkającym w sierocińcu, niektóre uwierzyły, niektóre nie… ale strach „ruszył” w drogę.

I w tym miejscu zaczyna się historia opowiedziana w filmie. Chłopak, który nie wierzy w duchy złych dzieci idzie do toalety. Dziewczynka mu towarzyszy, ewidentnie przerażona. Jej strach powoli udziela się jemu. Decydujący moment, w którym z kranów samoistnie wydobywa się woda po tym jak dzieci opuściły łazienkę, ostatecznie przekonuje chłopaka, że dziewczynka ma rację, że tam „coś” jest.
A przecież to bzdura. Nie ma w tym nic nadprzyrodzonego. Woda zaczyna lecieć z kranów dokładnie w tej samej kolejności w jakiej były one odkręcane przez chłopaka kilka chwil wcześniej. Wtedy, widząc, że woda z nich nie wypływa, oczywiście zapomniał je zakręcić. Po pewnym czasie, jak to w starych, zanieczyszczonych, albo rzadko używanych instalacjach wodnych bywa, woda zaczęła płynąć; z pewnym opóźnieniem, ale na „wezwanie” chłopaka. (niesprawność tych instalacji została zresztą potwierdzona kilka scen później)
Niestety chłopak nie poddał wydarzeń tak dokładnej analizie i zasugerowany przez dziewczynkę i okoliczności przyrody dał się ponieść swojej wyobraźni. Był już pewien, że dziewczynka ma rację, że tam „coś” jest, tam za lustrem „coś” się czai. Z sercem w gardle, pchany ciekawością, podążał ku temu… co spowodowało tragiczny w skutkach, ale zupełnie banalny i niewinny, wypadek.
Nasza dziewczynka, od której wszystko się zaczęło, która nie była bezpośrednim świadkiem wypadku, dostała kolejny dowód na istnienie „złych dzieci”, które są niebezpieczne, które zabijają.

I tak dochodzimy do kolejnej ofiary paranoi nakręcanej nieumyślnie przez małą dziewczynkę. Główna bohaterka filmu, która przybywa do sierocińca Saint Ange do pracy jest tak mocno podatna na wpływ dziewczynki, ponieważ niesie na sobie brzemię strasznych przeżyć. Ofiara zbiorowego gwałtu, którego owoc nosi w sobie, łatwo wierzy słowom wypowiedzianym przez dziewczynkę na pożegnanie: „Uważaj na złe dzieci”. Niechciane dziecko, które również traktuje jako „coś złego”, tym bardziej motywuje ją do znalezienia dowodów ich istnienia. I dowody takowe znajduje, trafiając niejako na te same ślady, na które trafiła dziewczynka. Znajduje stare archiwa sierocińca, poznaje strzępki jego mrocznej historii, natrafia na rysunki przedstawiające „złe dzieci” (jak przypuszczam narysowane przez dziewczynkę i stanowiące niemalże kopię archiwalnych zdjęć, co potwierdza, iż dziewczynka nigdy nie widziała rzekomych duchów, a opierała się jedynie na dokumentacji, że tak powiem fotograficznej)… i dowody te w połączeniu z klimatem opuszczonego budynku, w połączeniu z problemami psychicznymi, w połączeniu z problemami fizycznymi oraz w połączeniu ze strachem czy niepokojem przekazanym (o ile można tak powiedzieć) przez dziewczynkę, powodują, że główna bohaterka pogrąża się w szaleństwie.

Aby nie być sama. Albo żeby dostać kolejne potwierdzenie na prawdziwość chorej iluzji, główna bohaterka wciąga w nią Judith (ostatnie dziecko sierocińca), która wpada w sidła szaleństwa jak w masło, ponieważ jest, nie omieszkajmy tego powiedzieć, całkowicie szalona. W ryzach rzeczywistości i normalności trzymają ją lekarstwa, które regularnie musi zażywać. W chwili gdy przestaje je brać, całkowicie poddaje się wizji głównej bohaterki i razem ruszają w długą drogę wprost do paszczy szaleństwa.

No i tu w zasadzie dochodzimy do finału, w którym reżyser zgrabnie oszukuje widza, narzucając mu szaleństwo głównych bohaterek, zarażając go wizją, którą wcześniej one same zostały zarażone przez niczego nieświadomą (a może świadomą) dziewczynkę.

Wydarzenia tamtej nocy oglądane z perspektywy głównej bohaterki, choć w oczywisty sposób zupełnie nierealne, widz przyjmuje jako prawdziwe. Jako coś co się naprawdę wydarzyło, jako coś co ona oczywiście przeżyła tuż przed swoją śmiercią. Ale prawda jest taka, że jest to szalona wizja szalonego umysłu głównej bohaterki, której wrażliwość nie zniosła tak drastycznych przeżyć. Może jej umysł bronił się przed rzeczywistością, w której miałaby począć dziecko zbiorowego gwałtu, a może po prostu (tak jak wcześniej) zainspirowała go dziewczynka i specyficzny klimat Saint Ange.

W każdym bądź razie, gdy dyrektorka sierocińca znajduje ciało głównej bohaterki, dostajemy ewidentne potwierdzenie tego, iż wszystko co widziała ona tamtej nocy przed śmiercią było wytworem jej wyobraźni.

No tak, ale zostaje nam Judith, która przecież jest świadkiem… jest naocznym świadkiem tego, że główna bohaterka, jej narodzone dziecko oraz stadko „złych dzieci” wciąż pomieszkują w sierocińcu, czego dyrektorka, kucharka i wszyscy inni nie są świadomi.

Więc o co chodzi? Co jest prawdą?
Tak jak napisałem wcześniej. Judith ma problemy psychiczne, jedynie lekarstwa trzymają ją w ryzach normalności. Lekarstwa, które odstawiła ona na wyraźną sugestię głównej bohaterki, przekonana, że są one „złem” którym karmi ją „zła” kucharka… są tutaj kluczem. Judith odstawiając leki przyjmuje wizję głównej bohaterki i dlatego widzi to co widzi…
A widz sam musi zadecydować czy wierzy w zeznania takiego świadka.


Według mnie film Pascala Laugiera jest znakomity. Wykracza daleko ponad standardy typowego kina. Kluczem do jego zrozumienia… w mojej skromnej opinii… jest przyjęcie, że nie wszystko co zostaje pokazane musi być prawdą. Że wydarzenie pokazane z subiektywnej perspektywy jednego z bohaterów, trzeba zweryfikować, tak jak weryfikuje się zeznania świadków. Bo może świadek nas okłamuje… albo jest szalony.

Pozdrawiam. :)

ocenił(a) film na 7
JackieEs

Właśnie za to olbrzymi plus dla filmu - można go zinterpretować zupełnie odrzucając zjawiska paranormalne. Do tego świetne zdjęcia i ogólnie klimat filmu. Co nie zmienia faktu, że gdyby był poprowadzony nieco dynamiczniej, byłoby lepiej.

JackieEs

I teraz rozjaśniło mi się :) dzięki tej wypowiedzi zrozumiałam zakończenie :) wizja dziewczyny... Dobre :) chyba oglądałam za dużo filmów o jasnym zakończeniu i dlatego nie do końca rozumiałam ten :)


A jutro film można obejrzeć w TV, ja to zrobię :)

ocenił(a) film na 6
JackieEs

Zgadzam się z Twoją interpretacją - tak samo odebrałem ten film. Jest bardzo klasyczny i to jest jego główna zaleta, jak i wada.

To, co mnie się natomiast zupełnie nie podobało, to finał właśnie - odmienny stylistycznie, niezrozumiały, bezsensownie szokujący. Mogłaby znaleźć ciała, same dzieci, poronić, byle tylko nie zostało to tak tandetnie pokazane jako poród odebrany przez duchy, czy poronienie. Kłóci się to z klasycznym schematem, a przy tym nie oferuje niczego ciekawego - ot, niezrozumiały finał taki.

Nawet gdyby finał był lepszy, jak dla mnie jest to zbyt klasyczna fabuła, zaprezentowana w zapewne wielu filmach, aby zasłużyć na coś więcej, niż 2/5.

Luna87

niektórzy dobrego filmu nie zauważą nawet gdy usiądzie im na twarzy.

ocenił(a) film na 6
_wojti_

Miejscami wymiata ;] Klimat - pierwsza klasa ( brawa dla twórców za efekt ) :] Ale niestety jako całość - średniak - dla mnie 6/10

ocenił(a) film na 6
_wojti_

Zgadzam sie z zalozycielem tematu. Rozwniez nie moge pojac dlaczego taka niska ocenta tego filmu. Ten film jest swietny. Zakonczenie tez rewelacyjne. Podobalo mi sie, ze nie bylo nic do konca jasno powiedziane i nazwane po imieniu, mozna sie tylko domyslec jak bylo naprawde.
Moja ocena 8/10.

ocenił(a) film na 10
_wojti_

Tak niskie oceny wynikają w mojej opinii z totalnego niezrozumienia filmu. Inaczej nie jestem w stanie sobie tego wytłumaczyć. Rozumiem są gusta i guściki, ale jak można nie docenić tak znakomitej roboty?

ocenił(a) film na 6
JackieEs

Tez mi sie tak wydaje. Ale chyba bym zamierzony efekt tzn. to zakonczenie czyli jedna niewiadoma, dzieki temu film bardzo duzo zyskal jak dla mnie.

ocenił(a) film na 6
panny_lane

Ja dałabym coś między 6 a 7, bo dłużyzny się niestety pojawiły... Ale klimat ma niezły. Szczególnie na początku; ta przyroda, muzyka.

użytkownik usunięty
_wojti_

(Z góry mówię, że brzydzę się gore, zebyś mnie do "żądnych krwi" nie zaliczył.)

Już Sierociniec był przeciętny i wtórny. Ten za to "film" jest obrazą słowa film. Klimat? Znajdz opuszczony budynek, włącz kamerę, będziesz miał taki "klimat". Beztreściowy, nie posiadający nawet cienia fabuły, czy cienia sensu. Beznadziejnie przeciągane sceny chodzenia, patrzenia, siedzenia. Film typowego beztalencia, w którym bohater chodzi, chodzi, siedzi, patrzy na ścianę, niewiadomo dlaczego zaczyna nagle grzebac w tej ścianie i coś znajduje, bo nie wynika to z fabyły. Zachowanie, gesty bohaterki, nie wynikają z logiki fabuły, bo fabuły ani logiki tu nie ma.

Dla "osób myślących"?? Wolne żarty, trzeba byc kompetnie bezmyślnym i pozbawionym jakiegokolwiek filmowego gustu, aby ocenic ten film pozytywnie.

ocenił(a) film na 7

'trzeba być kompletnie bezmyślnym i pozbawionym jakiegokolwiek filmowego gustu...'taaaaa.....dla Ciebie arcydziełami są takie filmy jak 'Blair Witch Project' czy 'Zejście'......to samo mógłbym napisać (że trzeba być kompletnie bezmyślnym,itp)o osobach które takie 'arcydzieła' dodają do ulubionych...ale nie napiszę,ponieważ szanuję gusta innych...jak można pisać takie bztety i obrażać innych,tylko dlatego że się filmu nie zrozumiało i że się nie spodobał...trochę samokrytyki...

tomekongdelta

nienawidzę filmów a'la piła, tam gdzie jest dużo krwi. Ten był dla mnie nudny, a powiem szczerze że jestem najbardziej przewrażliwioną osobą na świecie, na punkcie paranormaliów.

ocenił(a) film na 4
tomekongdelta

Też się zachowujesz w ten sposób, mowiąc, że ktoś, komu się ten film nie podobał nie zrozumiał go, jakby film był tylko dla geniuszy. Co tu było nie do zrozumienia? Bez przesady, wszystko było jasne, tylko że film jest po prostu nudnie nakręcony. Do tego ukazanie na końcu, ze to jednak były halucynacje, wizje bohaterki, nie wywołuje porządanego efektu zaskoczenia. Ma się nijak do całej reszty fabuły, która w ślamazarnym tempie opowiada w sumie ograną historię.

ocenił(a) film na 8

Mnie się oglądało całkiem przyjemnie i to pomimo faktu, że nie lubię w horrorach straszenia dziećmi, a generalnie w filmach nie cierpię ginekologicznych problemów bohaterek. Przypuszczam, że stało się tak nie bez sporego udziału zjawiskowej V. Ledoyen – choć domyślam się, że osoby niewrażliwe na jej urok rzeczywiście mogłyby uznać, że w „Szeptach” było troszkę za wiele dłużyzn i tzw. „snucia” :D

I w niczym mi to nie przeszkadza posiadać w ulubionych np. „Zejścia”. To zupełnie różne filmy, ten pierwszy, choć brytyjski, jest w sumie dosyć prosty i zrobiony w stylu bardzo hollywoodzkim (tyle że ma ciekawsze postacie, zakończenie i mniej cukierkowości). Natomiast „rasowe” obrazy europejskie z kontynentu mają zwykle inny rytm i zawartość, niż amerykańskie i trzeba to przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza. Albo nie oglądać.
Zupełnie nie pojmuję, jak można napisać że „Szepty” nie miały fabuły, treści, czy tym bardziej sensu? Sensów aż za dużo (choćby kilka wyraźnych sugestii eksperymentów na dzieciach w czasach wojny i ambiwalentny stosunek Anny do swojego własnego brzucha). Zaś bohaterka z problemami, która czuje duchy zmarłych dzieci i stara się poznać ich tajemnicę – co w tym niefabularnego i beztreściowego? Można się przyczepić do paru rzeczy, np. rzeczywiście reżyser nie wskazał łopatologicznie dlaczego Anna akurat w danym miejscu i czasie czegoś szuka i coś w jakiejś dziurze znajduje. Za to świetnie pokazał jej nastrój i chęć poszukiwań, czyli coś, czego w (bardziej precyzyjnych;) scenariuszach hollywoodzkiej papki raczej ukazać nie potrafią, no chyba że puszczą w takim miejscu najpierw smutną, a zaraz potem intrygującą muzyczkę i okraszą żenująco wszystko wyjaśniającym dialogiem.

Jedyny problem z interpretacją. Scenarzysta tyle namotał, że można bronić zarówno tezy że wszystko było wytworem wyobraźni bohaterki, związanym z atmosferą domu i jej własnym problemem z ciążą (nikt nie zwrócił uwagi – według kwestii pod koniec filmu, rzekomo to ona utopiła kotki), jak też zdania iż wszystko to „prawda” – ale widziała duchy tylko wrażliwa Anna i ostatnia z tych dzieci, psychiczna Judith.

Oglądałem w TV i średnio uważnie, nie mam możliwości sprawdzenia paru rzeczy, więc samo zakończenie (nie rozpakowane walizki Anny stojące w niezamieszkałym pokoju) na razie nie pasuje mi do żadnej z tych dwóch koncepcji. Tym lepiej dla filmu, oznacza to, że będę miał ochotę kiedyś do niego wrócić. To bardzo ciekawy i zmuszający do myślenia obraz, celowo niejednoznaczny, choć jako horror klasy C dla dzieciarni rzeczywiście sprawdza się kiepsko ;D

ocenił(a) film na 4

A tak poza tym to nie możecie po prostu normalnie wymienić opinie o filmie bez obrażania tych, którzy mają odmienne zdanie na ten temat?

ocenił(a) film na 2
geloz4

Ja nie wiem kogo to trzymało w napięciu, nudne jak flaki z olejem... Coś zaczęło się dziać, było wprowadzenie do klimatu i koniec. Klimat powstawał i zatrzymywał się na tym stopniu, więc po paru takich scenach nie robiło to wrażenia... Z każdego z "długich, ciasnych korytarzy" wiało nudą

ocenił(a) film na 4
_wojti_

Dokładnie. Nie wiem czemu ma taką średnią ten film. Powinien mieć mniejsza. A porównanie do Sierocińca z korzyścią dla "Szeptów w mroku" to dla mnie przesadza.

ocenił(a) film na 5
_wojti_

jak się czyta te wasze "mądrości", to można wpaść w rozpacz. jedni twierdzą, że jak się komuś nie podobało, to jest "dzieciarnią i się nie zna", a drudzy, że jak się komuś podobało, to jest "beznadziejnym bezguściem". wszyscy jesteście beznadziejni... film ma się prawo podobać lub nie podobać, kwestia GUSTU, który nikogo nie czyni ani lepszym, ani gorszym...

ode mnie 5/10, klimat był, ale zakończenie totalnie zrujnowało film.

ocenił(a) film na 7
_wojti_

Dwie rady:
1. Nie czytaj, co wypisują gówniarze - łatwo się zorientować, żeby takiego wpisu nie dotykać, już po pierwszych słowach.
2. A już nigdy nie wchodź w dyskusję z autorami (patrz pkt.1), bo to tak, jak tłumaczyć owsikowi, że świat jest trochę większy i bardziej skomplikowany niż jego naturalne środowisko. Bez sensu i czasu szkoda.
Będziesz zdrowszy nerwowo i piękniejszy, czego życzę :)
(p.s. krew i flaki też lubię - jedno drugiego nie wyklucza, w każdym razie nie musi)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones