Nie piszcie,że ten film to kicz on jest oparty na utworze napisanym w XIX WIEKU przez amerykańskiego twórce Nathaniela Hawthornea .
Ja jestem pod dużym wrażeniem , bardzo mi się podoba.:)
Znacznie lepiej się ogląda niż czyta XIX wieczny tekst w oryginale .:P
Jeszcze nie widziałam ale pewnie nie oddaje tak dobrze rozterek boheterów jak książka. Bez narracji to po prostu nie możliwe.
Książką jest dużo lepsza niż ten film (jak się przebrnie przez tragicznie nudny wstęp), który jej nie powiela i nie odtwarza dobrze sytuacji tam opisanej. Fabuła w książce jest wystarczająco ciekawa, a tu zmieniono tyle elementów... Że rozumiem ludzi, który nazywają ten film kiczowatym, bo niestety coś w tym jest. Rober, który stał sie super indiański... Hester, która jest tu niemal feministką... Ona z pokorą znosiła upokorzenia a tu nie ma nawet krzty pokory w jej postawie, no i odp początku wiadomo, kto jest ojcem dziecka... Zero zaskoczenia. Ja osobiście jestem tym filmem rozczarowana, ale to jest moje zdanie :D Każdy może mieć inne :D To co jest w tym filmie moim zdaniem genialne to rola Oldmana - chylę głowę, przed tak niezwykłą wrażliwością z jaką odegrał tą rolę...
Teledysk Avicii do "Wake me up" jest wierniejszy Hawthornowi niż ten film :D Owszem, ogląda się przyjemnie, ale z książką zgadzają się tylko tytuł i imiona bohaterów ;)
Właśnie ten film to kicz i nawet go nie stawiaj obok jego fantastycznego pierwowzoru.
Mnie się znacznie przyjemniej czytało tekst, nawet w dosyć trudnym oryginale, niż oglądało tę potworność. Wiesz, jak się przyzwyczaić, to czytanie czegoś więcej niż etykiet produktów nie musi być takie straszne, jak Ci się teraz wydaje.