Celnie uderza w podstawy społeczeństwa USA uczonego pazerności. Realizacyjnie przypomina niedawny,
równie krytyczny zresztą "Savages" Olivera Stone'a i "Domino" Tony'ego Scotta. Myśl jednak wywodzi się z
"Truman show" czy "American beauty". Ten film to jawna krytyka pochwały materializmu. To ona doprowadza
do tragedii. Świetne kino. I jakie zabawne!