Jedyne, co „Szturm” ma do zaoferowania, to przejmująca scena walki na pokładzie samolotu. Trwa ona 17 minut, dokładnie tyle, ile trwała w rzeczywistości. Jest zrealizowana z klasą i znacząco odstaje poziomem od reszty filmu. Niewątpliwie cały obraz zyskałby na jakości, gdyby twórcy przyłożyli się równie mocno do preludium akcji odbicia zakładników.
Obraz ma słabe nasycenie kolorów, jakby nałożony był filtr w odcieniu szarości. Pięciokanałowy dźwięk jest płytki i ostry. Podejrzewam, że taki był zamysł twórców, aby nadać filmowi spartańską formę, jednak pomysł ten zupełnie się nie sprawdził.
Przypuszczam, że film miał zostać odebrany jako thriller-dramat, a nie jako typowa hollywood`zka strzelanka. Zbyt "kolorowy" obraz nie oddał by tego dramatu, który przeżywali uczestnicy akcji ...
Odcień szarości moim zdaniem dodaje scenie szturmu jak i całemu filmowi realizmu. Mniej podobały mi się natomiast te przerywniki z oczekującą, roztrzęsiona kobietą z dzieckiem. Zbyt częste moim zdaniem... Film w porządku.