Film Justina Lina zaczyna się na naprawdę pełnym gazie. Bezdrożami jednego z krajów Ameryki Południowej podąża ciężarówka ciągnąca za sobą szereg cystern. Kierowca nie ma żadnej obstawy, a w dodatku jest spoconym grubasem i nie wygląda raczej na twardziela. Co innego Vin Diesel – gość ma muskuły jak główki kapusty, supersamochód i gorącą pannę u boku (Rodriguez). To, co dzieje się w trakcie napadu na cysterny, w żaden sposób nie koresponduje z prawami fizyki, ale ustala od razu styl reszty "Szybko i wściekle". Ponieważ akcja jest przegięta do granic możliwości, musimy uwierzyć twórcom na słowo, że to nie gra komputerowa.

Diesel powraca po ośmiu latach do roli Dominica Toretto – gangstera, który może trudni się nielegalnym procederem, ale jest w gruncie rzeczy poczciwym i ciepłym misiaczkiem. Liczą się dla niego wyłącznie tradycyjne wartości jak przyjaźń, rodzina i miłość. Przymusowe wygnanie ze Stanów Zjednoczonych nie zmieniło go ani trochę. Diesel ma warunki, by grać herosów w stylu Schwarzeneggera, ale potrafi im dodać nieco "ludzkiego" charakteru. W filmie musi zemścić się na bezwzględnych handlarzach narkotyków, którzy są odpowiedzialni za Wielką Tragedię (nie zdradzam dokładnie, o co chodzi). Toretto pomaga jego seksowna siostrzyczka (zjawiskowa Brewster) oraz dawny przyjaciel i wróg w jednym, czyli policjant Brian O'Conner (tradycyjnie bezbarwny Paul Walker).

Twórcy chwalą się, iż w czwartej odsłonie cyklu udało im się zebrać oryginalne części, a więc aktorów grających w najlepszej, jak dotąd, pierwszej części. Gorzej, że nie udało się zatrudnić reżysera i scenarzysty 'jedynki'. Gdyby Lin mógł, wyrzuciłby do kosza jakąkolwiek fabułę i zajął się odpalaniem kolejnych scen akcji. Dlatego sama kryminalna historia służy tutaj jako wyjątkowo oporny przerywnik między wyścigami, pokazywanymi w coraz to nowej scenerii. Większość sekwencji ma prawdziwego kopa, jak po zatankowaniu paliwa rakietowego. Amatorzy czterech kółek powinni być zadowoleni, choć od razu zastrzegam, że więcej tu elektronicznej fantazji niż ryku prawdziwego spalinowego silnika.

Nie jestem za to pewna, jak odbiorą "Szybko i wściekle" kobiety. W filmie piękną płeć przedstawiono jako istoty poddańcze, które mają za zadanie pilnować domowego ogniska oraz oddawać się na każde skinienie swoim władcom. Faceci lubią mieć laski na krótko – emocje oraz zabawę odnajdują przede wszystkim we własnym towarzystwie. Co się tyczy samochodów... Ponoć dobra bryka jest przedłużeniem męskości.