[Spojler]
Szczytem naiwności jest cały wątek sprzątacza i dziewczyny która pracuje przy odprawie, a scena gdzie dziewczyna zgadza się na oświadczyny nieznająca nawet osoby która do niej startuje przekracza granice śmieszności. A potem ujęcia następujące po tym (ślub na lotnisku, limuzyna z wózka golfowego) :) Infantylne jak różowe kucyki na tęczy i słodkie jak marzenia nastolatki z pachnącego sekretnego pamiętnika na kluczyk.
Drugą taką sceną była scena gdzie Viktor wychodzi z lotniska, a ochrona lotniska nie dość że go nie zatrzymuje to jeszcze oddaje mu płaszcz żeby biedak nie zmarzł, Absolutnie niewiarygodna scena, jeszcze dodatkowo ten cały tłum za nim. Szef ochrony nawet nie opieprzył człowieka który pozwolił Viktorowi na wyjście z lotniska. Dodatkowo jest to niewiarygodne zachowanie ze względu na motywację Dixona gdyż utożsamiał on "wejście" Viktora na amerykańską ziemię jako osobistą porażkę. Ale oczywiście nie mógł wywalić ochroniarza pod koniec filmu żeby nie psuć happy endu ;)
Mniejszych momentów było oczywiście więcej jak chociażby "niema zgoda" Dixona na urządzenie sobie prywatnej mety na opuszczonej części lotniska.
Dokładnie...Dodam jeszcze, że wyjątkowo w szybkim czasie nauczył się języka...Albo te jego prace budowlane....;/
"Szczytem naiwności jest cały wątek sprzątacza i dziewczyny która pracuje przy odprawie, a scena gdzie dziewczyna zgadza się na oświadczyny nieznająca nawet osoby która do niej startuje przekracza granice śmieszności. A potem ujęcia następujące po tym (ślub na lotnisku, limuzyna z wózka golfowego) :) Infantylne jak różowe kucyki na tęczy i słodkie jak marzenia nastolatki z pachnącego sekretnego pamiętnika na kluczyk."
Lekka komedia o zabarwieniu romantycznym, mówi Ci to coś?
"Drugą taką sceną była scena gdzie Viktor wychodzi z lotniska, a ochrona lotniska nie dość że go nie zatrzymuje to jeszcze oddaje mu płaszcz żeby biedak nie zmarzł,"
Cały personel lotniska mu kibicował, co w tym dziwnego i nieprawdopodobnego?
"Dodatkowo jest to niewiarygodne zachowanie ze względu na motywację Dixona gdyż utożsamiał on "wejście" Viktora na amerykańską ziemię jako osobistą porażkę. Ale oczywiście nie mógł wywalić ochroniarza pod koniec filmu żeby nie psuć happy endu "
Dixon widocznie ten jeden raz wziął sobie do serca radę swojego szefa, by liczył się także człowiek.
"Mniejszych momentów było oczywiście więcej jak chociażby "niema zgoda" Dixona na urządzenie sobie prywatnej mety na opuszczonej części lotniska."
A co Ty byś zrobił jak przepisy są take a nie inne? Inną sprawą jest, że Viktor nie był uciążliwym gościem.
W trakcie oglądania filmu przyszło mi do głowy jedno słowo, dokładnie to samo, którym Ty się posłużyłeś - naiwny. Film jest naiwny, ale ładny, z przesłodzonym happy endem. Szczerze mówiąc, gdyby był krótszy, to chyba podziałałoby to na jego korzyść, ale nie ma tragedii. Są filmy po oglądnięciu których mogę powiedzieć, że zmarnowałem czas, ale Terminal to fajne kino do oglądnięcia z dziewczyną wieczorem.
Powiem coś, co mówiłam już milion razy przy różnych okazjach i pewnie jeszcze nie raz powtórzę: to film. Historie w nich bywają zmyślone, a nawet nieprawdopodobne, bo mają służyć rozrywce. To tak, jakby czepiać się Harry'ego Pottera, że jest głupim filmem i argumentować to wyłącznie faktem, że jest o magii, a przecież ona (w takim wydaniu) nie istnieje. Czy taka gadka ma sens?
Nigdzie w filmie nie jest powiedziane ze nigdzie ze sobą nie byli, przecież w tym filmie w pewnym momencie pada informacja ze Viktor juz jest na lotnisku 9 miesięcy, sceny gdy zaczyna zadawać jej pytania i scena w której przyjmuje pierścionek są oddalone, więc możliwe ze normalnie się ze sobą spotykali w miedzyczasie, to ze Viktor zaniósł jej pierścionek to była po prostu forma oświadczyn.....
Mi to się cały czas wydawało, że oglądam jakiś film familijny. Może to problem tego,że nie jetem przyzwyczajony do dubbingu w filmach nie-animowanych(?). Może właśnie dubbing wszystko popsuł?
No nie wiem, dla mnie film taki głupkowaty, bez większego sensu, taki do obejrzenia z rodziną w niedzielę do obiadu. Pośmiania się z kaleczenia języka przez głównego bohatera i popatrzenia na słodki świat. Ogólnie jest lipa.
Ludzie, ten film to jedna wielka przenośnia, na prawdę nie widzicie w tym wszystkim symboliki?
ale z ciebie ekspert , nie wiem po co zakładasz temat zeby napisać takie pierdoły , to jest film , a nie prawdziwe życie , pasował by ci pewnie film jak facet idzie po bułki rano i już , ale też byś skrytykował pisząc że ty inaczej chodzisz ... Film bardzo ciepły i fajny , polecam normalnym ludziom , nie takim co jak oglądają to z myślą ze bedzie do dupy.
Dobre podsumowanie. Koleś najwyraźniej czekał na koniec nie zagłębiając się w temat filmu i oglądając go ze zrozumieniem. Efekty są tego - bzdurny temat.
Ave
Ja mam to szczęście, że oglądam drugi raz ten film z wersją lektorską. I tu się trzeba zgodzić: dubbing psuje nieco klimat filmu.