Jak Kyle Reese możne być ojcem johna conora?? Przecież w przyszłości John Conor jest liderem ludzi... i żył przed Kylem... dopiero potem wysłał Kyla do przeszłości żeby ocalił sare conor.... wiec Kiedy Kyle Reese zrobił dziecko dla Saray to nie powinien się urodzić John tylko ktoś inny... Az taka wpadka fabularna czy jest jakieś wytłumaczenie i czegoś nie skumałem...
Ps: jak niby w 2 czesci wyslali znow terminatory? :) skad w przyslosci wiedzieli ,ze terminator zawiodl ze skynet wyslal t100 a ruch oporu arniego ?? skad w Terminatorze : Genisys wzial sie Kyle Reese skoro zginal w 1 czesci ?
http://www.filmweb.pl/film/Terminator-1984-995/discussion/Nie+ma+b%C5%82%C4%99d% C3%B3w+logicznych+-+moja+teoria,2573713
ok ;) ale skad w terminatorze 2 wziely sie terminatory?? skad skynet wiedzial co sie stalo w 1 czesci filmu?? to wyglada tak jakby ktos ogladal co sie dzieje w filmie i raptem zobaczyl ''o kyale reese nie zyje i terminator tez trzeba wyslac do tamtej lini czasu t100 zeby zabil johna i arniego zeby ocalil go'' czyli w skrocie :: !! :) chodzi o to ,ze fabula terminatora 2 dzieje sie po 1 czesci filmu wiec terminatory nie powinny zostac wyslane... blad w filmie?
Uważam, że wraz z ze zmianą przeszłości w pierwszej części Terminatora zmieniła się przyszłość, a co za tym idzie decyzje Skynetu i Ruchu Oporu. Skynet nie musiał oglądać filmu aby wiedzieć co się stało. Po prostu wydarzenia z "jedynki" wywarły wpływ na przyszłość, wiele się zmieniło, np. data rozpoczęcia Dnia sądu. Skoro John Connor dalej żył w przyszłości to Skynet musiał zrozumieć, że misja zabicia jego matki nie powiodła się, dlatego wysłali kolejnego.
Tradycyjny Paradoks dziadka nam się tu kłania i w zasadzie nie ma czego roztrząsać.
Podróże w czasie, jako zjawisko fizycznie niemożliwe (masa ludzi chce jednak wierzyć, że możliwe) generuje masę paradoksów. Jednym z nich jest problem pamięci - czy jeśli wyślesz kogoś w przeszłość, to jesteś w stanie obserwować zmiany, jakich ten ktoś dokonuje i pamiętać je?
Teoretycznie, jeśli wyśle kogoś w przeszłość i on tam w czasie rzeczywistym będzie dokonywał różnych zmian continuum czasowego, ja w czasie rzeczywistym powinienem te zmiany widzieć. Bo skoro pamiętam o istnieniu tejże osoby, zanim naruszy ciągłość continuum czasowego, to powinienem tez ja pamiętać, gdy już je naruszy. A więc powinienem na bieżąco widzieć zmiany, jakich ów ktoś dokonał. Nie ma żadnego sensownego wyjaśnienia, dla którego miałbym dostać zaniku pamięci, gdy ta ciągłość zostanie naruszona.
Bo gdyby tak się stało, to John Connor i wszyscy jego ludzie, powinni zapomnieć o osobie Kylie Reesa, w chwili gdy ten znajdzie się już w przeszłości i dokona jakiejkolwiek czynności, która naruszy continuum.
Aby podróże w czasie były możliwe, czas musiałby być zjawiskiem przyrodniczym. A jest tylko wektorową miarą fizyczną. Dlatego paradoksy się mnożą. Podróże w czasie można rozważać teoretycznie i istnieją teoretycznie. Tak jak w matematyce istnieje nieskończoność.
Dlaczego sądzę, że stworzenie słynnego tunelu czasoprzestrzennego jest niemożliwe? Bo według mnie, nie da się zagiąć czasoprzestrzeni jedynie lokalnie. Aby ja zagiąć, niezbędna byłaby energie równa masie całej czasoprzestrzeni wszechświata. My ludzie nie jesteśmy w stanie przechwycić energii jednego pioruna, a co dopiero władać całkowita energią zgromadzoną we wszechświecie?
Paradoksy takie, jak wspomniane w powyższym wątku, powodowałyby zużycie większej ilości energii, niż ta, z której składa się odpowiadająca im część continuum czasoprzestrzennego. A to oznaczałoby wytworzenie się w czasoprzestrzeni czegoś w stylu perpetum mobile produkującego więcej energii, niż zużywa.
Kręgi. Jak kamyk wyrzucony do wody. Można by skakać po nich ale nic co zostało zrobione w przeszłości nie miałoby wpływu na przyszłość.
Tak więc mogą se wysyłać terminatory tylko po to by zmienić daną linię czasową a w czasie przyszłym byłaby wojna i upadek ludzi. Jedynie świat zmieniony w przeszłości potoczył by się innym, swoim torem.
Tak powinno być logicznie więc cały film to tylko film... ;)
Oczywiście że brak logiki...cała seria to stek bzdur...paradoks goni paradoks ale i tak kocham ten film. :)