PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=186343}

Terminator: Ocalenie

Terminator Salvation
6,5 146 712
ocen
6,5 10 1 146712
4,4 15
ocen krytyków
Terminator: Ocalenie
powrót do forum filmu Terminator: Ocalenie

Zanim cokolwiek powiem na temat czwartej części ''Terminatora'', zadam jedno małe pytanie.
Jak to możliwe, aby w tym samym czasie znaleźli się dorosły John Connor i Kyle, ojciec Johna,
dużo od niego młodszy? Czy ktoś mi to wytłumaczy w miarę racjonalnie? Jak dla mnie, jest to nie
tyle naciągane, co po prostu ...nielogiczne, nawet jak na kino science fiction, podróże w czasie i
czarne dziury.
Wracając do filmu, ta część zdecydowanie bije na łeb ''trójkę'' Mostow'owa, pomimo iż wyraźnie
odstaje od wszystkich dotychczasowych ''Terminatorów''. Postapokaliptyczna wizja świata
według McG prezentuje się kapitalnie pod względem obrazu i detali. Szczęście w całym
nieszczęściu, tej ciągnącej się niepotrzebnie serii, leży po stronie czasu odgrywanej akcji, czyli
niedalekiej przyszłości, chociaż dla niektórych to i tak żadne pocieszenie.
Jest jednak w tym jakaś metoda by stworzyć przynajmniej niezłe sf, choć szczerze mówiąc,
mając taki materiał, bez przeszkód można było uniknąć ''next sequel'', a wykreować zupełnie
nowych bohaterów w walce z maszynami. To wcale nie musiałbym czwarty ''Terminator''.
Wystarczyło obrać nieco inny kierunek fabularny, izolując się tym samym od pomysłu Camerona.
Jako przepełniona wartką akcją, rewelacyjnymi ujęciami i cyfrowymi efektami rozrywka,
''Ocalenie'' sprawdza się naprawdę dobrze. Nie ma tu mowy o nudzie i przestojach.
Nawet w momentach, gdy film spowalnia, reżyser nadrabia dialogiem pomiędzy bohaterami.
Niestety wraz z tym, wyłania się ta słabsza strona scenariusza i doboru (nie wszystkich) aktorów.
Ciekawym zagraniem jest ''dodatek'' w postaci oszukanego w przeszłości faceta, który podpisuje
u progu śmierci dokument, pozwalający na przejęcie jego ciała na potrzeby badań. Skynet który
za tym stoi, posuwa się według niego w swych doświadczeniach zbyt daleko. Po latach
'''spoczynku'', Marcus, bo o nim mowa, chce poznać tych, którzy zrobili z niego maszynę, cyborga
przyszłości, kogoś obcego.
Bohater którego kreuje Sam Worthington sprawdza się na ekranie nieźle, potrafi przedstawić
całą gamę emocji, od lęku i niepewności, poprzez błyskotliwość, po gniew i wolę walki. Może nie
ma w tym jakieś teatralności, ale jak na takie kino, aktor prezentuje przyzwoity poziom gry.
Zupełnym przeciwieństwem jest natomiast Christian Bale, sztywny, sztuczny, nienaturalny. Głosi
nachalnie patetyczne mowy, brak w nim autentycznej charyzmy. Moim zdaniem w ogóle nie
pasuje do tworzenia takich protagonistów. To jakby nie jego bajka.
Ścierając się na planie z Samem, przegrywa z nim w stosunku 2:0, zarówno jako aktor jak i
postać Johna Connora. O braku chemii pomiędzy panami lepiej w ogóle nie wspominać.
Odnośnie scen, można przyczepić się do nadmiernego zaciemnienia, dlatego też pada pytanie:
gdzie u licha byli oświetleniowcy? Nie jest to jednak, aż tak dramatycznie drażniące.
Ciekawe kadry, wypełnione ciemnoniebieską, brązową i brunatną barwą, tworzą złowrogi klimat,
który powinien niejednemu widzowi podejść. Nadaje to filmowi jeszcze większego kontrastu
postapokaliptycznej zagłady ludzkości, odbijającej się w zniszczeniach aglomeracji, gdzie wokół
widnieją tylko gruzy, oraz szczątki metalu i blachy.
Ogromnym walorem są efekty specjalne, bardzo drobiazgowe i ''wypasione'', oraz pirotechnika
wypełniająca ogniem i eksplozjami wiele ujęć. No, ale gdy się dysponuje tak sporym budżetem.
Dźwięk również jest z najwyższej półki, zarówno muzyka, jak i różnego rodzaju odgłosy świetnie
komponują się z obrazem.
Oczywiście nie uniknięto w ''czwórce'' bzdur, ale w której produkcji z tego gatunku ich nie ma. W
każdym bądź razie, nie przekraczają one granic, które każdy sobie wytycza w innym miejscu.
Czym bliżej końca filmu, tym większy fart towarzyszy naszym bohaterom, a sam finał, jest
przesadnie naciągany i wygląda jak przysłowiowa bułka z masłem. Zastanawiałem się, gdzie
wyparowały setki robotów strzegące Skynetu?
Druga połowa ''Ocalenia'' jest dosyć średnia, ale summa summarum to i tak całkiem niezłe kino
science fiction. Ten jeden jedyny raz można poświęcić na tę produkcję swój czas, chociażby dla
Worthingtona i widowiskowości. 6/10

djrav77

Nie staraj się zrozumieć zaginania czasoprzestrzeni, ponieważ ludzki umysł nie jest w stanie tego pojąć. To zawsze będzie rodziło pytania i wątpliwości.

Biorąc pod uwagę pierwszą linię czasu, przed powstaniem pętli, Sarah Connor musiała zostać zapłodniona przez kogoś innego, niż Kyle Reese. Dopiero przy pierwszym wysłaniu Kyle'a w przeszłość (Terminator 1) i wejściu w paradę nieznajomemu X, został spłodzony właściwy John, z innym wyglądem, lecz tym samym przeznaczeniem. Tak naprawdę ojciec nie jest zbyt istotny. Widocznie nieznajomy X również szybko opuścił Sarah, niekoniecznie umierając, lecz po prostu ją zostawiając " z brzuchem ", możliwe, że był nim partner, który odwołuje randkę w części pierwszej, posiadacz bliżej nieznanego modelu Porsche. Przez to Sarah stwardniała i wychowała samotnie swego syna na prawdziwego wojownika, następnie zmarła na białaczkę. Podczas wspomnianej pierwszej linii czasu Sarah i jej syn nie wiedzą o nadchodzącej wojnie i swej przyszłości, to dopiero ma miejsce podczas drugiej linii (pierwszym wykonaniu pętli przez czas, cofnięciem Kyle'a w czasie).

Innej opcji nie dostrzegam, założenie, że w pierwszej linii czasu ojcem Johna również jest Kyle, wskazywałoby na nieskończoną wymiarowość rzeczywistości.

hitman4334

Nie ma tak dobrze, inny ojciec - inny człowiek, inaczej się nie dzieje. W każdej rzeczywistości Kyle musiał być ojcem Johna. Sarah też nie miała od czego stwardnieć, jeżeli w "pierwszej" rzeczywistości nic by się jej nie działo. W pierwszej części było wyraźnie powiedziane, że od dziecka przygotowywała go do roli przywódcy, musiała mieć ku temu powód. I umiejętności, a tych zaczęła nabierać po śmierci Kyle'a. John z Ocalenia mógł spotkać Kyle'a jako dzieciaka, a za parę lat wysłać go w przeszłosć, kiedy przyszła na to pora, to proste :) Kyle mówił, że nie wiedział dlaczego właśnie jego wybrał Connor. I w zasadzie się nie dowiedział :)

ocenił(a) film na 7
hitman4334

Ludzki umysł stworzył pojęcie zaginania czasoprzestrzeni, ale nie będzie nigdy w stanie go pojąć? Zauważasz tu paradoks?

ocenił(a) film na 7
djrav77

Najprościej jak się da Kyle urodził się tuż przed wojną a w dalszej przyszłości będąc już dorosłym cofnie się w czasie żeby chronić matkę Johna przed Terminatorem i będzie z nią miał mały incydent seksualny na skutek czego spłodzi Johna. Na dłuższą metę nie doszukiwałbym się głębszych teorii bo całość działa niezawodnie tylko w T1 Doliczając kolejne części tworzą się paradoksy od których tylko boli głowa. Swego czasu słyszałem teorię, że różny wygląd Connora w przyszłości w różnych filmach jest efektem zmieniania przyszłości przez co Kyle i Sarah płodzą go w innym czasie ale jak mówiłem od naciąganych teorii boli głowa. Osobiście nie mogę się doczekać wersji jednego z komiksów, gdzie Sarah urodziła córkę o imieniu Jane ;)

Dla mnie ta część to całkiem dobre kino post apokaliptyczne ale lepiej by się sprawdzało nie będąc kontynuacją Terminatora. Irytują mnie takie rzeczy jak nazywanie Connora zapowiedzianym przywódcą jakby ten po Dniu Sądu roznosił ulotki, że to on wybawi ludzkość albo doszukiwanie się konkretnych informacji o konkretnym cyborgu w taśmach od matki, jakby ta była ekspertem od technologii Skunetu. Od kontynuacji Terminatora jednak wymagałem więcej.

ocenił(a) film na 7
djrav77

+djrav77, ja na twoje pytanie odpowiem tak: biorąc pod uwagę całą teorię przenoszenia się w czasie, możliwym jest przeniesienie małego Kylie Reesa jeszcze jako niemowlaka, do roku 2029 i położenie go na rękach Johna Connora. Będziemy mieli wtedy sytuację, że John nosi na rękach niemowlaka, który jest jego ojcem. Brzmi śmiesznie, ale teoria podróży w czasie na to pozwala.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones