Film nudny aż do bólu (gdzieś od połowy oglądałem go już tylko jednym okiem, drugim przeglądając magazyn o slasherach), za dużo w nim miejsca poświęcono jakiejś podrzędnej kapeli punkrockowej, brak tu jakichkolwiek dających się lubić bohaterów. A do tego film wcale nie jest tak krwawy jak tytuł i jego reputacja to sugerują. Poza fajną sceną, w której Reno wwierca się menelowi w głowę, właściwie nie ma tu mocnych scen gore. Podobał mi się tylko fragment filmu, w którym Reno wychodzi z koncertu tej beznadziejnej kapeli, o której wspomniałem wyżej, żeby odreagować i zaczyna zabijać wszystkich, którzy mu się nawiną pod rękę. Ale potem akcja znowu siadła, a zakończenie nie było już tak efektowne.
Również jestem zawiedziony filmem. Również uważam, że był on nudny i wcale nie tak krwawy jak to opisują tu i ówdzie.
Sceny z wiertarką raczej mnie śmieszyły (nie wiem czy coś mi umknęło ale Reno biegał po mieście z wiertarką z przewodem pod 220V!), a słynna scena z wierceniem w głowie była dla mnie wręcz żałosna (wiertło weszło na jakieś 2 cm, cała scena trwała kilkadziesiąt sekund a ofiara potulnie leżała nie wymachując nawet rękami, ach, żenada)
Jedyny plus filmu to bardzo oryginalne zakończenie.
Nie polecam - nuda i wodorosty.