Nie zwróciłeś uwagi na cytat otwierający ten film, co?

Cytat cytatem, ale citizenexceed bardzo trafnie określił cel tego filmu - ku pokrzepieniu amerykańskich serc. Żołnierze trochę odbrązowieni, urealnieni, ale jednak bohatersko wykonujący swoją misję i narażający się by ratować tubylców uciskanych przez tajemniczych "rebeliantów". Jeśli zabijają, to tylko postaci bez imienia i twarzy, trochę jak w Czterech Pancernych.
"Nie trzeba się zastanawiać czy wojna jest słuszna czy nie,to niepotrzebne" - a jeśli już ktoś się zastanowi, to ten film przedstawi mu jasną sytuację [spoiler]: bezlitośni Irakijczycy wsadzają bomby w ciała swoich dzieci, albo obwiązują cywilów materiałami wybuchowymi. Ergo - obecność amerykańskich żołnierzy jest uzasadniona i potrzebna.
Jedynym wg mnie wyjątkowym momentem filmu była sama końcówka, od powrotu do domu do powrotu do Iraku. A tak poza tym, ciekawy porządny obraz - i tyle.

Nie wiem gdzie ty tu widzisz jakiekolwiek bohaterstwo ze strony postaci... Żeby się nie powtarzać skopiuję tekst z innego tematu, jego autor mi wybaczy:
"To jest człowiek okaleczony przez wojnę, który nie może funkcjonować bez ekstremalnej stymulacji, który nie potrafi funkcjonować w normalnym społeczeństwie, który wymknął się spod kontroli nawet przełożonym. To jest typ człowieka, który będzie jeździł po świecie albo jako żołnierz albo jako najemnik bo nie będzie potrafił wrócić do normalnego życia. I najprawdopodobniej albo kiedyś w końcu rozszarpie go na kawałki, albo się powiesi, albo skończy jako żul."

A co do "zabijania postaci bez imienia i twarzy" - tak to po prostu wygląda z punktu widzenia współczesnego żołnierza, walczącego w praktycznie każdej wojnie. Często się wręcz nie widzi kogo się zabija, nieprawdaż?

Jeśli chodzi o bohaterstwo, to każdy znajdzie tu coś dla siebie: młody kapral, który mimo strachu jednak wykonuje rozkazy. Sierżant, który zawsze wie, co powinien zrobić, no i główny bohater, który może i jest uzależniony od ryzyka i na pewno nie potrafi żyć inaczej, ale jednak w tym wszystkim robi to, co powinien - a nawet więcej, narażając przy tym tylko siebie, a nie innych. Zauważ, że o nikim tu raczej nie można powiedzieć, żeby choćby raz zawiódł...
Co do drugiej kwestii - zgadzam się w 100%, że na współczesnym polu walki często nawet nie widzi się wroga. Nie zmienia to faktu, że w filmie można było też pokazać spojrzenie na tę wojnę z drugiej strony "barykady". To, że tego nie zrobiono, moim zdaniem nie dyskwalifikuje filmu, ale potwierdza tylko tezę, że był on zrobiony po to, by w określony sposób wpłynąć na publiczność i wyrobić w niej taki a nie inny pogląd na wojnę.

Nieprawda, że nie naraża innych. Przykładowo w scenie z bombą w samochodzie naraził także swoich kolegów, za co zresztą dostał opieprz od przełożonego. Nienajlepiej ten film pamiętam, ale ten młody kapral chyba tez ostatecznie musiał wracać do domu z powodu rany przez to, że gł. bohater puścił się w pogoń za wrogiem mimo rozkazu by tego nie robić.
Co do drugiej kwestii: to po prostu nie jest film o całości tej wojny, o jej genezie, o racjach drugiej strony... To jest opowieść o kilku tygodniach z życia kilku żołnierzy. I tyle. Choć może nie do końca - mamy tu przecież np. wprowadzoną postać młodego irackiego chłopca. Jeśli pokazanie tylko jednej strony konfliktu miałoby być zarzutem, to mnóstwu wybitnych filmów antywojennych trzeba by go przypisać: "MASH", "Łowcy jeleni", "Cienkiej Czerwonej Linii", nawet "Szeregowcowi Ryanowi", bo choć tam była postać niemieckiego żołnierza, to jednak żadnych "swoich" racji nie przedstawiał.

"określony sposób wpłynąć na publiczność i wyrobić w niej taki a nie inny pogląd na wojnę" - no ale w jaki sposób? Sądzisz, że owa postać "uzależnionego od wojny" wariata przyciągnie młodych ludzi do wojska? Jeśli ten film miał być jakąś reklamą US Army, to fatalną... O czym zresztą sama armia wiedziała, bo też i wsparcia producentom nie udzieliła.

1. Nie jestem przekonany, czy w scenie z samochodem rzeczywiście naraził kogoś oprócz siebie, musiałbym to zobaczyć jeszcze raz. Już prędzej w drugim opisanym zdarzeniu, choć akurat kwestia jego całkowitej niewinności wobec kolegów nie jest chyba aż tak istotna w ocenie filmu.
2. Jak już pisałem, nie jest to zarzut z mojej strony, a raczej stwierdzenie faktu. Gdyby jednak twórcy zdecydowali się na taki krok, to wymowa filmu byłaby bardziej pacyfistyczna. A tak mamy obraz, który mówi: musimy tam być i walczyć w obronie ludzi takich, jak np. wspomniany chłopiec.
3. Szczerze - myślę, że nawet jeśli nie przyciągnie ludzi do armii, to na pewno nie zostawi w nich poczucia, że udział Amerykanów w wojnie przynosi więcej szkody, niż pożytku. Zwłaszcza, jeśli porówna się to do filmów takich, jak Czas Apokalipsy, Full Metal Jacket, wspomniany przez Ciebie Łowca Jeleni i wiele innych. Przy niektórych postaciach z tych filmów, ten "uzależniony od wojny wariat", to wzór człowieka i żołnierza.
Dzięki za ciekawą dyskusję!

Dzięki za podziękowanie i również dziękuję za dyskusyjkę :)