Ciężko tu oceniać Eisenberga bo on zwyczajnie pasował do roli takiego neurotyka/dziwaka, ale mnie zaimponował Timberlake. Na wokalistów bawiących się w granie zawsze patrzę sceptycznie, bo średnio im to wychodzi, ale w tym filmie Timberlake pokazał, że naprawdę umie grać. Nie żeby był to wyżyny aktorstwa czy coś, ale spośród gwiazd estrady w filmach on się akurat wyróżnia. Choć w Social Network tak naprawdę nie było złej roli - albo reżyser miał tak świetnych aktorów, albo był mega wymagający i z każdego - nawet najsłabszego - wycisnął, co mógł ;)