Czym? Klimatem. Uwielbiam klimat małych amerykańskich mieścin. Akcja dzieje się w Północnej Karolinie u stóp Appallachów. Film utwierdza w przekonaniu ,że są dwie ameryki. Ta Nowojorska, Losangelesowska itp oraz ta zupełnie inna z małych osad i miasteczek w mniej zaludnionych stanach, tam gdzie prawo jest takie jakie stanowią mieszkańcy i skorumpowany szeryf. Film opowiada o ludziach którzy wolą żyć przeszłością, bo ją znają. Z przyszłością sobie nie radzą.Film coś w sobie ma co sprawiło że z przyjemnością go obejrzałem. Według mnie jest dobry i polecam.
Zachęciłeś mnie do obejrzenia filmu, jakby coś było nie tak, to będzie Twoja wina...;-)
Nieprawda, niektórzy planują ją dokładnie i decyzje dzisiejsze podejmują pod kątem jutra.
Moją ocenę odnoszę do 50 minut filmu, bo dalej nie oglądałem. Mnie nie urzekł, lecz znudził. Gra aktorów jednowymiarowa, na jedną praktycznie nutę, akcja sunie z mozołem niczym żółw lądowy, historia /do 50-tej minuty/ w ogóle mnie nie wciągnęła. Może potem było ciekawiej, ale miałem dość. Ocena do 50-tej minuty - 3.
Zgadzam się w zupełności - ciekawa historia i znakomity klimat amerykańskiego zadupia...Choć faktycznie trochę się snuje.
P.S. Osment strasznie roztyty i kurduplowaty - a jako dziecko był ładny i zapowiadał się na znakomitego aktora
Film jest naprawdę słaby. Jedynie co go ratuje to klimat amerykańskiej prowincji. Ledwo wytrzymałem do końca. Gra aktorska jest beznadziejna . Fabuła też słaba przez co film jest nużący , zalatuje wręcz amatorszczyzną. Natomiast jeżeli ktoś lubi takie filmy to polecam Blackway - bardzo podobny film.