Ja też mam średnie wrażenia po nowym Thorze, zwłaszcza że spodziewałem się po recenzjach naprawdę dobrego filmu, a dostałem to, co dostałem. Więcej w mojej recenzji ;)
https://www.youtube.com/watch?v=5XqneW-_30A

Ja tego chaosu nie widziałam. Akcja toczyła się równolegle i przeskakiwała z jednego miejsca na drugie, by pokazać co się w nich dzieje.

Odyn - nie było do końca wiadomo, co się z nim stało we wcześniejszych częściach, a A. Hopkins chciał zapewne definitywnie pożegnać się z rolą. Swoją drogą, przyjemnie było patrzeć jak AH gra Lokiego udającego Odyna, a potem prawdziwego Odyna.

Surtur nie był w tym filmie głównym przeciwnikiem. Został tu wykorzystany dla podkreślenia beznadziejności sytuacji, w jakiej znalazł się Thor. Thor najpierw robił wszystko by zapobiec Ragnarokowi, ale potem okazało się, że musi sam go wywołać, by zażegnać jeszcze większe niebezpieczeństwo. Surtur spełnił rolę odpalonej przeciwko Helli atomówki.

Ale nie powiesz mi , że motywy Heli były fatalne i proste a wręcz znikome i jej czas ekranowy też nie powalał. Dla mnie ta postać może jest ciut lepsza niż Ci najgorsi.

Tu akurat nie było zaskoczenia.
No ale moim ulubionym czarnym charakterem jest Zemo z Civil War, więc nic więcej nie muszę dodawać.

Nie oczekiwałam po TR jakiegoś wyjątkowego czarnego charakteru. Za to bardzo, bardzo podoba mi się sposób przedstawienia samego Thora. I byłam od początku pewna sukcesu w tym zakresie, bo ja uwielbiam poczucie humoru Taika Waititi.

Dla mnie Zemo był totalnie zbędny w Civil War no ale co kto woli. Dla mnie tak jak mówię , film był za bardzo chaotyczny , skakanie z miejsca na miejsce i brak motywacji żadnych Heli , która tylko mówiła o Asgardzie i jaki to Odyn był niedobry i tyle.

Zgadzam się w całej rozciągłości. Nie rozumiem zachwytu nad tym filmem. Może nie wyszłam z kina całkowicie niezadowolona ale czułam zawód. Największą tragedią jest niewykorzystany potencjał postaci Heli oraz umiejętności Kate B. Dodatkowo oglądając film ma się wrażenie, że twórcy sami nie wiedzieli jaką historię chcą przedstawić w filmie. Każda kolejna scena wydaje się na siłę doklejona tylko po to żeby pokazać kolejne efekty specjalne. Thor już sam nie wie kto jest jego głównym przeciwnikiem, z kim i o co walczy. Postacie nie mają charakteru, nie są przedstawione ich motywacje i służą tylko po to żeby wkleić kolejną scenę walki. Dialogi nawet jak na ten gatunek szczatkowe. Humor ubogi i gimnazjalny. W zasadzie historia nie odgrywa żadnego znaczenia. Tysiące zapoczątkowanych wątków, które zmierzają do nikąd. Film to popis umiejętności grafików i specjalistów od efektów specjalnych a reszta, włącznie z głównym bohaterem nie ma żadnego znaczenia. Film mógłby być o czymkolwiek. Przed seansem polecam napić się piwa i wyłączyć całkowicie myślenie bo w filmie nic się nie zgadza. Wtedy dobra zabawa gwarantowana.