Titanic Camerona ma lepszą oprawę muzyczną, jest lepiej wyreżyserowany. Montaż jest pierwsza klasa a niektóre ujęcia zapierają dech w piersiach. Natomiast ten tu obfituje w mało ciekawe dialogi i nieco kiczowate sceny. Momentami nie ogląda się tego najlepiej. Wiadomo, mały budżet.

Porównywanie kameralnej produkcji telewizyjnej (TELEWIZYJNEJ CO TRZEBA ZAZNACZYĆ) z filmem katastroficznym Camerona, którego
budżet wyniósł około 200 milionów dolarów to NIEBA A ZIEMIA! Dość często zdarza mi się obejrzeć ten, bo często go emitują w telewizji.

Ale należy go raczej traktować jako ciekawostkę, bo za bardzo nie ma czego porównywać. Na plus wzmianki o Californian który kompletnie zbagatelizował sygnały od Titanica, przez co nie zapobiegł katastrofie, a mógł to zrobić. Cameron kompletnie pomija ten (DOŚĆ ISTOTNY) wątek.

No a drugi plus to zobaczyć jak TIM CURRY dostaje w łeb wiosłem. Poza tym większych plusów tu raczej nie widać ;).

Ja bym pierwszą część oceniła spokojnie na 7, ale druga mnie już nieco zawiodła, tak na 5 powiedzmy, więc w efekcie wystawiam 6 i myślę, że jest w miarę zgodnie z moimi odczuciami. Oczywiście wersja Camerona lepsza - lepsza obsada, wydaje mi się, że ciekawsze postacie(Niezatapialna Molly na pewno tam jest barwniejszą postacią), lepsza reżyseria, noo efekty zdecydowanie, muzyka i cały klimat. W tym "Titanicu" nie udało się oddać tej atmosfery paniki, nie ma tej grozy przez co całe wydarzenie wydaje się mniej tragiczne niż było. Ale są też plusy - tu mamy np więcej wątków i wg mnie są nawet ciekawe.

Zgadzam się. Ten film zawiódł na całej lini...

Titanic Camerona o gwiazdy świetlne lepsze...