PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=187}
7,3 781 345
ocen
7,3 10 1 781345
7,4 44
oceny krytyków
Titanic
powrót do forum filmu Titanic

Powiem szczerze że Titanic nigdy mi się nie podobał a jestem na tyle stary że byłem na premierze kinowej. Film wówczas był bardzo rozreklamowany jako melodramat i waliły na niego tłumy zarówno zakochanych parek, jak i staszych pań, które chciały popłakać w chusteczkę. Filmu w przeciwieństwie do krytyków Avatara nie ocenię na 1 na 10 ale na mocne 6 lub 7 za świetne odwzorowanie epoki, kostiumy, wnętrza, scenografię oraz samą sekwencję tonięcia statku i jedyną wzruszającą sekwencję jaką była ostatnia partia odergana przez orkiestrę. Największy minus to sam wątek romantyczny,(ona rozpieszczona, niewychowana - panienka z dobrego domu która pozuje nago, tańczy przed robolami na stole czy wreszcie daje 4 liter na tylnym siedzeniu samochodu przybłędzie którego zna od kilku dni (w tych czasach nie do pomyślenia) on prostacki, plujący za burtę i udający duszę artystyczną) fatalny dobór aktorów - wczesny Leo "boski" wywołujący piski i "sikanie w majtki" u nastolatek,które wieszały jego zdjęcia na ścianie, jedyna dobra rola jaka wcześniej zagrał to przygłup we wspaniałym "Co gryzie Gilberta Grape" - no ale tu nie musiał grać, po prostu był sobą. (Szczęśliwie w ostatnich produkcjach Leo się nieco wyrobił i faktycznie zaczyna być dobrym aktorem). Kate Winslet grubawa i brzydka, starsza od Leo ale cuż przynajmniej umiała grać. Gwóźdż do trumny - stara sklerotyczka która na końcu filmu wrzuca do morza bezcenny diament,(nie wiadomo po co bo przecież Leosia to nie ożywi - mogła wrzucić kwiaty lub zmówić "wieczne odpoczywanie")zamiast podarować go swojej wnuczce, choćby jako prezent ślubny - sorki ale tego zachowania nie mogę sobie wytłumaczyć romantyzmem a wyłącznie zaawansowaną miażdżycą.

ocenił(a) film na 10
piotrbimbasik

Dla mnie również wątek miłosny ma w tym filmie małe znaczenie. Doceniam przede wszystkim tak jak kolega, katastroficzną stronę filmu. Ogromny szacunek własnie dla kostiumów, scenografii i efektów wizualnych pokazujących tonięcie statku. Ilekroć film leci w telewizji to oglądam jedynie drugą część bo pierwsza mnie nie zbyt interesuje właśnie ze względu na miłosne losy Jacka i Rose. I tutaj zgadzam się z poprzednikiem. Jednak moja ocena nie jest aż tak krytyczna. Oczywiście wątek miłosny jest tutaj bardzo banalny, ale znajduje dla tego wytłumaczenie. Gdyby film pokazywał tylko Titanica i pasażerów w obliczu wielkiej katastrofy, byłby nudny. Kino katastroficzne musi mieć wątek poboczny, a w przypadku historii dziejącej się na liniowcu niestety najbardziej pasuje watek romantyczny. Nie zbyt widze tu jakąś kryminalną historyjkę... A ich miłość jest banalna i łatwa w odebraniu bo Cameronowi również chodziło o to aby pokazać los Titanica. Ale, żeby nie było zbyt nudno to dodał sceny z malowaniem aktu, potańcówkę przed robolami i dawanie 4 liter. A gdyby ta "stara sklerotyczka" dała diament wnuczce to byłby to banał już do reszty. Dlatego wyrzuca go do oceanu co ma znaczenie symboliczne i bardziej chwyta za serce. Co do aktorów to nie mam zastrzeżeń. Myślę, że zagrali dobrze i pewnie gdyby był to ktoś inny to też by tak było. To wszystko nie zmienia faktu, że i tak nie przepadam za wątkiem romantycznym w Titanicu hehe :p

ocenił(a) film na 8
piotras104

Oczywiście rażą mnie te kilogramy lukru, jakim oblepiono romans Jacka i Rose. W realnym życiu panna po skonsumowaniu znajomości prawdopodobnie grzecznie wróciłaby na łono rodziny, a potem do końca życia męczyłyby ją wyrzuty sumienia, bo przypuszczałaby, pewnie słusznie, biorąc pod uwagę nikłe szansę na przeżycie pasażerów trzeciej klasy, że facet, który kiedyś uratował jej życie i umilił rejs, utonął albo zamarzł w lodowatym Atlantyku. Podczas gdy ona wsiadła do szalup przeznaczonych tylko dla pasażerów z pierwszej klasy. Pewnie zadręczałaby się do śmierci, wymyślając rozmaite sposoby na uratowanie go, których się nie podjęła. Wynosiłaby przelotną miłostkę do rangi romansu życia, idealizowała każdą spędzoną wspólnie chwilę i w końcu... wymyśliłaby taką historię jak ta z Titanica. Może nawet by w nią uwierzyła. No i teraz jasne, dlaczego całość jest taka jaka jest- znamy ją tylko z opowieści starszej pani ;).

piotrbimbasik

"Titanic" to nie film dla wszystkich, tak samo jak westerny nie są filmami dla wszystkich. Ktoś kto po prostu nie lubie westernów powie, że Rio Bravo jest przynudnawe. No ale nie wiem czy lubisz melodramaty czy nie. Może akurat tylko ten Ci się nie spodobał. No ale spoko, może romantyzm nie jest Twoją ulubioną epoką : )

Sam wątek romantyczny był świetny. Dwóch ludzi z zupełnie innych światów, zakochanych w sobie, przeciwko całemu światu. Napisałem to tak trochę metaforycznie, ale tak jest. Na mnie zrobiło to ogromne wrażenie, bo lubię takie rzeczy.

Czepiać się szczególnie nie będę ale mam pytanie : Interesujesz się sztuką ? Piszesz, że Jack udawał duszę artystyczną, a to jest bzdura stary :) Udawać artystów mogą młodzi ludzie na digarcie, szpanujący swoimi "dziełami", ale nie Jack. Nie dość, że robił świetne szkice to jeszcze był przy tym skromny. Niczego nie udawał. Ja sam chodzę na kurs rysunku klasycznego i wiem, że żeby robić takie coś jak Jack od ręki, to trzeba mieć niezłą wprawę i przede wszytkim talent.

A sama gra Dicaprio i Winslet była bardzo dobra, zwłaszcza Dicaprio bardzo dobrze zagrał. Ale dobra, nie podobało Ci się, dla mnie to jeden z najlepszych filmów :). Nie jest to film dla każdego.

Pozdro !

użytkownik usunięty
Psycho_Rocker

@piotrbimbasik
Twoja składnia i błędy ortograficzne... dajesz argumenty pseudokinomana... brzmisz jak gówniarz, a nie jak dorosły. A przy tej "grubawej" Winslet można umrzeć ze śmiechu, nieźle wybrałeś "wadę" aktorki! Żałosny jesteś, wiesz?

ocenił(a) film na 9

Się odezwał gówniarz (dla pewności - miej sobie i 159 lat, w byciu dzieckiem w niczym to nie przeszkadza)... jemu się nie podoba - jego wola. Ma prawo ocenić choćby na 1 jeśli RZECZYWIŚCIE uważa, że film na taką ocene zasługuje (wolicie nie wiedzieć, co sądzę o ocenianiu "1/10 za gatunke/bo za durzo takich filmów/bo nie lubię włohów" itp.). Jeśli nie miałeś nic mądrego i bez bluzgów do napisania - morda w kubeł i nie wyjmuj jej stamtąd. Powyżej dwóch użytkowników też się nie zgodziło (przynajmniej nie całkowicie) z autorem - teraz porównaj ich komentarze z twoimi. Jeśli nie wyciągniesz wniosków - nie pisz.

ps. piotrbimberek, ja jednak też bym się cieszył, jakbyś chociaż z autokorekty Word'a korzystał, bo kłuje po oczach.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
piotrbimbasik

Po treści mam pewne wątpliwości - wiesz, że to było do postu dilera?

użytkownik usunięty
piotrbimbasik

Boże, trzymajcie mnie, zrozum, IDIOTO, że to rok 1912, tamtych czasach damy miały często taka figurę!

ocenił(a) film na 10
piotrbimbasik

I choć nie zgadzamy się co do oceny, to jednak Twoja genialna wypowiedź spowodowała coś, czego nie dostrzegałem wcześniej. Fantastyczny post. A wypowiedzi tej schamiałej bandy wieprzy ze wsi udowadniają, że nie potrafią prowadzić kulturalnej i na poziomie potyczki słownej. Nie zniżaj się do poziomu idiotów- sprowadzą Cię do swojego poziomu i pokonają doświadczeniem.

użytkownik usunięty
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9

Ale kulturę ma jak menel, widzę. Trzeba było bardziej kobiecy nick mieć (ale ogólnie sorry - tylko kulturę ogarnij)

użytkownik usunięty
piotrbimbasik

Chciało się tobie tyle pisać?

ocenił(a) film na 6

Stary gdzie moja bryka 10/10
Szeregowiec dolot 10/10
Wzgórza mają oczy 10/10
Szklanką po łapkach 10/10
Pogłos ????? 10/10

FORREST GUMP 8/10 - gratuluję gustu, faktycznie szkoda pisać!!!

użytkownik usunięty
piotrbimbasik

Dzięki za odwiedziny mojego profilu.

piotrbimbasik

sluchaj kazdy ma swoje zdanie i ciesze sie ze nie pisaleś tak jak inni yyyyy "krytycy za pieć dych" którzy tylko potrafia szydzic i wyklinac na film jaki to on jest kiepisk i nic wiecej... no ale dobra,, film zdobył az 11 oskarów i zarobił miliony no i oczywiscie reżyser to geniusz wiec troche mało tych plusów sie doszukujesz, choc jestem raczej fanem filonmów akcji a szczególnie wojennych to powiem ze lubie ten film, muzyka hornera to tu jest normalnie heaven

ocenił(a) film na 6
kosakiller

Jak napisałem wcześniej - jedynym minusem dla mnie jest sam wątek romantyczny - cała reszta wspaniała. A że jednak oglądając film lubie identyfikować się z bohaterami i przeżywać emocje i wzruszenia - zaniżyło to moją ocenę do 7/10. Co tu dużo mówić jest w tym też trochę przekory - zwłaszcza wobec uwielbienia jakim cieszył się wtedy Leo u uwczesnych nastolatek.

ocenił(a) film na 6
kosakiller

Jak napisałem wcześniej - jedynym minusem dla mnie jest sam wątek romantyczny - cała reszta wspaniała. A że jednak oglądając film lubie identyfikować się z bohaterami i przeżywać emocje i wzruszenia - zaniżyło to moją ocenę do 7/10. Co tu dużo mówić jest w tym też trochę przekory - zwłaszcza wobec uwielbienia jakim cieszył się wtedy Leo u ówczesnych nastolatek.

(sorry - koryguję byka bez pomocy worda)

piotrbimbasik

No, cÓÓÓż... zaawansowana miażdżyca dotyka także tych, którzy na premierach kinowych bywają z powodu wieku...

użytkownik usunięty
piotrbimbasik

Nie wiem jak ty uważasz, ale ten mężczyzna wcale nie był niewychowany (choć
przypominał Waldemara Kiepskiego) a ta kobieta nie była brzydka i gruba.
Daj sobie trochę luzu.

użytkownik usunięty

piotrze ja nie rozumiem za bardzo jak piszesz, że aktorka musi być ładna żebyś mógł wczuć się w romans...
Sorry ale te twoje zdanie brzmi głupio.

Dajcie sobie po "razie" i będzie spokój. Tobie się podoba, Tobie się nie podoba. Normalne chyba. Zacytuję wam słowa pewniej dziewczyny: "Nienawidzę tego filmu, wiesz dlaczego? Bo za każdym razem jak go oglądam, płaczę" I to jest chyba najlepszy argument przemawiający zarówno ZA jak i PRZECIW. Tak przy okazji: jeśli się nie rozumie dlaczego można lubić albo wręcz kochać jakiś film, którego nie lubimy to jak można rozumieć zachowanie innego człowieka które dla nas jest sprzeczne z logiką (w tym przypadku wyrzucenie klejnotu za burtę)? Ludzie są różni, right? Więc powstrzymajmy się od krytyki kiedy czegoś nie rozumiemy. Ale o gustach się nie dyskutuje, każdy i tak twierdzi, że ma rację. To jest walka z wiatrakami.

ocenił(a) film na 6

Niewychowana była ona - w czasach Titanica panna z tzw. dobrego domu nie tańczy na stole dla podpitych "roboli", ani nie daje dupy nowo poznanemu przybłędzie na tylnym siedzeniu samochodu.... (gruba i brzydka też była)...

piotrbimbasik

to była kobieta z "jajami" która miała w du..e konwenanse i po prawdzie nie pasowała do tamtych dosyć "rygorystycznych" dla kobiet czasów. A tak poza tym jeżli zakochała się w gościu(że tak powiem ładnie) który może i był biedny ale nie był takim skur...nem jak jej bogaty narzeczony i nie wiedziała jak będzie wyglądać przyszłość, jak powinna postąpić po zejściu z pokładu postanowiła więc, że przez jakiś czas nie będzie zawracać sobie głowy tym co nastąpi. Babka postanowiła zaszleć a raczej w końcu być sobą i jeżeli miała ochotę przespać się z Leosiem to bardzo dobrze zrobiła!!!Ta cała świętoszkowata sucz która nie może zrozumieć "no jak tak można" "s..a z niej i tyle.puszczalska" - chętnie by się z nią miejscem zamieniła!!!KONIEC!

ocenił(a) film na 6
DevilishAngel

Jeśli "być sobą" oznacza taniec na stole dla zgraji pijanych roboli to fakktycznie miała złożoną osobowość... W tamtych czasach takich pań nie nazywano kobietami "z jajami" tylko osobami o wątpliwej reputacji lub lekkich obyczajów. Po naszemu kurwiszcze. Trudno żebym wczuł się w problemy egzystencjonalne takiej pani.

piotrbimbasik

A wiesz, że ja sama Rose nie lubię Dla mnie to nie "baba z jajami" ale dziewczyna wychowana w cieplarni i mająca zerowe pojęcie o świecie zewnętrznym. Życie o jakim opowiada jej Jack widzi wybiorczo uchodzi jej uwagi, że "bycie wolnym jak ptak" oznacza czasem spanie pod mostem:P

Takie podejście raczej szybko wyparowało w zetknięciu z prozą rzeczywistości- uważam, że wątek jaj późniejszego życia potraktowany został po macoszemu. Nie wątpię, że mogło się jej udać- była młoda i zdeterminowana, a w takim stanie człowiek nie raz góry przenosi, ale na pewno stabilizację okupiła ciężką pracą i wieloma porażkami.

ocenił(a) film na 8
piotrbimbasik

Czytałam trochę o obyczajowości wielkoprzemysłowych robotników emigrujących za chlebem mniej więcej w tamtych czasach (pamiętniki Wojciechowskiego- polecam) i prawdę mówiąc byłam zaskoczona, bo te proste chłopaki (nawet po paru kufelkach guinessa) to była zupełnie inna jakość niż zgraja pijanych dżentelmenów harcujących po burdelach :P. Generalnie obyczaje w niższych sferach były prostolinijne, ale na pewno nie brutalne czy zezwierzęcone. Akceptowano seryjną monogamię i seks przedmałżeński (tego ostatniego wręcz wymagano- jeśli para czekała do ślubu któraś ze stron była podejrzewana przez całą społeczność o jakiś defekt). Antykoncepcja była, ale znacznie bardziej zawodna niż obecnie, więc w razie wpadki oczekiwano od mężczyzny, że honorowo poślubi 'zaciążoną' wybrankę. Liczono się z odczuciami i uczuciami kobiety- panowie uważali za swój obowiązek zrozumieć kobiecą psychikę i anatomię. Gwałty były tak jak teraz surowo potępiane. Oczywiście w tym środowisku jak w każdym innym na pewno zdarzały się patologie- ale postrzeganie całej klasy społecznej jako rozpustnej tłuszczy pozbawionej hamulców moralnych to krzywdzący stereotyp (prawdopodobnie lansowany przez facetów z wyższych sfer, którzy straszyli swoje kobiety niewyżytym seksualnie robolem, żeby im do głowy nie przyszło zdradzać męża z szoferem).

Nie wiem, jak inni Forumowicze, ale osobiście uważam obyczaje panujące wówczas wśród plebsu za dużo bardziej sympatyczne i zdrowe niż obłudne podwójne standardy (facet może się wyszumieć przed ślubem, ale kobieta musi się szanować), jakimi kierowali się sto lat temu arystokraci. To było chore: dziewczyny dostawały histerii i nerwic na tle wypartych pragnień seksualnych, a faceci mieli taki wstręt do prostytutek (i siebie), że notorycznie znęcali się nad nimi w trakcie stosunku. No ta ja na miejscu Kate też bym wolała tańcować z Leosiem na stolę.

piotrbimbasik

ciekawe dlaczego uważasz wielbicieli tego filmu za dzieci?;/

DevilishAngel

Kazdy ma swoj gust. Lecz , ja sie z panem ktory zalozyl temat nie zgadzam. Kate Winslet przepieknie zagrala role, umiala pokazac wielkie emocje itp. Leonardo.. popisal tez sie rola ale nie az tak jak Kate. Gruba? Gdzie? Kobiety w tamytych czasach wlasnie takie
byly uwazane za ideal kobiety. Widzialam grubsze aktorki.
I widze, ze takze nie rozumiesz watku Rose. Ona chciala sie wyrwac z tego calego jej swiata. Szukala ucieczki i znalazla ja w Jacku.
Zakochala sie i sie z nim przespala. co w tym takiego? Ze on byl biedny to co? Biedny nie czlowiek? ;/
Moim zdaniem film przepiekny, a interesuje sie kinematografia.

ocenił(a) film na 6
DevilishAngel

Dlatego że w czasach kinowej premiery w Polsce był przedmiotem uwielbienia dla zmanierowanych i egzaltowanych nastolatek (podobnie jak dzisiejszejsze Zmierzchy i nne takie - oczywiści film Camerona stoi o kilka klas wyżej jeśli pominąć wątek romansu), przez większość nieco już wówczas starszej widowni był odbierany jako kicz absolutny, parodiowany zresztą później np. w komediach z Leslie Nielsenem.
Powszechnym zjawiskiem była także zbiorowa histeria wokół osoby Leosia - obwieszanie ścian pokojów plakatami z jego podobizną, piszczące, płaczące "sikające w majtki" nastolatki gdy boski Di Caprio wylądował na lotnisku w jakimś kraju...
PS. aktorem w tamtych czasach był nijakim - wyjątek świetna rola przygłupa w Co gryzie Gilberta Grape - no ale tam nie musiał grać - był po prostu sobą.... Przyznaję jednak, choć niechętnie, że w ostatnich latach aktorsko się wyrobił i z roli na rolę jest coraz lepszy.

ocenił(a) film na 6
piotrbimbasik

Byłbym zapomniał - pytanie do zażartych obrońców wątku romantycznego (nie filmu jako całości bo jak pisałem wcześniej są elementy które w nim naprawdę doceniam i jest ich sporo - powtórzę się: świetne odtworzenie realiów epoki, podziały klasowe - statek jako mikrospołeczeństwo z zachowaniem ówczesnych struktur i hierarchii, stroje, scenografia, wnętrza, fantastycznie zrealizowana scena tonięcia statku, orkiestra grająca "do końca") - kto jest mi w stanie umotywować rcjonalnie lub emocjonalnie zachowanie już nie grubej i brzydkiej, tylko starej i pomarszczonej głównej bohaterki topiącej diament w oceanie???
Emocjonalnie - po co wyrzucać jedyną i bezcenną pamiątkę po ukochanej osobie??? No chyba po to żeby o niej szybko zapomnieć....
Racjonalne - dlaczego nie zabezpieczyć materialnie wnuczki i jej rodziny (spieniężyć)??? Lub podarować jako bezcenny/sentymentalny prezent ślubny.
Nie wiem, może jestem osobą myślącą inaczej, ale byłbym wdzięczny gdyby ktoś mnie oświecił

piotrbimbasik

Nie jestem fanką wątku romantycznego, ale decyzję Rose rozumiem. Była stara, wiele przeżyła- klejnot był dla niej symbolem tego od czego uciekła, kojarzył się nie z romantyczną przygodą, ale ciężką decyzją i tragedią, jaką przeszła. Była to na pewno decyzja podyktowana emocjami, ale miała do niej prawo. Nie musiała nikogo zabezpieczać- widzimy, że prawnuczka ma fajny dom, raczej niczego jej nie brakuje, poradzi sobie bez tych pieniędzy.

piotrbimbasik

Jesteś po prostu do bólu przyziemny:)
kobieta po kilkudziesięciu latach opowiedziała w końcu po raz pierwszy swoją historię na Titanicu. Tym samym można przyjąć że w wieku stu lat postawiła kropkę nad i i zamknęła ten rozdział. Wyrzucenie brylantu do morza - dodatkowo mniej więcej w miejscu gdzie statek zatonął - można odczytywać jako symbol. Jej zdaniem tam było jego miejsce ponieważ jej ukochany również tam spoczywał. Ot cała filozofia:)
A co do kwestii materialnej, to wyobrażasz sobie jaką burzę wywołałoby nagłe odnalezienie takiej prełki?W tamtych czasach była warta fortunę, a dziś? Babcia miała pewnie już niewiele życia, ale do końca swych dni spokoju by zapewne nie zaznała. Natomiast gdyby oddała go wnuczce to niewiadomo jakby wnusia skończyła gdyby jakiś chory fanatyk chciał mieć kamyczek:)Zresztą jak to się mówi - pieniądze szczęścia nie dają a one żyły sobie szczęśliwie i spokojnie:)Po co to psuć. Kwestia materialna u babci i tak na pewno nie wchodziła w rachubę...

DevilishAngel

To nie pieniadze daje szczescie tylko zakupy!!!!!!!!

piotrbimbasik

I proszę Cię - nie porównuj Titanica do Zmierzchu:)...
PeEs większość kinowych i megakasowych hitów po jakimś czasie staje się przedmiotem parodii - zwykle nieudanych i kiepskich.

ocenił(a) film na 6
DevilishAngel

Pieniądze szczęścia nie dają....WYSTARCZY JE MIEĆ. Titanic swego czasu budził podobną histerię wśród młodych nastoletnich przedstawicielek płci pięknej jak obecnie Zmierzch - nie twierdzą że to taki sam badziew o czym napisałem już dwukrotnie opisując zalety filmu. Sama historyjka miłosna była jednak co najmniej banalna i w zasadzie mogłaby mieć miejsce również w realiach Zmierzchu.
Cameron nie ma jednak szczęścia do opowiadanych historii (wyjątek Aliens, The Abyss, Terminator) - pomimo mistrzowskiej oprawy - trącą płytkim banałem, co zresztą jest masowo wytykane przez liczne grono krytyków Avatara (będącego zresztą wizualnym majstersztykiem). Choć dla mnie osobiście dzięki wątkowi kaleki uciekającemu w magiczny świat Pandory pomimo licznych zapożyczeń z Pocahontas zarówno cały scenariusz jak i wątek romantyczny w Avatarze bije na głowę historyjkę z Titanica.

piotrbimbasik

Może i budził ale na pewno w ogromnym stopniu mniejszą niż Zmierzch. To co się wokół tego filmu dzieje to jakaś paranoja zakrawająca na chorobę. I przy tym będę się upierać.
Żadna historia miłosna nie jest banalna bo i miłość banalna nie jest. i przy tym też będę się upierać.
Co do Avatara to się zgodzę. Pod względem wizualnym był majstersztykiem, fabuła też nie nie najgorsza mimo gradu złych opnii samozwańczych krytyków(którzy nie pałają miłością do Camerona) - dla ludzi lubiących zanurzyć się w świat wyobraźni - PEREŁKA. Ja byłam zachwycona...chociaż nie tak jak filmem z 1997 rokuxD

ocenił(a) film na 6
DevilishAngel

Nie mam nic przeciwko historiom miłosnym ale ta z Titanica po prostu mnie nie wzruszyła. Historie miłosne mogą być opowiedziane w sposób banalny - patrz seria Harlequin czy inne romansidła "dla kucharek". Moje ulubione filmowe historie miłosne to - 1) Braveheart - miłość magiczna, wręcz odrealniona, przeznaczona od dziecka, nieszczęśliwa choć częściowo spełniona, trwająca aż do śmierci a nawet po niej; 2) Forrest Gump - miłość najprostsza/najszczersza bo w wydaniu człowieka niezdolnego do wyrachowania, przez długi czas nieodwzajemniona, wybaczająca największe świństwa 3) Praktycznie każda z historii z najpięknięjszej komedii romantycznej wszechczasów czyli To właśnie miłość - wzruszające i podane zarazem z pełnym ciepła humorem, potrafiące rozbawić ale i wzruszyć do łez, okraszone świetną ścieżką dźwiękową 3) Wątek miłosny z cudownego i magicznego Cinema Paradiso - miłość pierwsza, nieszczęśliwa, czysta, która pozostaje w pamięci do końca życia 4) Zapach kobiety - tu chodzi mi głównie o pewną afirmację kobiecości w wykonaniu bohatera granego przez Ala Pacino + genialną scenę tanga w której niewidomy człowiek na krótką chwilę przestaje być kaleką... To te historie miłosne które u mnie powodują wzruszenie i za każdym razem gdy je oglądam mam problem z powstrzymaniem łez do czego bez wstydu się przyznaję...

piotrbimbasik

A ja już myślałam że nic cie nie rusza:). Toś mnie zaskoczył. Co do wyżej wymienionych filmów to, o dziwo, zgadzam sie z tobą. Mówi się, ze o gustach się nie dyskutuje, ja myślę, że podyskutować można ale nie można na siłe ich u kogoś zmieniać:)Nie ruszają mnie denne historyjki miłosne a'la m jak miłość ale Titanic taka historią nie jest i nic ani nikt mojego zdania nie zmieni.
PeEs Choć muszę przyznać, że można wymienić bardziej poruszające romanse:)

użytkownik usunięty
piotrbimbasik

Widzisz, to są wrażenia subiektywne. Bo mnie np. "Braveheart" w ogóle nie rusza. "Miłość odrealniona"- no włanie, właściwie to nie jest zaleta. Ta miłość w Titanicu przynajmniej jest realna- bo oparta na podobieństwie charakterów. A ta z "Bravehearta", że niby jeszcze ją widzi, jak umiera itp, tu już o wiele bardziej trąci kiczem.

DevilishAngel

Nie masz racji.........to co działo się po titanicu to było coś zupełnie innego niż po zmierzchu......Po.Titanicu niemiecka babka dicaprio nie mogła normalnie mieszkać, gdyż dziewczyny liczyły że Leonard ją odwiedzi i koczowały pod jej mieszkaniem......kto oglądał rozdanie Oskarów 97 pamięta, że cała sala teatralna ustrojona była na wzór pokładu titanica...w Afganistanie fryzura na Leonarda czy Kate były zakazane, (za bardzo kojarzyły się z zachodem)....i to tylko małe przykłady tego co się wtedy działo....w każdym razie wiedziałam, że w kinie dzieje się wówczas coś , co zostanie zapamiętane na wiele , wiele lat...a Zmierzch według mnie istnieje tylko dzięki Internetowi.....

agnieszka_kozinska

Hmm...może źle się wyraziłam ale w 1997 miałam jakieś 10 lat wiec mam prawo nie pamietać:)
Nie podoba mi się tylko zestawianie zmierzchu z Titanikiem mimo, że pod względem emocji jakie wzbudzały są do siebie podobne;/
Szał wokół sagi o wampirach jest chyba bardziej paranoiczny - w końcu jest tak, że śwait idzie do przodu a ludzie coraz bardziej głupieją;/ Głupie nastolatki goniące po ulicach Pattinsona(doprawdy nie rozumiem tego), kupowanie jego pocalunku za kilkadziesiąt tysiecy dolarow, ukrywanie się głownych aktorów pod oslona nocy czy w domach obcych ludzi itp itdPrzeciez te szurniete malolaty jakby go dopadły to by go chyba rozszarpały...ech...szkoda pisać o tak durnym filmie i tak kiepskich aktorach...

ocenił(a) film na 6
DevilishAngel

To ja już jednak może znowu się odezwę - w porównaniu do Zmierzchu to pomimo moich wcześniejszych zastrzeżeń - Titanic to ARCYDZIEŁO !!!

użytkownik usunięty
piotrbimbasik

Boże, bo kultowe rzeczy też się parodiuje, nawet "Ojca chrzestnego sparodiowano. Co za argument.

piotrbimbasik

Nie chce mi się wszystkiego tutaj czytać, bo trochę tego jest.
Dodam, że wątek miłosny mi wcale nie przeszkadza, ale zgadzam się, że traktowanie tego filmu wyłącznie jako historię miłosną jest niewłaściwe, bo nie tylko o to w tym filmie chodzi.

piotrbimbasik

Prawie mogę się zgodzić. Przed oceną 10/10 powstrzymał mnie jedynie dobór aktorów. Winslet to prawdziwy ideał kobiecego piękna tamtych czasów (no może zbyt ruda...), ale partnerujący jej młody DiCaprio to jakiś chłpotaś nie mężczyzna.
Historia może i zaciąga trochę kiczem, ale w końcu to melodramat....

ocenił(a) film na 10
piotrbimbasik

Każdy ma inny gust. I każdy ma prawo wyrazić swoją opinię. Tak więc, nie spinajcie się tak.

Jeżeli chodzi o mnie i moje odczucia co do filmu. Historia miłosna, jak dla mnie, banalna nie jest w żadnym razie. I w żadnym razie nie pasuje do 'opisu', który przedstawił nam autor tematu. To tańcowanie przed robolami, to nie było 'tańcowanie przed robolami'. Warto zwrócić uwagę, że Rose przecież nie nęciła sobą tych facetów, tylko dobrze bawiła się pod pokładem. Poza tym, tak trochę wszystko rozumiane jest w tym momencie na opak. Bo zamiast zauważyć sens tych wszystkich wybryków Rose, to niektórzy widzą tylko dawanie d*** na tylnym siedzeniu auta jakiemuś biedakowi. Otóż nie, to nie było tak. To miało tylko pokazać, że Rose chce zerwać z wizerunkiem porcelanowej lalki, kierowanej przez matkę i narzeczonego. Że chce zacząć żyć po swojemu u boku mężczyzny, który ją rozumie i ma niekonwencjonalne podejście do otaczającej ich rzeczywistości. I właśnie to jest tak urzekającego w tej miłosnej historii. Jako że mam 18 lat może zostać to odebrane, jako wypowiedź nastolatki, która lubi sweet historyjki o miłości, to wcale tak nie jest. Widzę tu coś więcej. Bardzo interesuje mnie opisana w filmie historia katastrofy samego statku. Dosadnie przedstawione momenty tonięcia są genialne, które świetnie przeplatają się z perypetiami Rose i Jacka. Zresztą swoją drogą... kto wie, może na statku była jakaś historia miłosna...?

Co do gry aktorskiej. Zarówno Kate jak i Leonardo spisali się świetnie. Nie uważam, by Winslet była za gruba... i nie uważam, że mieszanie tego, co działo się wokół filmu, czyli pisk nastolatek na widok młodego DiCaprio, jest na miejscu, bo mamy oceniać film, czyż nie?

piotrbimbasik

Koleś co ty poj** jesteś ... czyli twoim zdaniem Titanica tylko dzieci oglądają ?? haha ,wieszco ty musisz być dziwny bo jednak większość ludzi lubi a nawet kocha ten film więc wez nie zabieraj wgl głosu ..pozdroo !.

ocenił(a) film na 6
Robaczek_12

Po to właśnie są fora filmowe aby wyrażać na nich swoje zdanie na temat filmów - kochasz Titanica - Twoja sprawa - ja nie kocham i też wolno mi o tym napisać - nie wystawiam przecież oceny 1/10.

użytkownik usunięty
piotrbimbasik

Heh i tu akurat się zgadzam.
Trudno mi ocenić ten film, właśnie przez rozdźwięk między stroną techniczną a samą(strasznie kiczowatą i niekiedy przyprawiającą o mdłości) treścią filmu.
Dodam jeszcze, że mocno mnie zdziwiło pokazanie w jednej ze scen- f*ck you przez główną bohaterkę ... ale może się nie znam.(?)

Ps.W pozującą nago pannę z dobrego domu, śmiało jestem skłonna uwierzyć- ludzie od wieków są tacy sami i etykieta czy zasady nie mają tu nic do rzeczy. Historia zna o wiele bardziej ekstremalne przykłady- np. Barbara Radziwiłłówna.
Leo natomiast był świetny w ''Chłopięcym świecie''.

Mysle, ze zalozyciel tego tematu grubo przesadzil. Jesli dla ciebie Kate jest grubawa to jestes chyba niewidomy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones