Ponieważ wiele osób oglądało to w TV, albo co gorsza w wersji pobranej (czytaj: kradzionej) z internetu w postaci jakiegoś divx itp.
Sami sobie zepsuli film, więc nie są w stanie dojrzeć tego arcydzieła.
Eee to, że obejrzeli w TV to źle? Właśnie (moim zdaniem) w TV najlepiej i najprzyjemniej ogląda się filmy.
Owszem, komedię albo romans. Ale film który zasłynął z efektów specjalnych realizowanych w HD jaki sens jest oglądać w wersji gdzie ich nie widać ? Pytanie oczywiście retoryczne.
Niestety, jakość z TV jeszcze daleka jest do tego co chciałbym widzieć :(
Wprawdzie masz rację że HD niby już mamy, ale to tylko w teorii, ponieważ pozostałe parametry są tak kiepskie że daleko temu do obrazu z Blu-ray. Nie tylko rozdzielczość się liczy, ale również głębia kolorów, szumy, stopień kompresji, a temu wszystkiemu przeszkadza niski bitrate jaki mamy w TV cyfrowej. Ale mimo to i tak jest, przyznaję coraz lepiej i wiele zależy też od jakości posiadanego sprzętu. Ja w swojej wypowiedzi założyłem średnią, że wielu użytkowników ogląda jeszcze nawet nie w tej przeciętnej jakości. Jest nadal mnóstwo telewizorów CRT lub kiepskich LCD (które bywają gorsze od CRT), dużo użytkowników kablówek analogowych. Pomijając obraz, ale też oglądają ze dźwiękiem wydobywającym się z tych "głośniczków" wbudowanych w telewizor, co dla mnie nie ma najmniejszego sensu. Oczywiście przy tego typu filmach.
Ale nie "Titanika"! :) Mnie samą drażni podział filmu na dwie części (o reklamach nie piszę, bo w końcu są w każdej prywatnej telewizji).
"w wersji pobranej (czytaj: kradzionej)" - pobieranie udostępnionych już plików z internetu wg polskiego prawa nie jest przestępstwem. Poza tym jak ktoś zrobi w internecie selekcję filmów do ściągnięcia to może ściągnąć go w dobrej jakości, np ja, trzeba tylko poszukać.
No właśnie :D ten kto udostępnia łamie prawo, a nie ten kto ściąga... Dziwaczne to prawo, bym rzekła, ale nie narzekam XD
Jest to "troszkę" bardziej skomplikowane.
Ale racji macie tyle, że rzeczywiście jeśli ktoś tylko pobiera, może się czuć w miarę bezpiecznie.
Nie jest to całkowitą prawdą że pobieranie jest legalne. Ale sprawa jest na tyle skomplikowana że nie sposób jej wyjaśnić w skrócie,
a nie jest to forum prawne, więc nie będę się rozpisywał.
Uprzedzam tylko, nie wierzcie we wszystkie artykułu z netu pisane przez różnych "prawników".
W skrócie, jeśli pobierasz plik, nie odpowiadasz, jeśli go obejrzysz (w przypadku filmu) a nie dysponujesz do tego uprawnieniami to jest już przestępstwo, tyle że praktycznie nie do udowodnienia. Czyli tak jak napisałem: "pobieranie = kradzież" czy się to komuś podoba czy nie.
To jest jeszcze bardziej niedorzeczne! Po co ktoś miałby pobierać jakiś film, skoro nie miałby zamiaru go obejrzeć? Skoro jest tak jak twierdzisz, to powiedzmy 1/4 Polaków powinna zostać ukarana, a dobrze wiem, że tak się nie dzieje i tak się nie stanie, przynajmniej nie w najbliższym czasie... więc prawo to jedna rzecz, a wykonywanie tego prawa przez władze to druga rzecz.
Bardzo dobrze napisałaś, prawo to jedno a egzekwowanie to zupełnie inna sprawa.
Myślę że więcej niż 1/4.... :) Oczywiście tak się nie stanie bo jak pisałem nie sposób udowodnić jaki mieli zamiar...
Jeszcze odpowiem Ci na pierwsze pytanie. Są różne możliwości.
Możesz np. pobierać plik nie wiedząc co to jest. W internecie sporo źle podpisanych plików (często celowo). Stąd też własnie wynika to że pobieranie nie jest ścigane, no bo dopiero po pobraniu masz pewność co to za plik.
Np. jeśli ściągasz ze stronki program podpisany jako demo nikt Ci nie może tego zarzucić. Ale okazuje się po rozpakowaniu pliku że jest to pełna scrackowana wersja. Wtedy masz świadomość że wykorzystanie (instalacja) tego programu jest już przestępstwem.
Innym przypadkiem jest gdy pobierasz plik do którego już masz prawa. Tak się też może zdarzyć... Np. masz film na DVD, tylko płyta się strasznie porysowała. Tutaj masz prawo nie tylko pobrać, ale i też oglądać ten sam film. Choć i w tym przypadku co do szczegółów istnieje wiele sprzecznych interpretacji.
Innym ciekawym tematem do rozważenia jest sytuacja niewiedzy na temat które portale udostępniające pliki są legalne, które nie. No bo wchodząc na polską (w sensie po polsku i z polskojęzycznymi filmami) stronę, na której masz możliwość oglądania (jak napisane legalnie) filmów on line, w dodatku za opłatą (realizowaną smsem), skąd masz podejrzewać że jest to strona nielegalna. Tymczasem takich lewych stronek jest sporo. Jak rozpoznać ? Jeśli opłata jest podejrzanie niska jak za wartość udostępnianego materiału, a strona jest umieszczona nie na polskim serwerze tylko np. gdzieś w Chinach, to możemy mieć pewność że to nielegalna strona (złodzieje). Ale oczywiście nie odpowiadamy za korzystanie z tej strony bo w sumie to sami jesteśmy poszkodowanymi (ściślej nieświadomymi paserami).
Rzeczywiście, nie wpadłam na to, niedorzeczność nabiera sensu :D dzięki za wyczerpującą odpowiedź ;)
hmmm, gdyby ludzie się do tego stosowali, myślę, że nie znaliby tak dużo filmów :) płyty z filmami trochę kosztują i nie można ich ciągle kupować, są też inne wydatki, nie mówiąc już o tym, że nie ma płyt z mniej znanymi filmami, które też są warte uwagi, oczywiście jest jeszcze kino i telewizja, ale w taki sposób ludzie by połowę dobrych filmów przegapili, więc dobrze jest tak jak jest, myślę że dużo osób woli oglądać to na co ma ochotę, a nie to co jest akurat w kinie czy telewizji. A co to za prawo, jeżeli mało kto się stosuje? Wolę w ten sposób je łamać niż być ułomem ze znajomości kinematografii, ale jak kto woli :)
Płyty z filmami u nas kosztują niestety bezsensownie drogo.
I właśnie dlatego mamy piractwo. Za dobry film na Bluray trzeba niestety dać kawałek pensji.
A ja byłem przez pewien czas w Szkocji. Najpierw zaciekawiło mnie tam iż nie spotkałem się z czymś takim jak piractwo.
Nie natrafiłem też na punkty typu wypożyczalnia video. Pomyślałem że pewnie tutaj filmy są nie modne. Przekonałem się dopiero o co chodzi gdy trafiłem do sklepu z filmami. Większość była po 5 funtów ! To jest jak u nas 5 zł (nie w przeliczeniu, tylko w porównaniu na panujące warunki). Sam sobie trochę kółek Blu-ray przywiozłem. Następnie trafiłem do kina i teraz nie jestem w stanie znaleźć biletu (gdzieś mam) ile to kosztowało, ale pamiętam że podobnie co miejski przejazd autobusem. W takiej sytuacji nigdy bym nie sięgnął po piracką kopię. A u nas nie można ?
Nie można, bo to Polska... XD Nie dość, że wszystko drogie, to jeszcze pensje niskie albo żadne, przecież ponad 10% Polaków bez pracy jest, w tym ja :P
Jak tak o tym myślę to za parę lat Polaków w Polsce zostanie się zaledwie kilka milionów i to sami starzy ludzie... wszyscy wyemigrują.
Jakość obrazu nie wpłynęłaby jakoś znacząco na moją ocenę. Już w telewizji efekty są zadowalające. Chociaż nie twierdze, że Blu-ray ukazałby mi coś, czego wcześniej nie zauważyłam. Ale nawet jeśli, to podniosłoby to moją ocenę o maksymalnie jedną gwiazdkę, o ile w ogóle.
Także się nad tym zastanawiam. Ale jak tylko czytam tutaj o takich jednych, (by nie powiedzieć jełopach) którzy mówią, że dla nich Titanic to dno i dają im taką niską ocenę, bo:
- jest tam naga Rose, ( o raaany, najostrzejsze porno świata, jakoś odkąd skończyłam 5 lat zaczęłam oglądać Titanica i jakoś nie zwracałam na to większej uwagi i nie mam porąbanej psychiki)
- nie ma tam jakiś elementów, (rozumiem, że jeśli nie ma tam bardzo istotnych elementów to można dać nieco niższą ocenę, ale żeby od 1-5!?)
- jest to film o jakimś głupim romansie, guzik obrazujący katastrofę Titanica,
- mówią, że Cameron to słaby reżyser, a Horner słabym kompozytorem,
- albo (mój faworyt) bo Jack nie musiał zginąć, a idiota-Cameron niepotrzebnie wprowadził tu jego śmierć.
Kurde, filmy ocenia się za wszystko: muzykę, aktorstwo, reżyserię, scenariusz, efekty specjalne i wiele innych elementów, a nie na podstawie jednej sceny, albo elementu, jak to niektórzy geniusze potrafią tutaj oceniać.
W Titanicu to wszystko jest na bardzo wysokim (jeśli nie najwyższym) poziomie. Do dzisiaj, mimo iż oglądałam to z jedenaście razy nadal płacze na tym filmie! Cieszę się, że są tu osoby które sprawiedliwie oceniają Titanic. Ten film nie zasługuje na tak niską ocenę. Pozdrawiam i wesołych świąt!
Mam takie same odczucia do filmu i jego hejterów jak ty, pomijając to że ja nie płacze go oglądając ;p Ludzie którzy go słabo oceniają pewnie nawet nie widzieli Titanica, tylko myślą sobie : "gra tam di Caprio więc trzeba dać 1". Jak dla mnie to jest jeden z najlepszych filmów w historii a to czy się go ogląda w TV, na komputerze czy w kinie nie ujmuje nic temu filmowi.
Dla mnie w tym filmie jest WSZYSTKO perfekcyjnie. Oczywiście też za każdym razem beczę jak obłąkana i nie mogę w nocy spać. I za to kocham ten film. Również nie rozumiem ludzi, którzy tak "jadą" po tym filmie. Przecież to arcydzieło a nie tam zwykły film!
bo pozniej wyszedł Titanic 2 ktory jest jeszcze lepszy o przynajmniej 2 oczka, wiec ten nie moze miec wyzszej oceny.
Może dlatego, że są w tym kraju ludzie, którym się ten film nie podoba i którzy go nie lubią? Np. Ja ;P
Tylko że tak samo jest w przypadku innych filmów.Nawet tych podobających się najbardziej.
Moim zdaniem jest wiele przyczyn tego zjawiska, m.in.:
1. W odbiorze filmu przeszkadza "mdły" wątek miłosny (bardzo częsty argument używany przeciwko temu filmowi).
2. Zawód na "Avatarze" i złośliwe wystawianie słabych not wszystkim filmom Camerona.
3. Dawanie kiepskich ocen na przekór 11 Oscarom, lub na przekór zachwytom większości i ogromnej popularności filmu.
Co do pkt. 2, to samemu można to zaobserwować (zresztą, pkt. 3 też się z tym wiąże). W porządku, można nie lubić "Titanica", tak jak każdy inny popularny film, ale czy inne znane i powszechnie lubiane filmy również spadają notorycznie w rankingu? Jakieś 3 lata temu "Titanic" był w Top500 (ponoć kiedyś był w Top100). "Terminator" też leci mocno w dół w rankingu. Dziwne że "Avatar", który przecież jest "winowajcą", jest wyżej od wspomnianych filmów (oczywiście, on też stale spada). Z każdym rokiem "Titanic" obniża się o ok. 100 miejsc. - Czy ktoś potrafi to inaczej wytłumaczyć? Jeśli chodzi o samą ocenę, to długo utrzymywało się 7,5, a od jakiegoś czasu jest 7,4. Więc wszystkie zabiegi mające na celu "skopanie" tegoż filmu, mają się bardzo dobrze. :) Dla porównania, na IMDB "Titanic" również miał przez długi czas ocenę 7,5, a obecnie ma 7,7. Uważam, że jeśli sytuacja z "Titanikiem" na FW się nie zmieni, to za 10 lat będzie on na ok. 1800 miejscu z oceną poniżej 7. :)
Zgadzam sie, chociaż "hello" czy filmy Camerona są słabe?! No nie powiedziałabym.
2. Zawód na "Avatarze" i złośliwe wystawianie słabych not wszystkim filmom Camerona. - to twoje słowa.
Ja też niewiem, myśle że tv czy tam jakość się nie liczy bo film jest dostępny na cda w doskonałej jakości i w sałości. Jak dlamnie też słaba ocena :(
Ocena jest taka niska, bo był puszczany 47937579750 razy w Polsacie i każdemu już się ten film strasznie przejadł. Zna sceny na pamięć i już tak nie rusza i nie zachwyca jak kiedyś.
No i nie jest to też film takich najwyższych lotów. Zawsze najbardziej raziła mnie trochę płytkość głównych bohaterów i podział na postacie dobre i złe.
Moim zdaniem to jest film ładny pod względem wizualnym, technicznym. Ale brak mu jakieś głębszej treści, nie zmusza do przemyśleń. Prostu film na niedzielne popołudnie. Takie jest moje zdanie. Skoro uważasz je za śmieszne, to powiedz, dlaczego uważasz ten film za arcydzieło.
Odpowiadam.
Oczywiście,że jest to typowe love story,którego tłem jest największa katastofa-tragedia pasażerskiej żeglugi.
Biorąc film pod lupe to jest to majstersztyk.Od gry aktorów,poprzez efekty dżwiekowe i ich montaż,kończąc na scenografii(gdzie nawet zastawa stołowa miała oznaczenia oryginalne tego statku i rejsu i to pod spodem talerzy,gdzie widz tego nie widzi),jest to tak dopracowany film jak mało który.Nie będe sie rozpisywał zbyt długo bo juz to robiłem kilka razy,a niestety nie mam na to obecnie czasu.Kończąc:"Titanic" to prosta opowieść o miłości w chwilach katastrofy,postacie sa banalne-zło to zło dobro to dobro,natomiast jest to podane w tak fantastycznie dopracowanym filmie,że tylko prosić Boga bądz bogów aby wiecej tego typu melodramatów powstawało.
Przeciwieństwem jest "Pearl Harbor"
Pozdrawiam.
Nie zmusza do przemyśleń? To chyba oglądaliśmy innego Titanica. Ja po obejrzeniu go myślałam o nim nieustannie przez kilka następnych dni i często wracam do niego myślami (zapewniam, że wiele osób miało podobnie). Titanic jest filmem, który zrobił na mnie największe wrażenie ze wszystkich filmów, jakie kiedykolwiek widziałam. Każdemu podoba się co innego, ale dla czego nie jest to film najwyższych lotów według ciebie? Przecież nawet jeżeli nie lubisz melodramatów, przecież jest tu dobrze i realistycznie ukazana katastrofa.
Przepraszam,że się wtrącam,ale "przemyślenia",a "myslenie o filmie" to zupełnie co innego.
Bo jest mocno przereklamowany, to denerwuje zwłaszcza kiedy nie podoba się cały film. I koniec jest z d... wyciągnięty. Dałabym 1 ale nawet ok to zagrali chociaż dicaprio, (którego nie mogę oglądać przez ten film) był wystylizowany na maślaka, taka zwykła popier.dułka za przeproszeniem, co nie pasowało zbyt do buntowniczego, nie dbającego o zasady charakteru. Moją ocenę ratuje tylko muzyka, która była w miarę ok