też się nad tym zastanawiałem. Niby zabił swojego mentora, ale w końcu ktoś musiał im zlecenia wydawać wiec na pewno by go ścigali, tak myślę
Moim zdaniem tacy ludzie kierują się rozsądkiem i mają zimną krew. Nikt nie będzie ryzykował bez potrzeby i jak nie kryją się za tym pieniądze. W momencie kiedy minęły przesłanki do zabicia jego, kończy się pościg za nim, bo i po co? ale jest jedno ale. Taki człowiek na pewno dużo wiedział o tej organizacji, więc mogli go ścigać, żeby nie wydał ich tajemnic. Z drugiej jednak strony, w takiej organizacji ludzie wiedzą tylko to co wiedzieć muszą, więc teoretycznie gdyby zginęli wszyscy ci, których mógł wsypać, a organizacja wyczyściła miejsca, które mógł znać, to pewnie nikt by nie ryzykował kolejnych wpadek. Myślę że w takich organizacjach życie mają za nic, więc nie brałbym pod uwagi jakiś specjalnych sentymentów.
Pozdrawiam