Ten film jest tego najlepszym przykladem. Do smierci glownego bohatera bylo miodnie, ale gdy zabili
calkiem bez sensu glowna postac to poczulem sie oszukany jako widz. Nie dosc ze tego praktycznie nie
pokazali to pytanie skad wzieli sie ci meksykance? Z dupy chyba. W pewnym momencie chcialem dac 8
lub nawet 9/10, ale film sam sobie wykopal grób. Do tego ta koncowka co miala oznaczac. Te slowa
tommy lee jonesa.
Hej!
[ nawaliłewm sie , nabyłem S 320 CDI podpowiem że MB, barany, i tak nie wiecie o czym prawię! ]
bloga sobie załóż albo może na fejsiku wśród swoich znajomych tym kogoś zainteresujesz.
Na zasranym feisiku nie ma mnie bo jestem na INNE i to styknie !
A S-ka jest wspaniała.
Ale co wy tam wiecie o zabijaniu. Hej!
Narratorem i główną postacią był szeryf Bell i on żył do końca, Meksykanie zabili Moss'a przez głupotę matki, Bell na końcu zrozumiał, że wygrywa zło i idee nie przekładają się na życie. Szeryfowi przychodzi wreszcie zrozumieć, że zło na świecie nie jest zależne od czasów tylko od samego świata - wcześniej wspominał przeszłość jako czas idealny (potępiając teraźniejszość), nie zauważając jej wad.
Film pokazywał ciągle rosnące komplikacje i mordy dla pieniędzy czego starzy ludzie nie potrafili zrozumieć.
Teściowa idiotka się wygadała, była przecież dokładnie taka scena.
Pominę już fakt, że zdanie w tytule tego tematu to oksymoron.
to po ch*j oglądasz film jak go nie oglądasz? żeby takie debilne pytania zadawać?...