Szanuję oryginalną ekranizację i wielbię Tima Curry'ego, ale z muszę uczciwie przyznać, że To (2017) zmiotło tamten miniserial z powierzchni ziemi.
Świetny, trzyma w napięciu, dzieciaki i ich perypetie angażują równie mocno jak "horrorowa" część. Nic dodać, nic ująć. Nakręcić dobry horror w XXI wieku to sztuka, która się Muschiettiemu udała jak rzadko.
Czapki z głów!
Czy ja wiem? Nowy Pennywise stał się bohaterem tysięcy memów, po drugiej części zapewne jeszcze bardziej wryje się w świadomość widzów. Moim zdaniem to może być nawet pierwszy kultowy horror dekady.
Mnie gryzie fakt że powstał ten mierny miniserial z 1990, przez niego ten film cały czas jest porównywany, a niestety przebić się przez różowe okulary nostalgii jest niełatwo.
Kultowy nie zawsze znaczy na wysokim artystycznym poziomie, ale nic na to nie poradzisz.
Według mnie zachwyty nad nowym "TO!" są grubo przesadzone.
Na pewno są trochę przesadzone, ale to zasługa świetnie przeprowadzonej kampanii marketingowej. Wiele osób zachwyca się filmem, bo jest na niego hype, ale to tylko oddaje skalę sukcesu, jaki osiągnął. Wszystkim ludziom nie dogodzisz, ale trzeba przyznać, że ilość widzów, którym "To" się autentycznie spodobało, jest imponująca, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, jak wysoko była zawieszona poprzeczka. W końcu to King.
Coś w tym jest. Fanom książek nigdy nie dogodzisz. Dla mnie dobrym przykładem tego zjawiska jest Hobbit.
Powiem tak: Miniserial był bardzo dobry. Pennywise doskonały dzięki roli Pana Tim Curry. Dzieci dobrze poprowadziły swoje role. Oczywiście jest też sentyment z dzieciństwa (choćby mojego). Ale patrząc na drugą część jest lekkie zażenowanie. Chyba głównymi winowajcami są dorośli aktorzy.
Co do "To" 2017 to widzę to tak, że powróciła nostalgia. Co ma duże przełożenie na ocenę. Ale film i bez tego się broni. Pan Skarsgard wykreował niesamowitego klauna. I nie ma co tu porównywać Tego z 1990 z Tym 2017. To tak jakby porównać Jokera Nicholsona z Jokerem Hedgera. Oba są ikonami w swojej dziedzinie. Wracając do filmu. Obraz jest świeższy to i oko się bardziej cieszy. Dzieci zagrały naprawdę świetnie i nawet postacie drugoplanowe były "wporząsiu". Klimat lat 80tych i miasteczko Derry daje nam rezultat b.dobry. Aż się chce już obejrzeć rozdział 2.
Niedawno zacząłem czytać książkę i mimo, że filmy są super to i tak książka jest najlepsza. Dużo, dużo brakuję, ale jakby chcieli to wszystko w pakować to musiałby powstać serial zamiast filmu ;)
Polecam książkę!