PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11191}
7,1 21 609
ocen
7,1 10 1 21609
6,3 11
ocen krytyków
Trędowata
powrót do forum filmu Trędowata

Obejrzałem ten film z dwóch podstawowych przyczyn: 1. Żeby zapoznać się z treścią popularnego utworu, o którym pewnie wypada coś wiedzieć, a którego prawie na pewno nie poznam w książkowym oryginale (... cóż tu ukrywać, molem książkowym nie jestem, więc tego typu literatura ma znikome szanse dobić się do miejsca w kolejce tego, co chcę przeczytać; bardziej zresztą przez sam fakt, że to romans, niż przez reputację "powieści dla kucharek"); 2. Żeby zobaczyć, co i jak Jerzy Hoffman reżyserował (poza ekranizacjami Sienkiewicza z przełomu lat 60. i 70.) przed tym, nim jego talent wyraził się w pełni w dziełach tak wspaniałych, jak "Ogniem i mieczem" oraz "Bitwa Warszawska 1920".
Niestety, obawiam się, że pierwszego punktu nie udało mi się zrealizować i być może będę musiał kiedyś sięgnąć po którąś z innych ekranizacji, albo ewentualnie przeczytać choć fragment powieści Mniszkówny. Bo jeśli była/jest w tej fabule jakaś siła przyciągania, jakiś powab, to na pewno nie przeniknął on do filmu.
Co samego obrazu... On jest po prostu straszny. Jest to niewątpliwie jeden z nielicznych filmów, podczas oglądania którego autentycznie nudziłem się -- z pełną świadomością tego przykrego faktu. Postacie... nie, w tym filmie nie ma żadnych postaci! Zamiast postaci aktorzy wcielają się w woskowe kukły pozbawione jakiejkolwiek uchwytnej motywacji psychologicznej i, w obliczu braku tejże, postępujące zgodnie z przepisanym fatum niezrozumiałego scenariusza. Fabuła nieskomplikowana, ale wcale nie prosta -- jest rachityczna, dojmująco wątła i nielogiczna. Opowieść złożoną z samych tylko tych danych, którymi posłużył się reżyser w omawianej realizacji, bez większej straty dla naturalnego rytmu narracji, dałoby się zamknąć w filmie, góra, 40-minutowym. Dysponując normalnym wymiarem czasu trwania filmu kinowego, twórca z pewnością mógł dodać sceny i wątki, które powiedziałyby nam coś więcej o głównych bohaterach, uwiarygodniły ich odczucia i zachowania, i sprawiłyby, być może, że coś byśmy do nich poczuli. Zamiast tego, jesteśmy widzami czegoś w stylu filmowego prospektu reklamowego zrealizowanego w estetyce typowej dla lat 70.: lubującej się w staroświeckim luksusie i dandysowskiej elegancji. W niemających końca scenach podróży dorożką, tańców w salach balowych, gry na fortepianie, czy zwiedzania pałaców i ogrodów, wszystko czego doświadczymy to obserwacja powłóczystych spojrzeń, rozwartych oczu, drgających warg, czy ironicznych uśmieszków. A wszystko to do bólu schematyczne i mogące stanowić wręcz wzorzec dłużyzny.
Jeśli znacie odrobinę estetykę kina radzieckiego lat 70. (np. "Moskwa nie wierzy łzom", choć to jeden z bardziej strawnych filmów tamtej epoki), gdzie wyrazy emocjonalne na twarzach aktorów trwają dwa razy dłużej niż to ma miejsce w prawdziwym życiu, to dodajcie ją do charakterystycznego dla Hoffmana zafascynowania rekwizytem, strojem i powierzchowną urodą (tak damską, jak męską, junacką), a bez oglądania będziecie wiedzieli, co to za film. Aha, pamiętajcie tylko, żeby w tym rachunku odjąć jeszcze w rozumie "rozwój akcji i postaci", bo takowego po prostu w tym filmie nie ma. Innymi słowy: jest to coś w rodzaju produkcji z Bollywood, tylko bez bogactwa muzyczno-choreograficznego, oraz bez emocji (jakichkolwiek, nawet takich mocno podpompowanych i niezbyt autentycznych).
Produkcja w 100% procentach rzemieślnicza. Artyzmu 0.

sbbbbs

Nic dodać, nic ująć. Piękna analiza. Ze swojej strony dodam tylko, że widzę pewną tendencję- tym filmem głównie zachwycają się stare panny, których młodość przypadła właśnie na połowę lat 70.

sbbbbs

Sporo racji, ale muzyka Kilara jest bardzo dobra.

ocenił(a) film na 7
Knave

Muzyka przepiękna, porusza za serducho ;) Kilar wie co robi ;) Muszę przyznać, że Stefcia w filmie jest faktycznie jakby na pół żywa i jakaś nieprzytomna, niezbyt mi się podoba. Teleszyński świetny- i ten jego głos! Szkoda,że nie wycisnął więcej z tej postaci, ale to zapewne nie ze swojej winy, tak zadecydowali scenarzysta i reżyser. Kownacka i Fronczewski fantastyczni, szkoda że tak mało było scen z nimi, w książce pełno było takich śmiesznych ;). Jednak film przyjemnie mi się oglądało i jeszcze nie raz go obejrzę, choćby dla samego ordynata ;)

ocenił(a) film na 3
sbbbbs

W końcu i ja obejrzałem.
Świetna recenzja.
+++

ocenił(a) film na 7
sbbbbs

cóż, podziwiam determinację z jaką udało Ci się wyprodukować tyle krągłych zdań, lecz niestety to one przesiąknięte są dandysowską manierą, a więc wypełnione po brzegi egzaltacją i samozachwytem. Czego nie można jednak tego samego powiedzieć o filmie, bowiem jest on banalnie prosty i okoliczności jego powstania również. W zdumienie wprawia zatem fakt, iż go nie zrozumiałeś i nie dostrzegłeś tego jak Hoffman zabawia się wyświechtaną konwencją, jak świetnie wypada inscenizacja w tym filmie, z jaką ironią i humorem jest on rozegrany. Pomijając już cały potencjał rzewności i dramatyzmu czy towarzyszący fabule patos - ale to już rzecz gustu, Hoffman lubuje się w patosie, ja nie, ale nie przeszkadza przecież w docenieniu innych aspektów.

użytkownik usunięty
sbbbbs

Film jest logiczny. Nie wiem co w nim nielogicznego zauważyłeś?

Film nie jest ani straszny ani nudny. Nie można obejrzeć tego filmu w trakcie smażenia kotletów. Trzeba patrzeć, bo w różnych drobiazgach udało się reżyserowi przekazać mnóstwo treści.

Postaci filmowe - ja uważam, że aktorzy zostali idealnie dobrane do swoich ról, może poza Stefcią. Michorowscy, Idalia (nie wiem kto lepiej zagrałby znudzoną arystokratkę z manią wyższości, którą była Idalia Elzonowska), Lucia, zblazowana Melania Barska i jej ojczulek liczący kasę Michorowskiego (w końcu po to Waldemar miał się ożenić z Melanią - dla połączenia fortun).

"woskowe kukły pozbawione jakiejkolwiek uchwytnej motywacji psychologicznej" - wszystko przecież zostało powiedziane. Dwoje ludzi zakochało się w sobie i chciało wziąć ślub, a wszyscy inni byli z różnych powodów przeciwko ich związkowi. Chyba nie oglądałeś dokładnie. Idalia wyraźnie powiedziała, że ktoś taki jak Stefcia z niższej sfery nadaje się tylko na dyskretną kochankę. Podhorecka wyraźnie powiedziała, że Waldemar ma obowiązki wobec swojej rodziny, sfery i ordynacji, która po to została utworzona, by nie rozdrabniać majątku. Wyraźnie było powiedziane, że dziadek Michorowski ugiął się przed naciskami rodziny i porzucił kobietę, którą kochał, a potem całe życie był nieszczęśliwy z inną i nie chciał pomóc wnukowi także z powodu tej nieszczęsnej ordynacji i sfery, która jego złamała. Wyraźnie było powiedziane, że Melania Barska chce wyjść za Waldemara dla kasy i utrzymania swej pozycji (i połączenia fortun). Rita też była sceptyczna, bo sama kochała Waldemara i chciała za niego wyjść za mąż. Jak się zorientowała, że nic z tego nie będzie zgodziła się wyjść za Trestkę.

"uwiarygodniły ich odczucia i zachowania" - rozumiem, że chodzi ci o to, że powinno się najpierw zdarzyć coś, co spowoduje, że się zakochają w sobie. W książce nic takiego nie było. Po prostu, całkiem banalnie, dwoje ludzi się poznało, przebywało w swoim towarzystwie i zakochało się w sobie. Miłość nie przychodzi najczęściej w jakiś niesamowitych okolicznościach, a film nie miał być komedią romantyczną.

"Hoffmana zafascynowania rekwizytem, strojem i powierzchowną urodą" - a co w tym złego? To chyba dobrze, że film idealnie przedstawia daną epokę.

"rozwój akcji i postaci" - film nie jest psychologiczną analizą, traktującą o przemianie duchowej. Teraz do każdego drobiazgu w filmie musi być koniecznie wytłumaczenie z punktu widzenia psychologii (w dzieciństwie mama nie dała mi czekoladki, a tak bardzo chciałem ją zjeść, więc zostałem psychopatycznym mordercą, żeby zrekompensować sobie braki z dzieciństwa). Akcja się jak najbardziej działa tylko nieco inaczej niż w typowym filmie, bo reżyser skupił się na przekazaniu jej bardziej za pomocą obrazu niż słowa.


"czy ironicznych uśmieszków." - wiesz, wyższe sfery nie atakowały Stefci wprost (ty taka i owaka odczep się od Waldemara). Dlatego to były wyższe sfery - kultura przede wszystkim. Gdyby to byli chłopi to niewątpliwie byłaby inna akcja. Za pomocą min, uśmieszków i innych tego typu środków wyrazu wyższe sfery dały znać Stefci co o niej myślą.

"bez emocji" - jak to bez emocji? Tam były przede wszystkim emocje, kosztem akcji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones