To jedna z jego ostatnich ról. Był świetnym aktorem ( " Ostatni Mohikanin " chociażby ) i dobrym politykiem, prawdziwy Lakota. Poprawił nieco sytuacje w Pine Ridge, chociaż tam nadal jest nie za ciekawie. Szkoda go, miał raka. Żal się robi aktorów, których widzi się w filmie, wiedząc, iż już poumierali na to gówno, jak on i chociażby Patrick Swayze. Sam film mógł być nieco lepszy, ale nie ma źle. Wikingowie wyglądali inaczej niż w rzeczywistości, czyli bardziej złowrogo i "drapieżniej". Jest to z pewnością celowy zabieg, aby zestawić ich z Wapanoagami ( o ile to ich spotkali, bo geograficznie by pasowało, oni Mikmacy lub Abenaki ). Choć i ci pomimo przedstawienia ich jako ofiary zostali ukazany typowo jak na Indian: waleczni, odważni i nie poddający się.