Przynajmniej ja nie wyobrażam sobie oglądania "Vincenta" w domu z telewizora czy, o zgrozo, z tableta, zważywszy na to, ilu ludzi tworzyło ten obraz, a skutek jego piorunujący. Stwierdziłem dzięki "Vincentowi" że ciągle wierzę w kino, ale niestety stwierdziłem też, że już nie wierzę w ludzi. Premierę obejrzałem w małej sali, bo tylko 10 osób przyszło, siedzieli, bawili się smartfonkami, pisali smsy, dwie parki wyszły w połowie filmu - pewnie do knajpy. Chyba nie ma już dla kogo kręcić naprawdę dobrych filmów. Obym się mylił
To rzeczywiście przyklei żenujące co piszesz o ludziach w kinie ale niestety prawdziwe Często chodzę do kina
Jak ja bylam to bylo kulturalnie. Zazwyczaj trafiam na fajna widownie. Wiadomo czasem ktos spojrzy w telefon ale rzadko i zazwyczaj nie, czasem cos cicho powiedza ale tez rzadko. Na tym seansie byli skoncentrowani jak ja i w pelnej ciszy akurat :-) Zgadzam sie tez ze jak ten film to w kinie na duzym ekranie wtedy sie docenia. Inne filmy spokojnie moge w kinie odpuscic ale nie taka perelke zdecydowanie nie.