Z góry wiedziałam, że film mimo każdej wady wyratuje się formą. Tak zrobił. Z czystym sumieniem wystawiam 9/10, chociaż określenie "Arcydzieło" pasuje do tego filmu.
Miałam jakieśtam pojęcie o osobie Van Gogha, ale generalnie słabo znam jego dzieła, więc byłam w szoku, kiedy zobaczyłam na końcu filmu "odpowiedniki" obrazów w kadrach. Nie sądziłam, że każdy fragment jest aż tak przemyślany. Tą chęcia odtworzenia obrazów tłumaczę sobie dobrą, ale niezachwycającą fabułę. W połączeniu z polskim dubbingiem sprawia, że mam wrażenie oglądania cutscenki gry komputerowej.
Fabuła nie porywa, tym bardziej jeśli ktoś już dobrze zna historię Vincenta. Natomiast nie sądziłam, że tak... płaska(?) fabuła wywoła we mnie silne emocje. Prawdziwie współczułam Vincentowi, byłam zbulwersowana Rene i nieufna wobec Gacheta. Zagrał mi na emocjach, a to rzadko dzieje się w moim wypadku.