PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=34923}

Uśmiech Mony Lizy

Mona Lisa Smile
7,1 41 222
oceny
7,1 10 1 41222
6,5 6
ocen krytyków
Uśmiech Mony Lizy
powrót do forum filmu Uśmiech Mony Lizy

miły banał

ocenił(a) film na 6

Konformistka zrozumie, że gdzie indziej leży jej szczęście. Ambitna dziewczyna zrozumie, że nie może mieć ambicji i wymarzonej rodziny, więc wybierze rodzinę. Feministka nauczycielka zrozumie, że każdy ma prawo wyboru. Cóż za banał. Ale jak na babski miły filmik do tiramisu i malowania paznokci wręcz genialny. Polecam, bo nie ma nic zdrożnego w podobnych rozrywkach, o ile przyjmuje się je jakie są, nie oczekując pogłębionych analiz ludzkiej duszy.

ocenił(a) film na 8
Su_albo_Andy

Krótko i na temat. I nawet Julia jest znośna, a na ostatniej scenie można nawet pół łezki uronić.

ocenił(a) film na 10
turmeric

Według mnie to bardzo dobry film. widać błędne koło w którym Elizabeth i jej matka siedzą i które chcą narzucić innym. Na szczęście Elizabeth się z tego koła wyrywa. Jej matka to jakaś idiotka, skazywać córkę młoda i zdolna na życie w fałszywym małżeństwie żeby "wyglądało ładnie". To tak jakby ofiara gułagu popierała komunizm..

ocenił(a) film na 6
revan5_4

O Hitchcocku powiedziano kiedyś, że jego geniusz polega na tym, że pokazuje nie jak jego bohaterowie wyglądają, ale co myślą. Uśmiech Mony Lizy pokazuje jak Betty wyrywa się z tradycji, a Joan w niej pozostaje. Ale nie pokazuje dlaczego. Losy dziewczyn są na swój sposób symetryczne, gdy Betty marzy o domu w Joan kiełkuje ambicja, potem następuje przemiana i Joan zostaje w domu a Betty wyrywa się na niepodległość. Tylko czemu? Jedyna pokazana różnica między nimi to taka, że mąż Betty jej nie kocha, a Joan trafiła tak, że lepiej się nie dało. Jedyna ewentualne puenta brzmiałaby zatem tak, że feministki to te kobiety, które miały pecha w miłości. Ale ze sposobu budowania postaci nauczycielki wiemy, że reżyserowi nie o to chodziło, że ta skądinąd przewrotna i ciekawa puenta wyszła mu niechcący.
Dlatego Uśmiech Mony Lizy to tylko obrazek. Ale miły i w swojej kategorii bardzo udany. Z pewnością obejrzę raz jeszcze.

ocenił(a) film na 8
Su_albo_Andy

"Jedyna ewentualne puenta brzmiałaby zatem tak, że feministki to te kobiety, które miały pecha w miłości." - jak można coś takiego wymyśleć???b.złośliwa puenta, nie miałabym odwagi się do takiej przyznać.

"Ale nie pokazuje dlaczego." - wychodzi na to, że postaci muszą powiedzieć wszystko wprost i to przynajmniej w kilkunastu zdaniach, a to przecież nie są jakieś zawiłe sprawy.

czy postać Joan nie mogła chcieć zostać tylko gospodynia, po tym jak się przekonała, że może mieć wszystko? czy to nie mogło jej pomóc zrozumieć czego naprawdę chce? czy to, że przykładała się do nauki nie może oznaczać, że traktowała bardzo poważnie każdego rodzaju obowiązki, w tym szkolne obowiązki?

"...Betty wyrywa się na niepodległość. Tylko czemu? Jedyna pokazana różnica między nimi to taka, że mąż Betty jej nie kocha,..."
niepodleglość, czyli że się rozwodzi, czy że przestaje zważać na pozory?
a czemu? bo może okazało się to za trudne i w ten sposób nie da się żyć? czy to nie byłby wystarczający powód? czy to się samo nie nasuwa? czy to znaczy, że już nie będzie szukała męża, że nie uważa małżeństwa za główny cel?
ja to tak odebrałam

ocenił(a) film na 6
dzebedisa

Moim zdaniem film, który chce uchodzić za głęboki musi mieć w sobie jakąś myśl, jakiś pomysł, coś co sprawia, że staje się jedyny w swoim rodzaju. Historii kobiet, które pewnego dnia z jakichś względów uznały, że czas opuścić dom i pójść w świat jest od groma i ciut ciut. Jedne są trochę lespsze i dostają Oscary jak Erin Brockovich inne słabe więc telweizja polska puszcza je w środę w ramach cyklu okruchy życia.
Bo na czym tak naprawdę polegała różnica między Joan a Betty? Nie o to chodzi, że problem nie został nazwany wprost i wyjaśniony, chodzi o to, że nie został w ogóle postawiony. Po prostu widz miał przyjąć do wiadomości, że Betty była nieszczęśliwa (jedyna scena, która nawiasem mówiąc dość prostym środkiem przekazu próbowała tłumaczyć jej stan ducha była ta z kolacji, gdy Betty z zazdrością spogląda na miłość Joan i Tommiego), a Joan szczęśliwa. Ten trop nie prowadzi jednak do nikąd, bo oprócz tego z filmu nie wynika bynajmniej, by ambicja była substytutem miłości (vide kazus głównej bohaterki, nauczycielki). Ot tak po prostu jedne zostają w domu, a inne nie, a wszystkie mają do tego prawo i powinnyśmy je popierać. Moim zdaniem jest to jednak banał.

ocenił(a) film na 8
Su_albo_Andy

zgoda, tylko że ja nie wiedziałam, że ten film miał być, czy uchodzi za ambitny. dlatego nie zdziwiło mnie jak postaci zostały przedstawione "po prostu jedne zostają w domu, a inne nie, a wszystkie mają do tego prawo...". film by przypomnieć jak było kiedyś, lub pokazać tym co tego nie wiedzą, tyle.

Su_albo_Andy

'Jedyna ewentualne puenta brzmiałaby zatem tak, że feministki to te kobiety, które miały pecha w miłości.' pięknie napisane! ^^
Co do tego, że to obrazek, no to nawet fajnie się składa, nie? Obraz o obrazku i o dziewczynach jak z obrazka... Ślicznie, pięknie, jak dla mnie wcale nie aż tak banalnie! Bo to tak tylko łatwo mówić patrząc z perspektywy czasu...
Chciałabym ale nie potrafię nazwać tego ot tak 'banałem', zwłaszcza gdy przypominam sobie scenę lekcji o tym, jak je zobaczą ludzie z przyszłości... No bo jak je widzą?
Dla mnie film jest nierówny, o, nierówny, tak, dokładnie.

ocenił(a) film na 8
Su_albo_Andy

tak dla mnie też jest troszkę banalny, ale po przeczytaniu postów wychodzi na to, że z innych względów.:)

użytkownik usunięty
Su_albo_Andy

Może racja, może dobrze prawisz, może banał...Na pewno banał. Tylko czemu ach czemu tak dużo dziewczyn tak często i gęsto zapomina o tym, co jest pokazane w tym filmie? Niby mamy ten XXI wiek, to równouprawnienie, to "mogę wszystko bez względu na płeć" a jednak tkwi w nas, dziewczynach, taka chęć poświęcania się dla życia które ma 'ładnie wyglądać'. Piszę "dziewczynach" bo jakoś u facetów nie zauważyłam tej chęci poświęcania się za wszelką cenę. Albo ja ślepa jestem jakaś ;)

ocenił(a) film na 8
Su_albo_Andy

"miły banał"

Owszem, film nie jest aż nad zbyt zaskakujący, lecz czy oznacza to, że wartości w nim przedstawione są banalne?

Temat o dążeniu do swoich marzeń i posiadanie własnych ambicji nie jest wielką rewelacją, co nie oznacza, że możemy spokojnie mówić, że jest banalny.Akcja filmu dzieje się w czasach, gdy dążenie do swoich marzeń, (w przypadku kobiet) nie było takie proste, a przynajmniej nie aż tak bardzo powszechne jak w dzisiejszych czasach...
Więc śmiało mogę stwierdzić, że ideały, o które tak gorliwie walczy Katherine, nie są banalne ;) A żeby to dostrzec należy przenieść się na chwilę do tamtych czasów, bo wartości o których mowa stały się tak powszechne obecnie, lecz wówczas kobiety musiały się postarać, aby wyjść z roli tzw. kury domowej i rozwinąć skrzydła.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones