Przyjmuję do wiadomości, że scenografia będzie wielu osobom się podobać, ale jest ona tylko prawie dobra. Chociaż bogata w szczegóły, to brak jej ciekawego oświetlenia. Płaskość obrazu przypomina niskobudżetowe seriale telewizyjne.
Reszta elementów to już jedna, wielka tandeta.
Film nie budzi grozy, nie daje emocji. Postacie są groteskowe a nie straszne, Bill Nighy z plastikowymi rurkami na plecach - wręcz śmieszny. Czarne charaktery bardzo słabe. Sceny walki też nie robią wrażenia. Finałowa jeszcze mogłaby być, ale ... Bill Nighy... Lubię tego aktora, ale on nie nadaje się do roli Viktora! Jest zbyt niedołężny, ten jego niedowład dłoni... To poważny błąd obsadowy.
Przepraszam, film ma jedną zaletę!
Jest nią Kate Beckinsale. Dzięki jej grze postać Seleny jest ciekawa. Pomijam tutaj drobny fakt, że Kate jest za delikatna do roli superdynamicznego zabijaki - czasami widać, że fizycznie nie daje rady.
To drobiazg, bo generalnie ogląda się ją przyjemnie, ponieważ nie tylko walczy, ale też gra. Niestety, jej dobra aktorska robota jest zniszczona przez kiepski scenariusz. Wątek miłosny jest tak idiotyczny, że widz jest kompletnie zaskoczony tym, że w ogóle się pojawia. Nie bardzo wiadomo, czym męski bohater urzeka Selene.
Film jest tak zły, że gdyby pozbawić Kate gumowego kombinezonu i pozwolić jej ganiać w samym gorsecie, to tylko tą wizualną atrakcją podniosłoby się jego jakość o jakieś 50%.
Dawno tak się nie męczyłam na filmie. Nie lubię filmów akcji, jednak zobaczyłam, że to horror/akcja, więc zaryzykowałam. Niestety, 80% filmu to walki, fabuła szczątkowa, strona wizualna zupełnie nie w moim guście - ogólnie okropieństwo. I te złe postacie robiące "złe" miny, przez co Kraven chodził przez cały film z krzywą facjatą ;) Nie wiem po co, nie tylko w tym filmie, negatywni bohaterowie starają się robić te "złe" miny, taki zabieg toleruję tylko w produkcjach dla dzieci, gdzie przerysowane czy wręcz karykaturalne osobniki mają prawo się pojawić.
To po prostu trzeba umieć zagrać, bądź mieć fizis bandziora. Tutaj mamy książkowy przykład żałosnego aktorstwa na poziomie przedszkolaków. Dobry aktor nie musi robić jakiejś gimnastyki mimicznej, by pokazać żywe zło tudzież bezlitosność. Jeśli ktoś nie rozumie, co razem z Venus zarzucamy aktorom "Underworldu", niech obejrzy niezapomnianego Rutgera Hauera w "Łowcy androidów".
Rzeczywiście, niektórzy się nudzą. Niemniej jednak kreacji Rutgera nie można niczego zarzucić.
W Underworld kreacja Kate Beckinsale jest fenomenalna. Poza tym to świetny film akcji.
Wkład Kate doceniam. Jeśli chodzi o czystą akcję, to ja wolę wszystko z Jasonem Stathamem. On w prostocie swych filozofii, w połączeniu z nad wyraz szczerą pięścią jest wręcz uroczy.
:))
Ale Underworld to film Akcji i nie żaden tam chorror tylko film fantazy pełen mordu z kategorią R coś w stylu Kruka, Blade'a i Resident Evil. Pięknepostacie, świetna kreacja Kate Beckinsale, świetne sceny akcji, piękna muzyka, dobra gotycka scenografia.
Rzeczywiście, jeśli ktoś szuka czegoś w klimacie fantasy, to trzeba wskazać inny przykład jako poziom odniesienia...
To może "Blade - Wieczny łowca" (1998) ?
Wydaje mi się, że chociażby ten pokaże, jak złym filmem jest omawiany tu "U."
Oprócz wszystkich znanych filmów ze J.S. bardzo polecam zwrócić uwagę na jeden z pierwszych, w których wystąpił:
Mecz ostatniej szansy (2001)
Nawet zastanawiałbym się, czy nie jest to najlepszy film ze wszystkich, w jakich Jason szaleje.
Ale my tutaj dyskutujemy o Underworld. Kate Beckinsale jest fenomenalnie piękna, a w tym seksownym lateksie wygląda wręcz bosko. Film posiada fenomenalną scenografię i fenomenalną muzykę. Ma fajne postacie i dużo wartkiej akcji. Wątek miłosny i otwarte zakończenie oraz oryginalny scenariusz.
Gnioty Marvela są gniotami "by definition". Mimo tego wielu je lubi, podobnie jak serię Szybcy i Wściekli.
:))
Nie wiem tylko, czy warto spierać się o poziom gniotowatości.