Koleś w pierwszym filmoie zostaje zmielony przez jakiś kombajn czy coś w tym stylu, a potem "tak z
dupy" pojawia się (i zawsze i tak ginie) w iluś tam kolejnych częściach. Jest to normalne?
Bo to są klony, albo ci naukowcy go poskładali. Przypominam, że to science fiction.
Z tego co pamiętam ponowne pojawienie się Andrew Scotta to efekt klonowania o którym było sporo w poprzedniej części (skoro organizacja JCVD prowadzi wojnę z rządem i ma dostęp do wszelakiej technologii uniwersalnych żołnierzy to i do tego musi mieć, bo w końcówce 3 części były takie wątki). Nie odważę się jednak ponownie obejrzeć tej części żeby rozwiać wątpliwości, gdyż ledwo udało mi się dotrwać do końca poprzednim razem, gdy odważyłem się to obejrzeć... Moja opinia jest taka, że każda następna część z tego uniwersum jest ciut gorsza od poprzedniej. Najbardziej mam żal do "Regeneracji" bo gdyby trochę lepiej go wykonać to byłby dużo dużo lepszy, a tak również był ciężki w odbiorze (podkład muzyczny, trochę ociężały klimat itd).
Tylko po co klonować gościa który w każdej kolejnej "historii" buntuje się i rozwala swojego twórcę? Mając możliwości klonowania wybrałbym lepszy materiał... No ale jakoś trzeba aktora obsadzić...