Absolutny klasyk w sowim gatunku.Wciągający od pierwszej minuty , trzymający w napięciu do samego końca , nieprzewidywalny i zaskakujący.A także świetny klimat , rewelacyjne dialogi , doskonałe zdjęcia z muzyką oraz genialne role Matta Damona , Jude Lawa i Gwyneth Paltrow.Serdecznie polecam tym co jeszcze nie widzieli.
Kolego klasykiem to może być "W pełnym słońcu" z Alainem Delonem, ten film jest co najwyżej udaną kontynuacją i dobrym filmem...:-)
P.S. remake nigdy u mnie nie dostanie dziesiątki, muzyka i klimat filmu to za mało na dziewiątkę, za to z ósemki na siódemkę obniżyłem przez gejowski motyw...:-(
Tylko w kinie europejskim i światowym, nigdy nie w amerykańskim, zdarzało się parę razy tak, żeby remake był lepszy od pierwowzoru. Film najpierw musi mieć fabułę ciekawą, potem dodatki w postaci tworzącego tła muzyki i zdjęć, a standardy są zawsze takie same i niezmienne...:-)
Chodziło mi raczej o obniżenie oceny ze względu na zaistnienie w filmie "wątku gejowskiego". Rozumiem, że w podobny sposób podchodzisz do "Kabaretu"?
A standardy? Chyba ciągle się przekształcają, wraz ze zmiana obyczajów, estetyki, zarówno te kulturowe jak i indywidualne.
Napisałem tu o moich standardach filmowych i sposobie mojego oceniania filmów, one nigdy nie zmieniły się i raczej nie zmienią się. Jak wiadomo gusta są różne i nie podlegają dyskusji, nie mniej jednak, o ile tak owe posiada się...:-(
Ciągle dyskutujemy o gustach, chcąc nie chcąc.
A jeśli ty się zmienisz, co przecież niewykluczone, wraz z tobą mogą zmienić się też twoje gusta.
Kabaret traci przez "wątek gejowski"? ;)
Ogólnie ja przez ostatnie lata, a mam ich prawie 35 na karku, nie zmieniłem się aż tak bardzo, ani moje gusta filmowe. Coś albo podoba mi się albo nie, a filmy o tematyce gejowskiej to nie moja bajka i tyle...:-)
Ktoś napisał, chyba mądrze: "człowiek jest nowicjuszem w każdej epoce swego życia". Po sobie widzę, że niektóre filmy, które ceniłem bardzo kilkanaście lat temu, dziś oceniam dużo bardziej surowo. A do innych dopiero dorosłem po latach, żeby się z nimi naprawdę zmierzyć. A co będzie za kolejnych kilkanaście?
Ripley i Kabaret nie są "filmami o tematyce gejowskiej". Pojawiają się w nich te wątki, ale nie są ani główne ani dominujące, raczej dodają i wzbogacają fabułę. Samo ich zaistnienie nie powinno być atutem ani błędem, wszystko zależy od tego jak ich użyto.
Napisałem wątek gejowski, nie tematyka, na ocenę taką a nie inną wpływa fakt iż film ten to remake, znacznie lepszego w moim odczuciu "W pełnym słońcu" z Alainem Delonem. Poza tym postrzeganie świata zmienia się z wiekiem, tak samo jak gusta. Niestety dla czasów w jakim przyszło nam żyć co druga produkcja jest pseudo intelektualną wydmuszką nic nie wnoszącą do tej zacnej sztuki jaką jest kinematografia światowa, w najlepszym wypadku zapychaczem czasu z licznymi fajerwerkami...:-(
"Napisałem wątek gejowski, nie tematyka..."
i
"Coś albo podoba mi się albo nie, a filmy o tematyce gejowskiej..."
OK, czyli jednak się zmieniamy i nasze gusta również... ;)
Tematyka gejowska np. jak w "Tajemnica Brokeback Mountain" lub jak w ostatnio głośnym filmie pt. "Dziewczyna z portretu", wątek gejowski jak np. w/w "Utalentowany pan Ripley". Ludzie zmieniają się i ich gusta też, nie tylko filmowe. Nie oznacza to jednak, że np. taki "Blues brothers" przestanie być moim ulubionym filmem, chyba że stracę poczucie humoru i przestanę słuchać bluesa?...:-)
Czyli jednak nie napisałeś, że Ripley jest "filmem o tematyce gejowskiej"? ;)
W kwestii Blues Brothers żywię podobną nadzieję jak ty.
P.S. remake nigdy u mnie nie dostanie dziesiątki, muzyka i klimat filmu to za mało na dziewiątkę, za to z ósemki na siódemkę obniżyłem przez gejowski motyw...:-(
Tyle ode mnie w temacie i pozdrawiam, ciesze się, że myślimy podobnie...:-)
Tylko nie napisałeś, ile u ciebie stracił "Kabaret" , bo tam też jest "wątek gejowski"? ;)
Chyba, że to tajne, pozdr.
Porównując remake do pierwowzoru i do samej książki, ma zupełnie inny, na pewno nie gorszy klimat, wątek gejowski był dla mnie całkowicie zbędny, choć amerykanie musieli wytłumaczyć jakoś fascynacje jego względem bogatego kolegi. Odpowiadając na Twoje pytanie, "Kabaret" nic nie stracił i nic nie zyskał, cenie go tak samo jak "Skrzypka na dachu", więc wg. Twojego toku rozumowania, nie jestem ani homofobem, ani ksenofobem...:-)
"Kabaret" nic nie stracił i nic nie zyskał, cenie go tak samo jak "Skrzypka na dachu"..." ;)
Fajnie, że nie traci u ciebie przez sam wątek gejowski.
A moim zdaniem wręcz zyskuje, bo rozbudowuje postać barona i jego kuszenia, usidlanie bohaterów. Erotyzm (hetero i homo) wzmaga intensywność tych relacji.
Jeden i drugi oceniłem na ósemkę, czytaj bardzo dobry, jak napisałem wyżej nie jestem homofobem ani ksenofobem, ale wg. mojego odczucia scenariuszowo daleko im do "Gry pozorów" Neila Jordana, gdzie też występuje motyw gejowski, tak samo jak do "Utalentowany pan Ripley"...:-( P.S. za musicalami też nie przepadam, mimo wszystko "Blues brothers" dla mnie to klasyka światowego kina i kultowy film...:-)
HAahahaHAHA ten znowu z tym swoim 35 lat na karku. Mędrzec z brodą. Nie nie jesteś homofobem ani ksenofobem wcale HAHAHHAHAHAHhaHAHaHaH kończ waść goju
Twojej mamy, choć jechanie po rodzinie, to domena gimbusów, a nie ludzi urodzonych w latach 80-tych XX wieku...:O
Ha ha i po tych wszystkich wywodach o wątkach gejowskich i remake'ach zmieniłeś jednak ocenę na 10 :))))))
Zgadzam się. Klasyk. Doskonały włoski klimat, doskonały "włoski' Jude Lowe. Uwielbiam ten film. Oglądam co kilka lat.
podzielam opinię, klimat filmu, historia, zdjęcia na najwyższym poziomie. A Jude Law przeszedł samego siebie
nie oglądałem W Pełnym Słońcu, więc nie mogę porównać, ale w takim razie muszę to zmienić