Nie mówię nawet o walce V vs komandosi, z której Rambo mógłby się wiele nauczyć, ale przede wszystkim o tej finałowej rewolucji i buncie zjednoczonych ludzi. Nagle nie kilku fanatyków, ale tysiące obywateli, dzieci, matki, starzy ludzie itd, wychodzi zdeterminowanych naprzeciw armii, która ma wycelowane w nich karabiny i maszeruje odważnie na wroga, nielicząc się z tym, że bardzo prawdopodobne, że za chwilę zginą. Litości, ludzie, którzy najczęściej boją się nawet myśleć i rozmawiać o śmierci, bo temat ich przeraża i smuci, tutaj stają się odważnymi bohaterami. Szkoda, że w prawdziwym świecie nie ma takich odważnych tłumów, przydałoby się, żeby tacy bohaterscy Brytyjczycy pomogli na przykład Korei Północnej, gdzie w tejże minucie giną ludzie z powodu reżimu przy którym ten w filmie to dziecinada. No, ale wiadomo, takie rzeczy to tylko na filmach...