Film oceniłem na 3 tylko z sympatii dla Penelope Cruz, która zagrała według mnie rewelacyjnie. Z resztą i tak bardzo ja lubię. Jeśli chodzi o film to katastrofa. Obejrzałem może półtorej godziny z przerwami na odpoczynek, bo obejrzenie tego wymaga dużego wysiłku. Tak szalenie nudnego i poplątanego filmu nie widziałem już daaaaawno. Można obejrzeć do połowy. Nie polecam, ale pozdrawiam! :)
Trzeba było obejrzec do końca bo tak to nawet nie wiesz o co w tym filmie chodziło, a końcówka naprawdę robi wrażenie
Człowieku zobacz film uważnie (a nie z przerwami:D) i do końca a może go zrozumiesz:P Pzdr.
Wiesz, rzecz nie jest w tym, że go nie zrozumiałem. On mi się po prostu nie podobał ;)
Więc czemu napisałeś że film jest poplątany, skoro wszystko jest na końcu wyjaśnione czemu tak sie działo?
A może spodoba Ci się "Otwórz oczy"? Mi oryginał o wiele bardziej przypadł do gustu. Winą "Vanilla sky"jest to, że rzeczywiście nie wciąga na tyle, żeby z przyjemnością dotrwać do końca. Miejscami dłuży się, mimo ciekawej fabuły. Obejrzałam ten film do końca dopiero, gdy wcześniej spodobał mi się pierwowzór.
To, że nie zrozumiałeś tego filmu to nie twoja wina. Takie nie_poplątane i nie_nudne gnioty jak Predator czy Rocky, które oceniłeś na 10 na pewno będą dla ciebie ciekawszym show. Tymczasem nie zaprzątaj sobie głowy Vanilla Sky ani żadnymi innymi filmami, które prowokują do myślenia. Po co ci to. Lepsze są znikające potwory z kosmosu i nie_aktorzy (Stallone).
Vanilla Sky niby prowokuje do myslenia? Ot, abstrakcyjny film, nie najlepszy w swoim gatunku, ale nie sadze by spowodowal, by sie po obejrzeniu siedziala i nad czyms zastanawialo. No bo jaki jest moral tego filmu? Czy chcesz wybrac sen po smierci? Nawet nie moze sprowokowac do myslenia czym jest dla nas szczesce, poniewaz podane opcje nie sa mozliwe. Juz nie mowiac o tym, ze nie wszyscy potrzebuja filmow, by myslec. Niektorzy mysla,ot tak, sami z siebie. A filmy zostawiaja dla rozrywki. I wlasnie nazwac Predatora gniotem? W swojej kategorii to dobry film. A to, ze typowo rozrywkowy, to co z tego? Kinematografia jest rozrywka.
Na sam koniec polece Oskara, czy Copland ze Stallone. Chlopak najlepszy nie jest, ale najgorszy tez nie. I trzeba pamietac, ze nie ma mimiki dla innych tak powszechnie dostepnej.
Myślę, że jednak można się nad czymś zastanawiać po seansie. Choćby nad tym, czy sami wybralibyśmy życie w pięknej iluzji czy jednak spróbowalibyśmy zmierzyć się z rzeczywistością. Z resztą się zgadzam.
"No bo jaki jest morał tego filmu?" Morał jest taki że konsekwencje naszych czynów odbijają sie w przyszłosci echem. "Konsekwencje, to małe sprawy, ale nie ma nic większego" Nawet najdrobniejsza nieprzewidziana, głupia decyzja może zniszczyć nasze zycie. "Straciłem cie kiedy wsiadłem do tego auta, tak mi przykro".
Rozumiem. Choc akurat z samym cytatem sie nie zgodze, samo wejscie do samochodu nie spowodowalo, ze ja utracil. Nalozyl sie na to wypadek, fakt, ze nie odbieral od niej telefonow i jego zachowanie gdy sie w koncu zjawil. Wejscie do samochodu bylo poczatkiem konca, ale nie samym koncem.
Ale to wszystko zapoczątkowało, i to wystarczy, po wypadku David sie zmienił, sam na siebie nie mógł patrzeć, był załamany i ja mu sie nie dziwie.
"Każda minuta to szansa aby wszystko zmienić" następny morał, nigdy nie jest za późno aby stać sie lepszym człowiekiem.
Nie, dla mnie to w zupelnosci nie wystarczy. Wejscie do samochodu nie bylo zlym czynem.
"Wejście do samochodu nie było złym czynem" Doskonale o tym wiem, jak by było złym czynem to ludzie nie wsiadali by do samochodów:D Julie była jego kochanką, bezgranicznie w nim zakochana, i jak wszyscy wiemy on wsiadł do tego samochodu z wiadomego powodu. "Straciłem cie kiedy wsiadłem do tego auta, tak mi przykro" - Straciłem cie w momencie kiedy jej uległem, tak mi przykro. No ja tak odebrałem te słowa, bo gdybym to interpretował jak Ty, to równie dobrze mógł jej powiedzieć: straciłem cie kiedy wyszedłem z twojego mieszkania:D
Haha, moze i nie powinni. :)
Byla jego kochanka i z dnia na dzien nia nie byla, bez slowa wyjasnienia. Wiedzial, ze jest w nim zakochana, wiec powinien z nia porozmawiac. Czyli wejscie do jej samochodu moglabyc odczuta jako proba rozwiazania problemu. Nie pamietam dokladnie o czym razmawiali w samochodzie, ale jesli by jej ulegl, to chyba sie by nie wsciekla i nie rozbila? Juz nie mowiac o tym, ze Sophie poznal dopiero dzien wczesniej i nic w zasadzie pomiedzy nimi jeszcze nie bylo. Ot jedna noc.
Wsiadł bo chciał sobie pobzykać, Julie zjechała z mostu bo była o niego zazdrosna, dlatego chciała zabić jego i siebie, znał Sofii tylko jedną noc ale Julie widziała jak patrzył na przyjęciu na Sofii, wiedziała że sie w niej zakochał.
Dobra, nie mam siły, niech ktoś inny spróbuje :D:D:D
Nie no, zgadzam sie po czesci ;) troche gram adwokata diabla
PS. komplenie z innej beczki, piekny avatar masz :)
Morał z tego wszystkiego jest taki że życie usłane jest pułapkami, nawet zrobienie czegoś co nie jest złe może mieć poważne konsekwencje w przyszłości i najgorsze jest to że nie mamy na to wpływu.
PS. rzuć uchem na In Flames - The Yester Race