Warto go oglądac. Szczególnie jeśli jak ja lubi się american football. Jestem trochę jak tytułowy Vince, na rozdrożu życia, i też nie mam nic do stracenia. Ten film daje do myślenia.
Też dam ósemkę, chociaż film był za bardzo patetyczny, ale cóż w końcu to amerykańska produkcja. Natomiast realizacja bez zastrzeżeń, niesamowita barwa a do tego świetne fryzurki i ciuchy z tamtych lat :) Zagrany też bdb więc pewne 7/10 ale +1 za prawdziwą historię dodającą otuchy, że warto ciężką pracą spełniać marzenia.
Jak ktoś powie, że film mocno przesadzony , to tylko dodam, że bohater po kilku latach gry uległ ciężkiej kontuzji, ale nie załamał się i jeszcze pomagał innym w wielu akcjach charytatywnych. W "nagrodę" zachorował na raka , ale nowotwór też zwalczył.
Ten facet to idealny dowód, że przeciwieństwa losu można pokonać. Podobnie zresztą jak muzyk Ray Charles (biedna rodzina, w dzieciństwie widzi jak tonie jego brat, w wieku 7 lat traci wzrok, a wieku 15 lat giną rodzice i zostaje sierotą)