amerykański, tym razem w stylu "intelektualnym" i "wyrafinowanym". W skrócie męczące nudziarstwo z zadęciem.
No ja oglądałem tylko czwartą nowele. Na początku po kilku minutach chciałem wyłączyć ale się przełamałem i nie żałuję. Najlepsza ostatnia scena już z napisami końcowymi :) Genialnie zagrał Tim Roth.
Tym krótkim zdaniem użytkowniczka dizziness91 trafiła w sedno. Jedni lubią kino Tarantino drugim się to nie podoba i naturalne jest to, że jedni ocenią jego filmy wysoko, a inni bardzo nisko. Naturalne, bo zwykle hejterzy oceniają różne arcydzieła nisko, żeby zrobić na złość, a przy twórczości Tarantino mogę zgodzić się, że nie każdemu może takie kino się podobać i dlatego nisko oceniają. On jest tak specyficzny, że nie można określić jego filmów inaczej niż rewolucyjne, a czy rewolucja jest dobra czy zła każdy sam oceni.
W Cannes kontrkandydatem do palmy był "Czerwony" Kieślowskiego. Moim zdaniem bardziej zasługuje na palmę i nie mówię tego dlatego, że to polski reżyser. Zresztą jak widać amerykanie lepiej wybrali, bowiem Oscara dostał Forest Gump. Też nie mogę strawić kina Tarantino, jest zwyczajnie nudne, bez polotu, kiczowate (to co dla niektórych jest zaletą, mnie odstręcza). A film... cóż w drugiej scenie wyłączyłem, bo mnie on straszliwie nudził.
dobrze to ująłeś! Ludzie się zachwycają nie wiadomo czym. Ale faktem też jest, że Quentin był wkurzony, bo scenariusz mu zmienili i to nie było to, co chciał
Powiem tak: QT to mój ulubiony reżyser ale Wściekłe psy to jego NAJGORSZY film z tych które widziałem ( nie widziałem wszystkich jego dzieł ). Zwykłe epatowanie przemocą a fabuła strasznie cienka.
zgadzam sie gdyby nie nagral tego Quarantino bylyby zalamki ale coz, rezyser robi marke wsrod debili
Odpowiem tak, jak zrobiłem to lat kilka temu pod Adrenaliną 2, za co trafiłem na główną na mistrzów:
film jest dobry i ch*j
Tylko że ten film go wyniósł na piedestał.
Nikomu nieznany scenariusz trafił przypadkowo do Harvey Keitela który po przeczytaniu go zachwycił wyłozył na produkcje pieniadze.
Obraz spodobał sie widzom jak i krytykom, więc nie piszcie ze ten film to kupa.
Po prostu sie wam nie spodobał i tyle.
Dla mnie np. Matrix to jakies nieporozumienie, ale mając na uwadze jego kultowośc nie napisze ze to głupi film, bo byc może nie trafił w moje gusta filmowe.
Dokładnie: jak można zarzucać że film został wypromowany nazwiskiem reżysera, nie zawracając uwagi na fakt, że reżysera nikt nie znał? Film się może podobać lub nie (o gustach się nie dyskutuje), ale wystawianie oceny 1 czy 2 za całokształt jest tragicznie (wybaczcie mi to określenie) głupie. Oznacza po prostu jakiś kompleks, nienawiść do twórców albo sam nwm... olbrzymi zawód jaki kogoś spotkał po obejrzeniu?
Nie zgodzę się w pełni ani z jednym, ani z drugim.
cesare_10 uważasz, że filmy Tarantino są nic nie warte, mimo że pokazały kino z innej perspektywy i wniosły wiele, chociaż są w tych filmach sceny np. zbyt brutalne czy idiotyczne.
black_bastard jesteś ślepo zapatrzony w Quentina i żadna dyskusja z tobą nie jest możliwa.
Wasza dyskusja nie ma sensu, bo i jeden i drugi zaczął od obrażania czy dzieła czy drugiego rozmówcy. Poza tym tak specyficzny styl jak Tarantino nigdy nie spotka się z zadowoleniem obu stron. Albo się to komuś podoba i ogląda wszystkie jego filmy albo mu się nie podoba i się cieszy, że ten reżyser zrobi ich tylko 10, bo nie ma co się spodziewać, że zmieni swój styl. Druga opcja jest dość przykra, bo odrzucać Quentina to odrzucić kilka bardzo ciekawych filmów.