Przeczytałam recenzję i wypowiedzi na forum i ciśnie mi się na usta utarte sformułowanie - "czy oglądalismy ten sam film"
Świetna recenzja, doskonała obsada aktorska ,ciekawe zdania forumowiczów i ....wielkie rozczarowanie.
Moim zdaniem reżyser tak bał się powagi tematu ,że próbował asekurować sie wszystkim czym mógł i wyszła mu niestety hybryda filmowa ni to dramat ni kryminał i to średniej jakości. Sam dramat mógłby być za ciężki, a z wątkiem kryminalnym przyciąłby wiecej widzów.
Film zapowiada się interesująco - z jednostki znika żołnierz . W poszukiania angazuje sie ojciec były żołnierz i ....dalej ... nuda. Wątek kryminalny rwie się, jest ciagniety na siłę bo reżyser miał pomysł ale nie wiedział jak go wykorzystać i na co własciwie sie zdecydować na film kryminalny czy dramat. Traumatyczne przeżycia żołniezy w Iraku oczywiste i przerażające. Pogłebione , pokazane mniej chaotycznie byłyby świetnym materiałem .To że rodzice nie znają ciemnych stron swoich dorosłych dzieci tez oczywiste, ale i z tego tematu można by jeszcze wiele wydobyć. Pomysł z intrygą kryminalną słaby i niepotrzebny.
Rangę filmu miały również podnieść gwiazdy . Tommy Lee Jones robi wszystko co może, ale niestey nie ma wiele do zagrania. Ojciec i były żołnierz w jednym. Stereotyp żołnierza az boli : powaga, ale i poczciwe oblicze, pedant co podkreśla kilka scen żebyśmy broń Boże tego nie przegapili, szacunek dla flagi miernikiem patriotyzmu, super tropiciel i detektyw w jednym czyli prawie Jack Reacher, Do tego troska ojcowska która porusza ale widza nie wzrusza. Oj namęczył się w tej roli Tommy Lee Jones.
Charlize Theron - pani detektyw - tu już nic nie rozumiem. Poplątane wszystko co mozna. Koledzy z pracy urządzaja sobie z niej żarty ale ona i tak oczywiście wszystkim pokaże. Prowadzi śledztwo a własciwie to snuje sie przed kamerą. Do tego wątek synka żeby wprowadzić element osobisty , wzruszyć między innymi tym że rosnie nowy potencjalny żołnierz i po to aby opowiedzieć historię o Davidzie i Goliacie i aby zwrócić nam widzom tę przypowieśc należytą uwagę. Nawet Charlize Theron nie udało się ozywić tej papierowej postaci.
No i na koniec Susan Sarandon - własciwie to zastąpiłaby ją dowolna inna aktorka - tu nie miała nic do zagrania.
Zdjecia w filmie też pozostawiają wiele do życzenia. Na przykład wstawki z filmami nagranymi telefonem bohatera w zamierzeniu miały być nieczytelne ale niestety reżyser przesadził z tą nieczytelnością.
Jedynie jedna scena zwróciła moją uwagę - kamera pokazuje z góry Susan Sarandon siedzącą przy telefonie w momencie kiedy dowiaduje się co sie stało z synem - znakomite ujęcie.
Na koniec - szkoda - kolejny doskonały temat zmarnowany w kiepskim filmie.