Myślę jednak, że gdyby zdjęcia zrobiono w podobny sposób co w filmie "Plac Zbawiciela",
było by to arcydzieło. Zdjęcia Pani Dylewskiej są na swój sposób świetne. Ciągle jednak
prześladowała mnie myśl(w czasie seansu), jak by ten film wyglądał, gdyby za kamerą stał
W. Staroń i nakręcił go w podobny sposób, jaki robił to w filmie małżeństwa Krauze.
Jak dla mnie film mógłby otrzymać dużo lepszą ocenę, gdyby nie jego strona techniczna. Miałam wrażenie, że oglądam film jakiegoś studenta filmówki, a nie reżysera, który bądź co bądź, jakiś tam dorobek ma już za sobą. Zresztą z tego, co pamiętam "Głośniej od bomb" nie wyglądało tak tragicznie.