Pierwszy sukces Adama Masona i Simona Boyes’a. Film doceniony przez fanów gatunku i trudno się temu dziwić. Powstał w połowie pierwszej dekady XXI wieku, kiedy to największe triumfy święciła nowa gore czyli amerykańskie i europejskie torture porn. I „Broken” wpisuje się Warn gatunek serwując kilka świetnie wykonanych drastycznych urazów ciała. Z drugiej strony jest to obraz oryginalny i w sumie ambitny.
Młoda kobieta zostaje porwana przez jakiegoś pustelnika i przetrzymana jest przezeń w lesie. Jednak nasz zwyrodnialec zamiast naszą bohaterkę gwałcić i ciąć na kawałki, każe jej, po uprzednim przeprowadzeniu testu jej siły, pielić ogródek. Szybko okazuje się, że mamy tu do czynienia z pierwotnym modelem rodziny, gdzie kobieta jest, można by rzec niewolnicą odpowiedzialną za „gospodarstwo domowe”, zaś mężczyzna – władcą, przynoszącym pożywienie.
Już na pierwszy rzut oka widać, że budżet był nie wielki. Jakoś obrazu zdradza, że film kręcono raczej niebyt drogim sprzętem. Jednak efekt końcowy świadczy o tym, że włożono w ten projekt dużo pracy i pasji. Dobra praca kamery, mnogość kadrów, niezły montaż i świetna lokacja – wszystko to maskuje niedostatki wynikające z braku kasy. Aktorzy również starali się jak mogli i żenady nie było. Krwawe sceny są świetne, klimat jest miejscami całkiem niezły, zwłaszcza dzięki oszczędnej, ale bardzo sugestywnej muzyce.
W kilku momentach może zbyt siada tempo (które notabene w ogóle jest wolne), zakończenie choć mocne, pozostawia lekki niedosyt, no i niestety o tożsamości dzikusa nie wiemy w sumie nic. Po nadto można by się uczepić kilku aspektów całej sytuacji (toaleta, temperatura itp.). Ale „Broken” to i tak bardzo imponująca niskobudżetowa produkcja i wszystkim fanom gatunku polecam się z nią zapoznać.