PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=722253}

W nieznane

Approaching the Unknown
4,7 4 140
ocen
4,7 10 1 4140
W nieznane
powrót do forum filmu W nieznane

film to słaba kopia Marsjanina i grawitacji. Aktor jest świetny, ale scenariusz to padaka, akcja toczy się z szybkością slimaka pełzającego po drzewie, dla mnie zdecydowanie za wolno.

Nie polecam, szkoda hajsu na bilet. Ew. jak ktoś musi iść do kina, to zabierać poduszkę ze soba ;p

użytkownik usunięty
onet318

A ja z kolei polecam. To że film jest wolny nie jest żadnym argumentem. To poważny film sci-fi a nie komediowa, efekciarska bzdura jak Marsjanin. A niektóre zdjęcia kosmosu i towarzyszący temu klimat przypominały nawet trochę Odyseję kosmiczną.

"Marsjanin- efekciarska bzdura"
OK, juz widze, że trafiłem na krytyka ponad krytykami :)

Po dobrym filmie wychodzi się z kina z otwarta buzią mówiąc WOW, nieważne czy jest to komedia, czy sci fi. Sa filmy które pozostają w pamięci, oraz takie o których zapominamy następnego dnia. Approaching the Unknown jest miałki, bezbarwny, mizerny, nudny i nijaki. Taka zapchaj dziura, która zniknie z ekranów bez echa.

Zresztą, wystarczy zobaczyc jakie ma oceny na rotten tomatoes, szału nie ma, co tylko potwierdza moje stanowisko.

użytkownik usunięty
onet318

Marsjanin to zwykła propaganda NASA. Masz ładne obrazki i tytułowego marsjanina który na Marsie zrobił sobie dłuższe wakacje. Tutaj mam mały budżet ale bardziej wiarygodne podejście do tematu. Marsjanin to familijna bajeczka że jak będziemy razem współpracować to wszystko się nam uda i pokonamy nawet największe problemy a każdy potencjalny marsjanin od NASA to taki kosmiczny Macgyver. Zrobi dziurę w skafandrze i poleci jak superman. To dobre dla dzieci, dzieci mają otwarte buzie oglądając takie cuda a takie filmy są dobre do rosołu w niedzielę.

Ja wole rosół, a ty filmy nudne jak flaki.
Kazdy ma cos dla siebie
Poczekaj z pół roku i zobaczysz jakie bedą recenzje ludzi którzy znaja sie na filmach oraz zwykłych widzów. Nadal uważam, że to zwykła zapchajdziura w porównaniu do Marsjanina.

onet318

Ty nie lubisz rosolu, Ty lubisz hamburgery.

TrashO2

Toś mu dowalił XD @Aerosol film nudnawy się na pierwszy rzut oka wydaje ale przyznam racje film nieco inny przypomina trochę starsze filmy si-fi które były bardziej poważne niż te dzisiaj z efektami niczym z transformersa i bochaterami halkami geniuszami, za co daje + za grę aktorską także kolejny +, Ale nie zapominaj że chodź żyjesz w kraju gdzie czasami masz wolność słowa to o ile potrafisz myśleć i z tego myślenia korzystać to nie wszyscy tak mają, pomyśl sobie tak dzisiaj jest takich jak ja ty i nam podobnych bardzo mało reszta to takie maćki z klanu janusze totalne wyprane i sprasowane do zera.

Grzybu111

BOHATER PRZEZ CH MASAKRA, zanim cokolwiek napiszecie kupcie sobie słowniki.

ocenił(a) film na 4
Grzybu111

Boże widzisz a nie grzmisz!!! Odbierzcie mu możliwość pisania!!!

ocenił(a) film na 7
TrashO2

Mistrzowski komentarz! :) Pozamiatane :D pzdr! :) LOL

ocenił(a) film na 1

Wiarygodne podejście do tematu? To jakiś niesmaczny żart. Nikt nie wyśle na obcą planetę jednego człowieka, bo to za duże ryzyko. Pomijając kwestie psychologii i szaleństwa na wskutek odosobnienia, to wystarczy że gość złamie rękę, nogę lub palec i misja weźmie w łeb, bo gość nie obsłuży systemów statku. Nikt nie zorganizuje takiej misji z 20 litrowym kanistrem wody. Choćby nie wiem jaki system jej odzyskiwania posiadał, to musi być zbiornik rezerwowy m.in. na wypadek jej skażenia lub wycieku.
Kolejna sprawa, to monitoring systemów statku z bazy. Dlaczego obsługuje go jakiś Janusz siedzący gdzieś w prywatnym biurze 2 na 2 metry i dlaczego ten Janusz skazany jest na widzimisię szaleńca który może powiedzieć prawdę lub ordynarnie skłamać?
A ta wirówka grawitacyjna? Z takim wahadłem ten statek nigdy nie utrzymałby kursu, chyba żeby zabrał ze sobą tony paliwa. Ponadto przy tej wielkości statku różnica sił działających na nogi i głowę byłby zbyt duża i na dłuższą metę organizm by tego nie wytrzymał.
No i jeszcze nie wiem przez jaki układ on leciał, ale na pewno nie był to układ słoneczny. Kogoś najwyraźniej poniosło i zaczął malować barwne mgławice pomiędzy Ziemią i Marsem.

użytkownik usunięty
acidity

Przecież to była prywatna misja. Widziałeś jakie skafandry chce Elon Musk żeby wysłać ludzi na Marsa? Mają przede wszystkim wyglądać cool jak z filmów superbohaterskich. I skąd wiesz jakie będą widoki podczas takiego lotu? Przecież jeszcze nikt tam nie poleciała. Na tym polega sci-fi, na pokazywaniu rzeczy które się nie mogą teraz wydarzyć a wszystko jest tylko wymysłem jakby to wyglądało jakby się wydarzyły.

ocenił(a) film na 1

Musk może sobie chcieć, ale jak na razie nie posiada żadnego prototypu. Nie słyszałem, aby w ogóle pracowali nad takim sprzętem. Są firmy, które od dekad pracują nad lżejszymi i wygodniejszymi skafandrami i one mają egzemplarze testowe, ale do finalnego produktu który będzie testowany w kosmosie wciąż daleka droga. To skomplikowane, bo skafander taki musi być odporny na skrajne temperatury, wytrzymały i pomieścić systemy podtrzymywania życia główne i rezerwowe.
Ale skoro powołujesz się na Muska, to on niedawno prezentował plany nowej rakiety i pomimo, że wnętrze było zupełnie niepraktyczne, to jednak kalkulowało wysłanie liczniejszej załogi (bo to jest oczywista oczywistość).

Sci-fi zajmuje się tym, co choćby teoretycznie byłoby możliwe, natomiast prezentowanie mgławic to było fantasy. Wiemy jak wygląda przestrzeń pomiędzy Marsem i Ziemią, wielokrotnie przelatywały tamtędy sondy no i mamy teleskopy. Mgławica wewnątrz układu słonecznego istnieć nie może, bo cały gaz pozostały po formowaniu się gwiazdy i planet wywiewany jest w krótkim czasie po jej powstaniu na zewnątrz układu.

użytkownik usunięty
acidity

Bo Musk od początku ma w planach masową kolonizację a bohater filmu to fan-atyk który za główny cel uznał samo dolecieć. W Odysei jest dziwaczny acid trip i nikt się tego nie czepia. Tutaj bohater mógł po prostu mieć zwidy i przez to widział te mgławice.
A to co jest jak Muskowy skafander w stylu Batmana i Spiedrmana
http://www.spacex.com.pl/2016/05/co-wiemy-o-skafandrach-kosmicznych-spacex.html

ocenił(a) film na 1

Bohater nie miał żadnych zwidów, bo mgławice pokazywali z zewnątrz wraz z całym statkiem. I nie był żadnym fanatykiem. Tuż za nim leciała druga astronautka by razem przygotować bazę na przyjęcie 5 tysięcy ludzi którzy mają wyruszyć za kilka lat. Więc ewidentnie chodziło o o wysłanie mas jeszcze większych, niż chciałby Musk.

Co ty za linki tu wklejasz? Toż to same domysły autora i nic poza tym. Autor nie jest nawet pewien co do autentyczności pierwszej fotki. Musk to gwiazdor i przedsiębiorca, może sobie zamówić kostium i robić sobie w nim zdjęcia, ale to żaden prototyp, tylko co najwyżej strój karnawałowy. Specjaliści szybko spuszczą mu kubeł zimnej wody na głowę, gdy będą musieli w to upchnąć cały system podtrzymywania życia, efektywny system grzewczy, odprowadzania wody której nie można odparować przez tkaninę na zewnątrz, a same skafandry będą musiały wytrzymać wszędobylski destrukcyjny regolit, ostre jak brzytwa marsjańskie skały i oczywiście zabójcze promieniowanie kosmiczne.

Nie twierdzę, że stworzenie obcisłego skafandra spełniającego wszystkie warunki nie jest możliwe, ale o ile nie zapłaci za patenty należące np. do MIT lub innych firm zajmującej się projektowaniem strojów, to jego ludzie będą zmuszeni zaczynać od podstaw. A w tym drugim przypadku prace te zajmą pewnie z 15-20 lat lub jeszcze więcej, bo pamiętajmy że nie posiada on praktycznie żadnych danych z eksploatacji strojów obecnej generacji, nie zna więc zagrożeń.

użytkownik usunięty
acidity

Ale najpierw sam chciał tam dotrzeć, ewentualnie z tą drugą a nie kolonizować. Musk najpierw chce wysłać dużą misję samobójczą a dopiero potem po przetarciu szlaku lecieć i zestarzeć się na Marsie jak mówi. Ten film jest anty propagandą NASA jak w takim Marsjaninie Scotta. Fajnie że ktoś chce tam lecieć a może i w końcu teoretycznie doleci tylko nie wiadomo właściwie po co. To jak lądowanie na jakiejś radioaktywnej pustyni gdzie panują wysokie ujemne temperatury. Nie ma tam warunków do życia i nie będzie a gdyby miały być tam warunki do życia to już by były. Dlatego film uważam za ciekawy i w pewnym sensie anty propagandowy. Taki kubeł zimnej wody dla wszelkiej maści fantastów w realu. Dla mnie ten film to solidna tanizna jak Europa Report.

ocenił(a) film na 5

Moim zdaniem mgławice i lądowanie to sen, marzenie, prawdopodobnie wykreowane w momencie śmierci. Świadczyć może o tym nagły brak zarostu...

onet318

Marsjanin 3/10 W nieznane 7/10 zal mi cie gandalf

xyCrab

a mi jest zal twoich rodziców, ze takiego trola zrobili

onet318

nie , nie powtarzaj , uzyj mozgu

ocenił(a) film na 7
onet318

"wystarczy zobaczyc jakie ma oceny na rotten tomatoes, szału nie ma, co tylko potwierdza moje stanowisko"
Ale jesteś mainstreamowy xD

MOON też pewnie źle oceniłeś.

@Aerosol: Ty trollujesz czy co? Tępo tego filmu jest żadnym problemem w porównaniu z tym jak bardzo próbuje z widza zrobić debila.
Trzeba mieć zerowe pojęcie o eksploracji kosmosu, żeby uwierzyć w to co się w filmie dzieje.
Ot kilka rzeczy, przez które mnie skręcało podczas oglądania:
- wysyłają w jedną stronę geniusza, który opracował urządzenie do "wyciskania" wody z gleby. Tylko po to, żeby 2 tygodnie po nim wysłać drugą rakietę w identycznym statku. Ani słowa uzasadnienia czemu osobno, a nie razem?
- po 2 tygodniach (czy jakoś tak) ten jego statek dolatuje do jakiejś stacji kosmicznej po zapasy. 2 tygodnie? To gdzie ta stacja jest? i po co tak daleko od Ziemi? Wtf?
- przez jakiś głupi błąd główny bohater zanieczyścił sobie zapas wody pitnej. Ale udało mu się znaleźć rozwiązanie problemu - kondensacja pary wodnej z roślinek, które hodował, bo przecież taki statek, to obieg zamknięty! Wow! Bo wcale tak to nie działa np na prawdziwej ISS!
- koleżanka z drugiego statku zaczęła zbaczać z kursu, bo uwaga - zepsuł się jej żyroskop! Na szczęście był pokazany napęd statku - zwykły silnik rakietowy, a nie jakiś wypasiony jonowy, jednostajnie przyśpieszający jak w Hermesie Marsjanina. Więc jak ma zboczyć z kursu, skoro moment przyśpieszania miała już za sobą i dryfuje na kursie jak kamień?
- nasz bohater oczywiście znalazł sposób na naprawienie żyroskopu koleżanki, bo zna statek jak własną kieszeń. Nie to co te głąby z Huston/Nasa itp. On jest super.
- no ale fix był tylko tymczasowy, więc musieli zawrócić statek koleżanki. ŻE CO? Mają paliwo, żeby ją zawrócić, ale żeby skorygować kurs, to już nie?
Jestem fanem sci-fi, ale ten film, to wyjątkowe gówno. Niby ładnie wykonane, aktorzy spoko, ale wszystko psu w dupę, bo scenariusz to totalna kiła.

Kilka Twoich wypowiedzi, do których muszę się odnieść, bo bym chyba nie zasnął:
"Tutaj mam mały budżet ale bardziej wiarygodne podejście do tematu" - no nie, totalnie nie xD. Choćby z powyższych powodów.
"To poważny film sci-fi" - nope, j.w.
"A niektóre zdjęcia kosmosu i towarzyszący temu klimat przypominały nawet trochę Odyseję kosmiczną." - klimatu odysei nie poczułem, a te sekwencje zdjęć faktycznie chyba miały nawiązać do "Jupiter and beyond the infinite" ale chyba tylko po to, żeby udawać bardziej inteligentny film.


użytkownik usunięty
blaze_4

Czepialstwo, czepialstwo i jeszcze raz czepialstwo, dziękuję dobranoc.

użytkownik usunięty

Prawda naukowa a tak wielbiony i "realistyczny" film jak Grawitacja.
http://stopklatka.pl/news/10-naukowych-faktow-ktore-powienienes-znac-zanim-obejr zysz-grawitacje
Absurdów Marsjanina nawet nie warto wymieniać, wystarczy napisać o skafandrach które może wyglądają "cool" ale nie stanowią żadnych właściwości ochronnych.
Prawdopodobny przyszły skafander do eksploracji planet w tym Marsa oczywiście 47:30. Jak się ma do tego skafander z Marsjanina? Ano nijak.
https://youtu.be/2o916qWB8es

No właśnie Grawitacja to taki odpowiednik Approaching the Unknown jeśli chodzi o "sci" w sci-fi. Tyle, że Grawitacja nadrabiała tym, że dało się ją oglądać! Coś się w niej działo, była widowiskowa. A nie jakieś nudne zmagania jedynego w NASA "geniusza" który walczy z problemami, które sam stworzył.
Naprawdę lubię filmy o eksploracji kosmosu i jestem w stanie przełknąć wiele takich bzdur. Ale te w filmie Rosenberga, to już przesada. Jak dla mnie totalnie zmarnowany potencjał i kasa.

Kombinezon, to mogłeś ładniejszy wybrać, bo pracują też nad takim:
https://www.nasa.gov/image-feature/exploration-development-suits-0
Choć wiadomo, że te filmowe będą zawsze bardziej "cool".


użytkownik usunięty
blaze_4

Właśnie sam stworzył, sam stworzył sobie zaawansowaną technologicznie trumnę na Marsa. Gratulacje za uchwycenie esencji filmu. Co do tego "nudne" to samo wielu ludzi pisze o Odysei Kosmicznej co dużo świadczy o wiarygodności takich argumentów.

ocenił(a) film na 5
blaze_4

Od strony technicznej scenarzysta rzeczywiście nie miał najmniejszego pojęcia, jak działa statek kosmiczny, i jak wygląda kosmos . Ba nawet nie słyszał o filtrach odwróconej osmozy, choć umieścił prysznic lejący obficie wodę jak w domku na przedmieściach.
Można się zapytać, dlaczego słonce widział tak rzadko. I co to były za fajne swiecące pszczoły, latające przez kabinę - cząstki wiatru słonecznego???
A na koniec filmu mamy piękne widoki, choć raczej nie spotykane w sąsiedztwie Ziemi. Ale co z tą burzą magnetyczną? Co to było i skąd się wzięło?

Plusem filmu jest gra aktorska i parę pytań, które człowiek może sobie postawić przy okazji

blaze_4

dzięki,dzięki

Chciałem obejrzeć ten film,ale po przeczytaniu Twojego wpisu,tego nie zrobię.
Też toleruję bzdury do pewnego momentu.Jeśli np. akcja,napięcie oraz przesłanie filmu nam to wynagradza,a "kiszek" jest mało,to zdzierżę temat.
Natomiast błędy tego filmu są dla mnie niestrawne.Na pewno go nie obejrzę chociaż uwielbiam wszelkiego rodzaju filmy sci-fi i "sci-fi"
Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
blaze_4

jak dla mnie 7/10
Nie szkaluje doszukując się drobnych błędów chociaż i te potrafię sobie wytłumaczyć.
Pozdrawiam hejterów ;)

użytkownik usunięty
onet318

Dla mnie to 7/10. Druga połowa bardzo klimatyczna.

użytkownik usunięty

Ten film pokazuje jasno że obecnie taka misja nie ma większego sensu. Po pierwsze ogranicza nas technologia oraz nasza własna biologia a po drugie nie ma po co tam lecieć. Nic tam nie ma, kamieni kupa. Nie można tego lotu porównać do odkrycia Ameryki przez Kolumba bo nowo odkryty kontynent dawał nam nowe życiodajne tereny do zasiedlenia i eksploracji. A Mars? Tam nic nie ma.

To czy jest po co czy nie ma, to się okaże w przyszłośc, np: po wybuchu atomowym, lub gdy liczba mieszkanców ziemi się podwoi :)

użytkownik usunięty
onet318

Prawdopodobnie ten lot jest niemożliwy przez promieniowanie kosmiczne oraz to że ludzki organizm nie daje sobie rady w bardzo długotrwałym przebywaniu w stanie braku ciążenia a lot na Marsa trwa dłużej niż pół roku. W przypadku gdy jednak ludzie dolecą to mamy na Marsie promieniowanie kosmiczne bo Mars ma zbyt rzadką atmosferę oraz brak globalnego pola magnetycznego a także pył marsjański który może prowadzić do problemów z tarczycą. Na dodatek promieniowanie kosmiczne uszkadza ludzkie DNA więc ludzkość tam nie mogłaby długo przetrwać bo nie miałaby możliwości się rozmnażać a ludzie musieliby żyć pod powierzchnią planety a nie na jej powierzchni. Nie wiadomo też jaki wpływ na ludzki organizm miałoby przyśpieszenie grawitacyjne mniejsze o 1/3 niż na Ziemi.

użytkownik usunięty

Idealny artykuł który wymienia czemu prawdopodobnie nie polecimy nigdy na Marsa. Ogólnie naszym największym problemem nie jest technologia która przecież wciąż się rozwija ale jesteśmy my sami.

http://joemonster.org/art/31958

LOL. "Obiekt ciezyszy od powietrza, nigdy sie nie uniesie". Jakbym slyszal tych jajoglowych kretynow sprzed 100 lat.

użytkownik usunięty
TrashO2

Gdyby loty w kosmos wzmagały potencję pewnie więcej chętnych by się znalazło.

100 lat temu nikt nie wierzył, ze da się wylądować na księzycu, lub nawet poleciec w kosmos.
Jako cywilizacja nie jestesmy super rozwinięci, za 200 lat beda myśleć o nas prawie jak o jaskiniowcach. To co dzisij niemozliwe, za 100-200 lat moze by normą. Wylądować i przeżyc to sie nie da na słońcu, a jak jest z Marsem? Nasze pra pra pra wnuki bedą wiedziały.

użytkownik usunięty
onet318

Naiwne myślenie, sam byłem taki naiwny jeszcze kilka lat temu ale umysł mi się postarzał. A co było 2000 lat temu i wstecz? Ludzie żeby żyć musieli jeść, spać, oddychać, bez wody błyskawicznie ginęli, tak samo gdy temperatura otoczenia była za wysoka albo za niska. Rok 2000+ i co mamy? Dokładnie to samo. Cała różnica moze polegać na tym że teraz długość życia się znacznie wydłużyła poprzez postęp cywilizacyjny ale nic poza tym. I jak my się przez całe życie zmieniamy? Zmienia się tylko ciało/umysł ale już potrzeby się nie zmieniają. Małe dziecko musi jeść/pić, starzec robi dokładnie to samo. Całe nasze życie jest odpowiednikiem zmieniających się ziemskich pór roku. Wiosna życia, lato jesień życia, zima. Jesteśmy tak stworzeni żeby żyć w ziemskim środowisku i zaspokajać potrzeby z ziemskiego środowiska, bez tego giniemy. To że wyglądamy fizycznie tak a nie inaczej jest efektem tego jakie panują warunki w danym środowisku, czym się możemy odżywiać. W Afryce mamy rosłych ludzi o czarnym kolorze skóry bo słońce tam mocno świeci i panują wysokie temperatury. U nas mamy białych ludzi również o trochę innej budowie bo panują dużo niższe temperatury przez większość roku i niższe naświetlenie. A co wspólnego z tym wszystkim ma jakaś wymarła planeta gdzie nie ma żadnych zasobów, gdzie nie ma odpowiedniej temperatury, gdzie nawet grawitacji nie ma jak trzeba? To nie jest nasz świat, jesteśmy skazani na tą planetę i na zaspokajanie ziemskich potrzeb. Te POTRZEBY będziemy zaspokajali tak samo jak 2000 lat temu, tak samo będą zaspokajali ludzie za 2000 lat o ile jacyś jeszcze będą żyli. Tak samo jak zaspokaja potrzeby roczne dziecko tak samo te same potrzeby zaspokaja każdy inny człowiek w każdym innym wieku. Gdziekolwiek się udamy to i tak będziemy wciąż musieli zaspokajać te same potrzeby żeby przetrwać. Wystarczy że nie mamy właściwego dostępu do słońca przez dłuższy czas i już brakuje jakiejś witaminy i zaczniemy chorować. Być może jest życie na innych planetach ale pewnie przyjęło zupełnie inne formy oraz inne potrzeby w zależności od środowiska. Jednak tak samo jak my jesteśmy zależni od tego środowiska tak samo tamte formy życia są zależne od tamtego środowiska,

użytkownik usunięty

A więc są tak samo więźniami własnych potrzeb jak my jesteśmy już od samego urodzenia aż do śmierci. Czyż to nie zabawne że więźniowie skazani na karę śmieci nawet przed egzekucją mają prawo do ostatniego, sytego posiłku? I czyż to nie zabawne że nawet najnowocześniejsza technologia nie zmienia tak naprawdę naszego położenia względem prymitywnych ludów? Jeść, spać, wydalać, jeść, spać, wydalać. I to najlepiej tak żeby zaspokajać właściwie wszystkie potrzeby organizmu. Czegoś brakuje, coś jest zatrute? Choroba, śmierć...

ocenił(a) film na 2

Coś mi się wydaje, że to nie my mamy geny, ale geny mają nas. I na razie używają tu, teraz i w ten sposób.

użytkownik usunięty
Krzypur

Rozwiń tą teorię jak możesz:)

ocenił(a) film na 2

Odsyłam (wiem, nieładnie, ale nie mam weny) do teorii Dawkinsa, zawartej m.in. w książce "Samolubny gen".

użytkownik usunięty
Krzypur

Dawkinsa - wojowniczego ateisty? Nie dziękuję, nie interesuje mnie to tak samo jak krucjaty różańcowe.

ocenił(a) film na 4

Dawkins jest przede wszystkim przyrodnikiem, zoologiem, ewolucjonistą. Jego książki z tej tematyki naprawdę zmieniają sposób patrzenia na życie. Mógł zostać przy genach, ale mam wrażenie, że napór kreacjonistów go zaczął wkurzać.

użytkownik usunięty
pattymatheson

Jest znany z tego że jest wojującym ateistą. Jak się poogląda filmiki to widać ze łatwo daje się zaorać i traci kompletnie wiarygodność gdy zaczyna gadać o liberalnej gospodarce czyli przejście z trybu naukowego w tryb polityczny. Ogólnie mam wrażenie że wojujący ateizm to taka hipokryzja bo na przykładzie takiej Francji chętnie rozwalimy jakiś pomnik z papieżem i zdejmiemy krzyżyk ale jak wyjdzie nam horda muzułmanów na ulicę odprawiać swoje modły i tamować ruch na drodze to nam już nie przeszkadza bo w końcu jesteśmy tacy postępowi i tolerancyjni.

ocenił(a) film na 4

Lata temu, kiedy studiowałam biotechnologię i czytałam Samolubny gen, God Delusion jeszcze nie było i nikt nie wiedział [powszechnie], co za ziółko z Dawkinsa. Obecnie mam wrażenie, że jest znany głównie z radykalnego ateizmu (o politykowaniu nic nie wiem), na tym się skupia uwaga świata, i to trochę szkodzi tej biologicznej stronie, według mnie ważniejszej i wartej większej uwagi. Właśnie dlatego mówię, że mógł zostać przy genach.
No a Francja to już nawet nie wojująca świeckość, tylko stan umysłu.
I mówię to wszystko jako ateistka o.O

użytkownik usunięty
pattymatheson

Z tych wojujących ateistów bardziej podoba mi się już Sam Harris który pomimo negowania sensu wszelkich przejawów religii nie wyklucza rozwoju świadomości oczywiście pomijając cały metafizyczny bełkot temu towarzyszący. A żeby wpaść na pomysł aby nie chodzić do kościoła nie potrzeba żadnego Dawkinsa.

ocenił(a) film na 4

No to już kwestia gustu, jest paru tych celebryckich ateistów, każdy znajdzie coś dla siebie. Według mnie są oni potrzebni, bo wielu ludzi się waha przed realizacją tego pomysłu z uwagi na otoczenie, społeczeństwo. Mądrzy ludzie otwarcie mówiący o ateizmie dodają odwagi, podają argumenty.
A ja tylko mówię, że abstrahując od światopoglądu Dawkinsa, jest on świetnym naukowcem-ewolucjonistą i naprawdę warto. Wtrąciłam się w dyskusję, bo odrzuciłeś propozycję zapoznania się z teorią samolubnego genu tylko dlatego, że opracował ją nielubiany przez Ciebie ateista. Dziecinne podejście. Mogę osobiście nie lubić dupka Einsteina, ale nie da się przez osobiste animozje zignorować jego teorii :)

użytkownik usunięty
pattymatheson

Więc możesz chociaż trochę przybliżyć tą teorię? Nie chodzi o to że nie lubię Dawkinsa, dla mnie wojowniczy ateiści są równie infantylni jak zdewociali wyznawcy jedynej słusznej religii.

ocenił(a) film na 4

A coś Ty taki leniwy? Już byś dwa razy Wiki przeczytał zamiast tu drążyć temat ;)
Chodzi o to, że liczy się tylko replikacja danego genu - przetrwają tylko te geny, których efekty "działania" powodują skuteczniejszą replikację tych genów. Takie jednostki jak "osobnik", "populacja", "gatunek" są wtórne i złudne. Logiczne - gen powoduje jakąś cechę, dzięki której będzie go coraz więcej, zaś geny powodujące cechy niepomagające w kopiowaniu się po prostu w końcu znikną z puli. Organizm jest tylko maszynką do replikacji. Teoria doboru genowego pozwala wyjaśnić zachowania głupie z punktu widzenia osobniczego "przeżyć i rozmnażać się".
Jesteśmy niewolnikami genów w takim stopniu, na jaki geny pozwalają. Sądzę, że w przypadku naszego gatunku już na dużo pozwoliły. Jesteśmy nawet w stanie sami wpływać na geny.

użytkownik usunięty
pattymatheson

"A coś Ty taki leniwy?" Skoro chciało ci się coś studiować przez lata to chyba możesz napisać chociaż trzy zdania?
"Organizm jest tylko maszynką do replikacji." W sumie nic nowego. Ostatnio przeczytałem gdzieś że mamy duże mózgi dlatego że inteligencja wydaje się być dla nas równie seksowna jak wygląd zewnętrzny. Mnie od jakiegoś czasu interesują takie rzeczy jak iluzja ego, iluzja wolnej woli oraz jestem za teorią że natura pozwoliła nam na pojawienie się na tej planecie oraz rozwój cywilizacji ponieważ naszą misją jest zniszczenie wszelkiego życia na tej planecie. Czyli jesteśmy nieświadomym narzędziem w rękach natury do zniszczenia samej siebie. A może inaczej. Jesteśmy świadomością wykorzystaną w rękach natury która jest tej świadomości pozbawiona.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones