Miałem mnóstwo skojarzeń z filmami o Panu Hulot. Niewiele dialogów, bohater sam jeden w dziwnym, nie swoim świecie spawa coś w kółko albo przygląda się życiu z zadziwieniem dziecka.
Film albo pomaga odnaleźć równowagę albo skłania do rzucenia wszystkiego żeby realizować marzenia. Miły okołofrancuski klimacik bliski scenariuszom Jaoui/Bacri ze szczyptą imigracyjnego posmaku.