...w świecie, gdzie w ogóle nie myśli się o księdzu katolickim, gdzie szatan tak, ot, sobie skacze po ludziach i jako dziki lokator pomieszkuje, gdzie zmagania z nim zamieniają się w baśnie typu Pan Twardowski. Prawda zaś jest taka, i tu musimy zejść na jakiś grunt realności teologicznej: szatan nie może tak sobie "skakać" po ludziach, na ogół ludzie w łasce uświęcającej są odporni na wejście diabła, natomiast najbardziej podatni są praktykujący czary, wróżbiarstwo, ale też nieprzyjmujący sakramentów, w grzechu śmiertelnym, czyli nie w łasce uświęcającej. Mało jest filmów, które mówiąc o tych sprawach nie wypaczyłyby prawdy teologicznej, ale warto się starać, jak postarali się np.twórcy filmu pt."Rytuał", gdzie też może w pewnym momencie szatan bez podanej przyczyny wchodzi w człowieka, ale jednak wszystko tam się dzieje w pewnej realności duchowo-psychologicznej, a zwalczany jest ów diabeł metodami nie baśniowymi, ale modlitwą, mocą Chrystusa, poprzez kapłanów.
W tym filmie groza ewokowana jest dość prostymi chwytami, jak owymi wykrzywionymi kadrami, choć jak chwilę się zastanowiłem, wolę oszczędność w tej mierze, niż przesadę. Niestety, "W sieci zła" mimo że ma spore zadatki na wyższą półkę, usadawia się obok pustych teologicznie i duchowo straszydeł typu "Omen". To, co mogło być siłą tego filmu, oszczędność w środkach wyrazu ukazujących działanie diabła, zamieniło się w nudny refren, tym, bardziej, że nie ukazano zła diabła poza samymi morderstwami, w planie duchowym. Oderwano opętania od korzeni teologicznych.
chyba nie oglądałeś uważnie filmu i tylko siejesz niepotrzebny hejt na bardzo dobry film godny szczerego polecenia, wszystko co napisałeś to wierutne bdzety.
''szatan tak, ot, sobie skacze''-
nie żaden szatan kolego, tylko demon i to nawet wymieniony z nazwy = azazel, ehhh nie wiem gdzie ty tam widziałeś jakiegoś szatana, może diabła z rogami, ogonkiem i kopytkami?
''nie myśli się o księdzu katolickim'' -
prosty policjant wykonuje swoją robotę, przez większość filmu nie ma pojęcia ze to demon, a ogólnie policjanci wykonują swoją pracę a nie biegają po księdza jak zobaczą morderstwo, albo trupa. Dla nich to codzienność kolego, i w 99, 999999% przypadków to ludzie zabijają a nie demony, które trzeba odganiać księdzem.
''szatan nie może tak sobie "skakać" po ludziach,''-
kolejna twoja bzdura i wtopa, przecież przez cały film było pokazane że demon nie może wejść w każdego, sporo osób omijał, a ogólnie to przez cały film dręczył Denzela właśnie dlatego że nie mógł w niego wejść i nawet w tym wierszu po aramejsku demon mówił - ''mimo to że nie mogę w ciebie wejść, to będę cię gnoił aż cię zabiję''
Błagam ludzie oglądajcie uważnie filmy a potem wypisujcie bzdury.
Szatan to jest demon. Pora, kolego, byś się zastanowił, czy trwasz w sferze baśniowej i czysto zmyślonej, czy też schodzisz na grunt teologiczny - jedyny możliwy, by naprawdę zrozumieć czym jest opętanie. Owszem - filmy są zmyślone, ale nie mogą tkwić, gdy podejmują prawdziwe i poważne problemy - w oderwaniu od materii, po którą sięgają. Podobnie jest ze sprawą Auschwitz czy Enigmy - niby można wymyślać, ale... rzetelny reżyser czuje, że w pewnych ramach prawdy historycznej. Tu potrzebne jest respektowanie prawdy teologicznej. Zwłaszcza, że "W sieci zła" jest po części filmem sensacyjnym, łączącym zmyślenie z pewnym realizmem. Ja nie mogę, żyjąc w kraju, gdzie pracuje co dzień ok. 100 egzorcystów, łykać głodnych kawałków od nieoczytanych w tej dziedzinie naiwnych zachodnich reżyserów o mentalności supermarketowej.
jest to jeden z lepszych filmów jakie widziałem a widziałem tysiące, nie ma tu żadnej 'mentalności marketowej'.
I 99 % wszelkich horrorów o tej tematyce jest dużo bardziej baśniowa niż ten film. A że Tobie się nie podoba że demon wchodził w zbyt wiele osób, no cóż widocznie są tak potężne demony, które to potrafią. Podejrzewam że azazel jest wysoko w hierarchii.
To jest film, kolego. Ma swoje uniwersum, i rządzi się swoimi prawami. Jest tyle filmów gdzie do opętania przywołuje się księdza, że może w tym zdecydowali się obejść bez niego. Nie mamy tutaj wyginających się w dziwacznych pozach opętańców, krzyczących wymarłymi językami. Mamy to co ludzi najbardziej przeraża, demona mogącego opętać i ubezwłasnowolnić prawie każdego, z którym do starcia staje zwykły detektyw.
To jest to, co w odniesieniu do ateisty stanowi odpowiednik koloru niewidzialnego dla daltonisty. Inaczej mówiąc, to jest to, czego nie chce widzieć ateista.